Reklama

Portal o energetyce

Z powodu unijnego prawa zamykają się kolejne elektrociepłownie

  • Fot. Dr Włodzimierz Lewandowski

Zaostrzenie stanowiska unijnych urzędników może sprawić, że rozwój tańszej, ekologicznej technologii produkcji prądu i ciepła, może zostać zahamowany. System wsparcia dla nowoczesnych i bardziej wydajnych elektrociepłowni obowiązywał do końca minionego roku, a dziś firmy wstrzymują inwestycje i wyłączają bloki.  

Na początku października Jerzy Kurella, p.o. prezesa PGNiG zapowiedział, że wstrzyma kolejne inwestycje związane z kogeneracją (czyli produkcją ciepła i energii w jednym procesie technologicznym  tzw. skojarzeniu), jeśli nie będzie wsparcia na poziomie rządowym. Obecny system wsparcia oparty na żółtych i czerwonych certyfikatach został ustalony na okres pięciu lat – od 2007 r. do końca 2012 r. Ostateczny termin ich rozliczenia minął 31 marca br. Resort gospodarki chce przedłużenia wsparcia dla tej technologii do 31 marca 2015 r. na dotychczasowych zasadach.

 – Polski projekt ustawy przedłużający system wsparcia na lata 2013-2015 jest w trakcie notyfikacji w Komisji Europejskiej. KE stara się przeanalizować nasz projekt pod kątem możliwości udzielenia pomocy publicznej dla tego rodzaju wsparcia. Przypomnę, że wiele lat temu, kiedy wchodził on w życie w Polsce, nie był notyfikowany. Teraz dostrzegamy pewne zaostrzenie stanowiska Komisji i pytania przesłane ostatnio do Polski zmierzają właśnie do ustalenia, czy to jest system pomocy publicznej – Jacek Szymczak,  prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Ekspert obawia się, że decyzja KE w tej sprawie nie zapadnie w tym roku, w związku z czym nie będzie możliwości skierowania ustawy do parlamentu polskiego. W jego ocenie negatywna ocena KE w tym zakresie nie byłaby uzasadniona, ponieważ zgodnie z unijnym prawem, polski system świadectw nie angażuje środków państwowych, zatem nie jest pomocą publiczną.

 – Jeśli jednak stanowisko KE będzie negatywne, projekt ustawy przedłużający system wsparcia prawdopodobnie albo będzie musiał przejść indywidualną notyfikację, albo będzie musiał być zmieniony – obawia się Jacek Szymczak.

Duże elektrociepłownie, np. powyżej 100 MW, mają szanse na zachowanie rentowności, gorsza sytuacja jest w przypadku tych mniejszych.

– Nie są realizowane inwestycje w małe i średnie źródła skojarzone. Znam przykłady kilku instalacji, które zostały wyłączone, gdy system przestał funkcjonować. Szczęśliwie w tej sytuacji dla bezpieczeństwa energetycznego powrócono do tzw. kotłów klasycznych, WR-ów, gdzie wytwarzane jest tylko ciepło. Ale ze szkodą dla środowiska, dla klientów, dla pieniędzy, które już zostały zainwestowane. Nie będzie można mówić o znacznym impulsie inwestycyjnym, jeśli system wsparcia kogeneracji nie zostanie wprowadzony w miarę szybko – zwraca uwagę Jacek Szymczak.

Podkreśla, że nie można liczyć na masowy rozwój tej technologii bez funkcjonowania systemu wsparcia. A kogeneracja jest najbardziej efektywna w przypadku wytwarzania ciepła systemowego. Jej efektywność energetyczna jest nawet o 30 proc. wyższa, niż w przypadku oddzielnego wytwarzania energii elektrycznej w innych technologiach, jak elektrownie kondensacyjne czy ciepło w kotłowni. W konsekwencji oznacza to mniejsze zużycie paliwa oraz ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Stąd też kogeneracja jest promowana przez Unię Europejską. 

 – Inwestorzy będą wyczekiwać na rozwiązania prawne i będą musieli uwierzyć, że nie zmienią się w perspektywie, w jakiej liczą na zwrot z zainwestowanego kapitału. Czyli wprowadzone rozwiązanie prawne i jego stabilność są dzisiaj kluczowe z punktu widzenia zwiększenia możliwości inwestycyjnych  – podkreśla Jacek Szymczak.

Newseria

Reklama

Komentarze

    Reklama