Reklama

„Chcielibyśmy zbudować portfel inwestycji upstreamowych. Dotychczasowe działania w tym segmencie uważamy za niewystarczające” – stwierdził Jastrzębski.

„Jesteśmy w trakcie rozmów z operatorem złoża Yme, firmą Repsol. Dotyczą one przygotowania ponownego planu zagospodarowania złoża. Gdy dokument będzie gotowy na początku przyszłego tygodnia zastanowimy się co dalej” – poinformował menadżer.

„Zostanie podjęta decyzja czy kontynuować na nim prace, czy sprzedać w nim udziały i zainwestować w inne złoża. Chcemy zwiększać zaangażowanie na szelfie norweskim” – dodał wiceprezes Lotosu.

W 2008 r. Lotos Norge nabyła 20% udziałów w złożu Yme na Morzu Północnym. Pomysł był prosty – wydobywać ropę w bezpiecznym otoczeniu biznesowym. Aby zagospodarować koncesję jej operator spółka Talisman Energy zleciła firmie SBM wykonanie platformy wydobywczej. Warto dodać, że choć holenderski podmiot nie należał wtedy do największych graczy na rynku, to jednak miał solidną reputację. Dalszy rozwój wypadków ułożył się niepomyślnie. 

Platforma została przeholowana na złoże i okazała się wadliwie zbudowana. Groźba fiaska całej inwestycji stała się coraz bardziej realna. Udziałowcy zamierzali sądzić się z wykonawcą platformy przed arbitrażem. Lotos dokładał starań by sprawę zakończyć szybko. Członkowie zarządu gdańskiego koncernu zainicjowali rozmowy, które w 2013 r. doprowadziły do porozumienia, na mocy którego wypłacone zostało odszkodowanie i podjęto decyzję o demontażu platformy. 

Powtórną inicjatywę Lotos wykazał w 2015 r. Norweską spółkę Talismana przejął Repsol. Zarząd gdańskiego koncernu prowadził rozmowy z nowym operatorem dotyczące potencjalnego wykorzystania nowej platformy na Yme. 

Zobacz także: Szydło w Norwegii o ropie i gazie

Reklama

Komentarze

    Reklama