Premier Włoch Matteo Renzi prowadzi politykę sprzeciwiającą się budowie gazociągu nord Stream 2. Przyczyny działań Włochów są jednak odmienne od tych, którymi kieruje się Polska i przeciwnicy rosyjskiego projektu z Europy środkowej i wschodniej.
Włoska argumentacja jest taka sama jak polska. Zarówno premier jak i inni przedstawiciele władz tego kraju podkreślają, że projekt budowy gazociągu jest niezgodny z regulacjami Trzeciego Pakietu Energetycznego. O ile jednak Polska i jej sąsiedzi mogą obawiać się, że budowa gazociągu doprowadzi do zmonopolizowania ich rynku gazu przez Gazprom, o tyle Włochom zależy głównie na powstrzymaniu niemieckich planów rynkowej ekspansji przy użyciu rosyjskiego surowca. Dlatego też ich krytyka nie jest kierowana do Moskwy, z którą otwarcie deklarują współpracę gospodarczą, a do Berlina.
"Włochy dążą do stania się wielkim europejskim ośrodkiem dystrybucji gazu i boją się, że dzięki Nord Stream 2, Niemcy mogą je wyprzedzić" twierdzi Nicolň Rossetto, ekspert energetyczny w Instytucie Międzynarodowych Stosunków Politycznych (ISPI), think-tanku z siedzibą w Mediolanie. Ponadto Premier Włoch jest przeciwnikiem promowanej przez Angelę Merkel unijnej polityki "oszczędności" i jego sprzeciw wobec rosyjsko-niemieckiej inwestycji może być również środkiem nacisku, mającym na celu nakłonienie jej do zaniechania takich działań.
Warto również wspomnieć o tym, że Rzym pamięta o tym jak Komisja Europejska wstrzymała projekt gazociągu South Stream, dzięki któremu Włochy mogły odnieść wymierne korzyści. W takiej sytuacji zgoda na realizację Nord Stream 2 jest uznawana przez nich za "niesprawiedliwą".
Zobacz także: Erdogan zagrozi bezpieczeństwu energetycznemu UE? „Zbliżenie z Rosją”
Zobacz także: Plan Morawieckiego: Hub Gazowy, Baltic Pipe i powrót łupków