W związku z pogłębiającymi się problemami gospodarczymi jakie Rosja przeżywa z powodu utrzymujących się niskich cen ropy i sankcji zachodnich władze podejmują kolejne próby doraźnego zasypywania rosnącego deficytu budżetowego. Z tego powodu w ubiegłym miesiącu rozpatrywano pomysł zwiększenia obciążeń podatkowych dla rodzimego przemysłu naftowego. Ministerstwo Finansów FR zaproponowało bowiem, by podatek od wydobycia surowców mineralnych obliczać na podstawie kursu dolara do rubla z końca 2014 r. Dzięki temu budżet centralny wchłonąłby 600 mld rubli z „bonusu dewaluacyjnego” wiążącego się ze spadającym kursem rosyjskiej waluty. 25 września kursy giełdowe spółek takich jak Rosnieft, Basznieft, Tatnieft, Surgutnieftiegaz czy Transnieft wzmocniły się na wieść o tym, że premier Dmitrij Miedwiediew nie zamierza podejmować działań w obszarze podatkowym uderzających w sektor naftowy. W prasie zaczęły pojawiać się sugestie, że rząd będzie próbował pozyskać dodatkowe środki budżetowe z branży gazowej i metalurgicznej.
Według OilRu.com: 11 października gabinet premiera Dmitrija Miedwiediewa opublikował dekret zwiększający w roku 2016 stawkę podatku od wydobycia dla Gazpromu o 36,7%. Ma to dać budżetowi centralnemu dodatkowe wpływy rzędu 100 mld rubli.
Zobacz także: Prawda o rosyjskiej gospodarce: ropa i gaz to 98% zysków największych firm
Zobacz także: Wicekanclerz Niemiec ponownie spotkał się z prezesem Gazpromu