Reklama

W 2008 r. Lotos Norge nabyła 20% udziałów w złożu Yme na Morzu Północnym. Pomysł był prosty – wydobywać ropę w bezpiecznym otoczeniu biznesowym. Aby zagospodarować koncesję jej operator spółka Talisman Energy zleciła firmie SBM wykonanie platformy wydobywczej. Warto dodać, że choć holenderski podmiot nie należał wtedy do największych graczy na rynku, to jednak miał solidną reputację. Dalszy rozwój wypadków ułożył się niepomyślnie.

Mające ruszyć w 2011 roku wydobycie nie rozpoczęło się ze na wadliwą konstrukcję platformy. Groźba fiaska całej inwestycji stała się coraz bardziej realna. Udziałowcy zamierzali sądzić się z wykonawcą platformy przed arbitrażem. Lotos dokładał starań by sprawę zakończyć szybko. Członkowie zarządu gdańskiego koncernu zainicjowali rozmowy, które w 2013 r. doprowadziły do porozumienia, na mocy którego wypłacone zostało odszkodowanie i podjęto decyzję o demontażu platformy.

Odpowiadając na pytanie o dalsze losy inwestycji, Pietryszyn powiedział: obecnie operator przygotowuje plan zagospodarowania złoża. Posiadając gotowy dokument będziemy mogli podjąć decyzję, czy kontynuować wydobycie, czy może sprzedać nasze udziały.

Już teraz wiadomo, że opracowanie planu zagospodarowania opóźni się, ze względu na problemy pomiędzy operatorem a norweskim regulatorem.

Zobacz także: Lotos tnie zadłużenie i generuje solidny zysk

Reklama
Reklama

Komentarze