Reklama

Portal o energetyce

Wojna gazowa u progu lata korzystna dla Rosji

Wojna gazowa pomiędzy Rosją i Ukrainą może oznaczać dla Gazpromu duże korzyści- rozmiękczyć stanowisko Komisji Europejskiej wobec Nord Streamu i South Streamu oraz pomóc uzyskać profity wizerunkowej w kontekście szybujących cen na rynkach spotowych. Aby zminimalizować straty własne Kreml musi jednak rozpocząć konflikt już u progu lata. 

Stanowisko stron

Ukraiński rząd Arsenija Jaceniuka dąży do uzyskania obniżki ceny za rosyjski gaz. Środki, którymi próbuje doprowadzić do pomyślnego dla siebie rozstrzygnięcia to:

  • próba przeforsowania nowych zapisów zmieniających dotychczas obowiązującą umowę długoterminową z Gazpromem,

  • groźba skierowania sprawy przeciw wspomnianemu koncernowi rosyjskiemu do Międzynarodowego Arbitrażu w Sztokholmie,

  • podnoszenie kwestii rekompensaty za utratę złóż i aktywów energetycznych na Krymie

  • przekazanie Rosjanom 786 mln $ zapłaty za odebrany surowiec w pierwszym kwartale roku.

Ukraińcom sprzyja agresywna polityka Federacji Rosyjskiej, ale na ich niekorzyść przemawia nowe rozdanie w KE, które wkrótce nastąpi oraz zima wraz, z którą wzrośnie ryzyko chronicznego braku gazu.

Rosjanie dążą do utrzymania maksymalnego pułapu cen za surowiec dostarczany Ukrainie, ale także uzyskania akceptacji UE dla budowy South Streamu i przekazania pełnej mocy Gazociągu OPAL Gazpromowi. Środki za pomocą których próbują realizować swoje zamierzenia to przede wszystkim wprowadzenie systemu przedpłat na surowiec dostarczany Ukrainie a w konsekwencji z powodu narzuceniu temu państwu rekordowej ceny 480 $ za tys. m3 gazu, wstrzymanie jego dostaw. Od spłaty długów ukraińskich (do 9 czerwca) Rosjanie uzależniają rozmowy z Kijowem na temat nowej ceny gazu, sugerując za pomocą przecieków medialnych, że mogłaby ona wynieść mniej niż 385,5 $ za tys. m3.

Komisja Europejska stoi na stanowisku, że Ukraina powinna uregulować swoje długi wobec Gazpromu (jedna z propozycji dotyczyła spłaty 2 mld $ do 2 czerwca i kolejnych 500 mln $ do 7 czerwca) natomiast wspomniany koncern obniżyć cenę sprzedawanego nad Dniepr surowcaBruksela dysponuje obecnie w swoich rękach silnymi środkami nacisku na obie strony zaogniającego się konfliktu gazowego tj. Rosjan i Ukraińców. Od jej decyzji jest bowiem zależne ewentualne odblokowania rozmów na temat kluczowej dla Rosjan infrastruktury energetycznej (zostały one zawieszone w związku z sytuacją na Krymie). Prasa nagłaśnia w tym kontekście szczególnie kwestię South Streamu, komisarz Oettinger stwierdził bowiem, że jego budowa nie ruszy dopóki Moskwa nie zmieni swojej polityki wobec Kijowa. Trzeba jednak pamiętać, że w grze pozostaje również Gazociąg OPAL (lądowa odnoga Nord Streamu), który z perspektywy ukraińskiej ma w chwili obecnej dla Gazpromu większe znaczenie od projektu Południowego Potoku.

Prognoza wydarzeń

Bardzo możliwe jest wprowadzenie przez Rosjan przedpłat za surowiec dostarczany Ukrainie. Trudno wyobrazić sobie, by nawet z pomocą UE była ona w stanie uregulować dług (narasta comiesięcznie i to po cenie 480 $ za tys. m3), w tym kontekście doszłoby najprawdopodobniej do wstrzymania dostaw przez Gazprom. Aż do nadejścia zimy nie spowodowałoby to jednak drastycznych problemów ani dla Ukrainy, ani większości państw UE. Kijów posiada w chwili obecnej wystarczające rezerwy błękitnego paliwa (około 11 mld m3) by dotrwać do pierwszych chłodów. Kraje zachodnie w przeważającej mierze dysponują natomiast sporymi rezerwami dzięki wyjątkowo ciepłej zimie i rozpoczęciu procesu uzupełniania zapasów. W rezultacie działań Gazpromu doszłoby jednak do wzrostu cen gazu spotowego, konkurencyjnego wobec surowca rosyjskiego sprzedawanego za pomocą umów długoterminowych opartych o indeksację do cen ropy naftowej. W efekcie Gazprom uzyskałby potężne korzyści wizerunkowe.

W dalszej perspektywie powyższego scenariusza Rosjanie mogliby próbować negocjować z nowym rozdaniem KE. Kilkumiesięczna presja związana z przerwaniem dostaw błękitnego paliwa do UE z pewnością rozmiękczyłaby postawę Brukseli. Nowym przewodniczącym KE może zostać Jean Claude Juncker tj. polityk który odmówił wywiadu Gazecie Wyborczej z powodu jej antyrosyjskości... Media coraz mocniej spekulują również o zmniejszających się szansach na objęcie stanowiska komisarza ds. energii przez tradycyjnie niechętną Gazpromowi Polskę (której mogłaby przypaść scheda po Aschton). Warto podkreślić, że w ostatnim czasie nasila się częstotliwość wypowiedzi przedstawicieli rosyjskiego potentata gazowego, którzy nieustannie podkreślają, że z technicznego punktu widzenia Gazociąg Północny jest gotowy na wykorzystanie swojej pełnej mocy. Z pewnością potwierdzą to również wyniki analiz i stress testów, które nowe rozdanie w KE otrzyma w spadku po Oettingerze.

Scenariusz zarysowany powyżej wzmocniłby także pozycję negocjacyjną Rosjan w sporze z Ukrainą. Z pewnością we wspomniany kraj wymierzono by rosyjską machinę propagandową przypominając o tajemniczych eksplozjach infrastruktury przesyłowej (Gazociąg Urengoj- Użhorod) a więc wysokiej niestabilności kluczowego szlaku tranzytowego, kradzieży surowca wysyłanego do UE oraz długach, które wywołały nową wojnę gazową. Jedyny realny atut po stronie Kijowa to arbitraż w Sztokholmie. Kijów wygra go z pewnością ponieważ nielegalna okupacja Krymu nie mogła w świetle obowiązującego prawa anulować rabat gazowy powiązany ze zgodą na stacjonowanie na półwyspie Floty Czarnomorskiej. Na to trzeba jednak czasu, tymczasem pytaniem otwartym pozostaje kwestia tego jakie zmiany polityczne dokonają się nad Dnieprem w wyniku wojny gazowej...

Na zakończenie warto podkreślić, że Gazprom nie jest w stanie efektywnie przekierować swoje dostawy gazu do Azji, co w kontekście zakręcenia kurka Ukrainie oznaczałoby dla niego spore straty finansowe. Operacja krymska pokazała jednak, że Kreml jest gotów podjąć działania sprzeczne z własnym interesem ekonomicznym dla korzyści politycznych. Trzeba mieć na uwadze, że konflikt można wydłużyć o miesiące, w których zużycie gazu w UE nie jest duże.

Reklama

Komentarze

    Reklama