Reklama

„Pani mówi o bezpieczeństwie energetycznym, mówi pani, że żeście podjęli uchwały, i co z tego? Nord Stream I został wybudowany, a dzięki temu, że dzisiaj jest unia energetyczna, w której Polska jest bardzo mocna, Nord Stream II nie będzie wybudowany” - zadeklarowała przewodnicząca PO. Niestety w dalszej części wypowiedzi zabrakło jakichkolwiek informacji dotyczących środków, którymi szefowa rządu chciałaby osiągnąć założony powyżej cel.

Tymczasem zarówno koncerny zaangażowane bezpośrednio w realizację inwestycji, jak i rządy, które wspierają ich działania, odsuwają nieco na bok sferę deklaratywną, skupiając się na realnych działaniach. Dość wspomnieć w tym miejscu niesławne porozumienia z Władywostoku, dotyczące właśnie gazociągu Nord Stream II oraz finalizacji wymiany aktywów pomiędzy Gazpromem a koncernem BASF.  Realizacja pierwszego, na którą się zanosi, będzie oznaczała de facto unicestwienie strategii bezpieczeństwa energetycznego wytyczonej przez KE. Druga umowa daje Rosjanom dostęp do dużych magazynów „błękitnego paliwa”, niezwykle istotnych z punktu widzenia rozbudowy Gazociągu Północnego oraz sprawia, że stają się oni większościowymi udziałowcami spółek, które kontrolują ok. 20% niemieckiego rynku gazu. 

W ostatnich tygodniach doszło również do dwóch spotkań wicekanclerza Sigmara Gabriela z Aleksiejem Millerem, prezesem Gazpromu - dotyczyły one oczywiście współpracy w ramach nowego projektu i stanowiły element wojny informacyjnej, która ma przekonać do niego opinię publiczną. Niestety włączyła się w nią również kanclerz Angela Merkel, która już kilkukrotnie była łaskawa zakomunikować, że Nord Stream II jest projektem infrastrukturalnym, a nie politycznym (odnosząc się w ten sposób do zarzutów podnoszonych przez Polskę i kraje regionu) - natomiast Rosja to „sprawdzony i pewny dostawca gazu”. Nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, jak duży wpływ na funkcjonowanie UE wywiera rząd federalny.

Warto również wrócić na kilka chwil pamięcią do wrześniowego Forum Ekonomicznego w Krynicy, podczas którego odbył się panel pt. „Europejska Unia Energetyczna a bezpieczeństwo energetyczne Polski”. Eksperci zwrócili uwagę, że w chwili obecnej coraz większe znaczenie w całym przedsięwzięciu zaczynają odgrywać kwestie związane z redukcją emisji CO2, zgłaszane przez lepiej rozwinięte państwa Zachodu. Mniej uwagi poświęca się natomiast szeroko rozumianemu "bezpieczeństwu gazowemu". W pewnym momencie Paweł Turowski, analityk Biura Bezpieczeństwa Narodowego, powiedział nawet, że „(…) z pierwotnych postulatów Tuska niewiele zostało”. Dokonując pewnego uproszczenia można pokusić się o stwierdzenie, że opieranie nadziei na zablokowanie Nord Stream II w Unii Energetycznej wydaje się dość ryzykowne, ponieważ coraz wyraźniej jawi się ona raczej jako „Unia Klimatyczna”. 

Zobacz także: Naimski: PiS podejmował działania w sprawie Nord Stream

Zobacz także: "Trzeba uwolnić polski rynek gazu"

Reklama

Komentarze

    Reklama