Reklama

Strony ustaliły, że ostateczna decyzja o zakresie inwestycji zostanie podjęta w I kwartale 2016, a jeśli wszystko potoczy się bez przeszkód, to dwanaście miesięcy później powinna ruszyć budowa. Przepustowość rurociągu, który będzie liczył 1300 – 1400 kilometrów i rozpocznie swój bieg w Turcji, a zakończy w Austrii, wyniesie 27 mld m3. Wstępny koszt realizacji projektu został oszacowany na 4,5 miliarda euro. Według informacji potwierdzonych przez przedstawiciela węgierskiej spółki FGSZ, podczas wrześniowego potkania zostaną również podjęte decyzje dotyczące opracowania studium wykonalności inwestycji.

Inicjatorzy podkreślają, że Tesla mógłby być komplementarny nie tylko z rosyjskim Turkish Stream, ale również z Południowym Korytarzem Gazowym, za sprawą rurociągu Transanatolijskiego. Biorąc pod uwagę ten fakt, zamierzają oni zabiegać o nadanie mu statusu ,,projektu o znaczeniu wspólnotowym” (PCI), który ułatwiłby realizację inwestycji oraz otworzył drogę do pozyskiwania środków unijnych – bez których szanse na powstanie połączenia są znikome. W tym kontekście warto jednak pamiętać o słowackiej konkurencji w postaci proponowanego rurociągu Eastring - jego trasa miałaby przebiegać przez terytorium Bułgarii, Rumunii, Węgier oraz Słowacji.

Turecki minister energetyki poinformował dzisiaj, że Ankara przesłała do Moskwy propozycję umowy dotyczącej projektu Turkish Stream. Media spekulują, że może ona dotyczyć budowy tylko jednego odcinka (a nie czterech), którego moc przesyłowa miałaby zostać wykorzystana do zaspokojenia potrzeb Turcji.  Jeżeli te doniesienia znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości, to będzie zła informacja zarówno z punktu widzenia budowy Tesli, jak i Eastring, ponieważ mianownikiem łączącym obydwa przedsięwzięcia jest właśnie Turecki Potok, dzięki któremu możliwe stanie się opracowanie odpowiedniej struktury dostawców i pełne wykorzystanie potencjału połączeń.

Zobacz także: Turkish Stream: Gazprom zrywa umowę z Saipem

Zobacz także: Gazprom buduje koalicję wsparcia dla Turkish Stream. „Od Bratysławy po Teheran

Reklama
Reklama

Komentarze