Reklama

Gaz

Prawda o rosyjskiej gospodarce: ropa i gaz to 98% zysków największych firm

  • Fot. NASA

Według Komitetu Statystycznego Federacji Rosyjskiej w 2014 r. Rosja eksportowała towary o wartości 500 mld $, a aż 42% z tej kwoty stanowiły profity ze sprzedaży ropy i gazu. W sferze wpływów budżetowych (do budżetu centralnego) udział ten wzrastał do poziomu 51,3%. Jeśli jednak przyjrzeć się zyskowi netto 500 największych rosyjskich firm to okazuje się, że aż 97,7 % ma swoje źródło w sektorze węglowodorowym.

Zdaniem tygodnika ekonomicznego RBC analiza dochodów czerpanych przez 500 największych rosyjskich wskazuje na to, że przychody z branży naftowej i gazowej stanowiły w obrębie tej grupy 19,8 bln rubli tj. 35,5 %. Jednak generowany przez nią zysk netto to 1,98 bln rubli a to już 97,7 % środków wypracowanych „na czysto” przez największych rosyjskich potentatów.

Powyższe dane pokazują skalę uzależniania Rosji od węglowodorów. Okazuje się, że firmy powiązane z ich wydobyciem i dystrybucją to właściwie jedyna dochodowa gałąź gospodarki. Przy czym mimo spadków cen ropy i zachodnich sankcji jej znaczenie wzrasta… W 2013 r. branża naftowo-gazowa generowała bowiem 79,2% zysków netto. Zmiana być może wynika z tego, że trudności w 2014 r. przeżywał cały rosyjski „ekosystem ekonomiczny”, ale rezerwy państwowe nie były jeszcze wydrenowane i lokowano je przede wszystkim w sektorze węglowodorowym. Paradoksalnie niektórym podmiotom pomogło także znaczne osłabienie rubla.

W tym roku zyski netto branży węglowodorowej mogą być znacznie słabsze ze względu na wprowadzenie manewru podatkowego w sektorze naftowym i możliwe podwyższenie podatków dla firm wydobywających ropę. Taki ruch da Rosjanom jeszcze trochę czasu (ustabilizuje budżet centralny), ale w dalszej perspektywie naruszy fundamenty gospodarcze kraju osłabiając kluczowe przedsiębiorstwa. Tymczasem nic nie wskazuje na to by Zachód miał zamiar znieść sankcje nałożone na Rosję. Do końca roku (zapewne dużo dłużej) nie przewiduje się również znacznych wzrostów cen ropy naftowej.

Prawdopodobnie z tych powodów Kreml znów sięga po Dmitrija Miedwiediewa. Jeszcze pół roku temu w Rosji nie było właściwie dnia bez spekulacji o jego dymisji i roli „kozła ofiarnego” jaką będzie musiał pełnić w związku z fatalną sytuacją gospodarczą. Wizje te nie ziściły się. Zamiast tego światło dzienne ujrzały zdjęcia Miedwiediewa i Putina podczas wspólnego spotkania przy herbacie. Dziś rosyjska prasa szeroko komentuje artykuł "Dimy" w "Rosyjskiej Gazecie". Polityk wraca w nim do znanych z okresu swojej prezydentury kwestii liberalnych reform (sic!), wspólnej przestrzeni gospodarczej Rosji i UE oraz sugestii dotyczących tego, że "sankcje zostaną w końcu zniesione a Zachód i Federacja są skazane na ścisłą współpracę gospodarczą". Czy zgrane nuty znów oczarują Zachód?

Zobacz także: Tania ropa zabija rosyjską gospodarkę. Erozja naftowego serca kraju

 

Zobacz także: Kryzys rosyjskiego sektora naftowego. „Sankcje, niskie ceny ropy i porozumienie z Iranem jak efekt tsunami”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama