Polska chce do programu jądrowego partnera, który podzieli ryzyko finansowe i ryzyko fazy operacyjnej - poinformował Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Szacowany koszt całego projektu może wynieść ok. 30 mld USD.
"Określiliśmy w programie jądrowym warunki, które chcemy, by spełniał partner, z którym będziemy się wiązali na długie lata. Chcemy, by to był partner, który dysponuje sprawdzoną technologią, (...) który z nami zainwestuje i będzie z nami nie tylko budował elektrownie, ale będzie w fazie operacyjnej aż do zakończenia ich działalności. Chcemy partnera, który będzie ponosił razem z Polską ryzyko dotyczące fazy operacyjnej i biznesowej przedsięwzięcia" - powiedział Namiski podczas piątkowej debaty Instytutu Sobieskiego.
Partner miałby mieć trochę mniej niż połowę udziałów w przedsięwzięciu.
"Podział ryzyka, na każdym poziomie, także ryzyka finansowego, jest bardzo ważny. (...) Chcemy, by odpowiedzialność i finansowanie były podzielone od początku do końca. Takiego partnera szukamy, takich możliwości nie ma dużo" - dodał Naimski.
Trwają rozmowy z ewentualnymi partnerami w Stanach Zjednoczonych.
"Rzecz jest otwarta. Jeśli okaże się, że pojawią się inne możliwości, inni partnerzy, będziemy rozmawiać" - powiedział minister.
Naimski przypomniał, że ze stroną amerykańską została podpisana umowa międzyrządowa dotycząca przygotowania oferty dla Polski.
"Firmy amerykańskie, przy użyciu amerykańskich funduszy, przygotują w perspektywie końca przyszłego roku ofertę dla Polski, która będzie na poziomie technicznym i na poziomie konstrukcji finansowych do rozpatrzenia przez polski rząd" - powiedział.
Pytany o koszt projektu jądrowego, powiedział, że będzie to przedmiotem negocjacji biznesowych.
"Rząd wielkości znamy. To około 30 mld dolarów, jeśli mówimy o całym projekcie 20-letnim, czyli 6 reaktorów o mocy 6-9 GW" - powiedział minister.
Jak wyjaśnił, to oznacza, że po stronie Polski koszt wynieść może ok. 15 mld USD, czyli ok. 70 mld zł.
Powtórzył, że konieczny będzie udział w projekcie Skarbu Państwa, choć struktura finansowania jest otwarta.
Według Naimskiego przełom 2021 i 2022 roku to będzie ostatni moment na ostateczną rządową decyzję dotyczącą technologii i partnerstwa, tak by zdążyć z budową sektora jądrowego w związku z planowanym wyłączeniem bloków węglowych.
Na początku października 2020 r. Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Celem programu jest budowa oraz oddanie do eksploatacji elektrowni jądrowych. Zaktualizowany PPEJ zakłada budowę 6 reaktorów jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW. Pierwszy blok miałby ruszyć w 2033 r.
Finansowanie tego przez zachodnie fundusze uważam za nierozsądne. To Polacy powinni sfinansować te elektrownie i na niej zarabiać. Trzeba zbudować dobry fundusz obligacji złotówkowych z gwarancjami rządowymi (100 procent kwoty głównej obligacji) ( sprzedać w pierwszej kolejności klienci detaliczni - osoby prywatne) . Mogą być sprzedawane z 2 procentowym rocznym dyskontem ( stałym bez zwiazania z Wiborem) . Żeby pieniędzy nie przejeść na łapówki i znajomych ministra napisać plan wypłat z funduszu, aby aktualną strukturę sprzedaży obligacji (kolejne transze ) dopasować do realnych kosztów. I żeby nie skończyło się jak z Ambergoldem i Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Obligacje dopuścić do handlu na giełdzie, aby wspierać płynność.
Ps. Finansowanie - Rezerwy i zobowiązania to jedna kwestia, w jaki sposób utworzyć kapitał własny. Czyli krótko mówiąc kto będzie właścicielem tej elektrowni i jak zapewnić jej opłacalność . Bo jeżeli prąd będzie dużo droższy od węglowego to kto będzie kupował droższy prąd. Można to potraktować jako kosztowne bezpieczeństwo energetyczne, jak będą wyłączane kolejne bloki węglowe z powodu zużycia. Kapitał własny może być to - holding polskich elektrowni, oraz 1/3 kapitału akcyjnego - klienci detaliczni i instytucjonalni. Dopuścić tą spółkę do giełdy. I nie będzie narzekania że zysk z narzuconej ceny prądu idzie tylko do swoich . Wymusić na każdej spółce energetycznej ustawą zakup minimum 5% energii jądrowej po cenie sztywnej 1% rocznie wzrostu kosztu ( zgoda Unii Europejskiej - zakup od wszystkich elektrowni nuklearnych w UE nie tylko w Polsce - zasada konkurencyjności) a nadmiar prądu który pozostanie sprzedawać na rynku regulowanym.
Panie Naimski, żadnego nowego AP1000 nikt nie chce budować, bo wydaje się, że jest to nieudany projekt. Nawet Chiny nie chcą budować klonów AP1000. Pana upór w sprawie tego kontraktu zmusza do refleksji
...czyli zostają Francuzi (EDF z EPR) i Amerykanie z Japończykami (GE/Hitachi) z ABWR?
Jest i KEPCO (APR-1400) oraz konsorcjum Framatome z Japończykami (ATMEA1). To też PWR-y generacji III/III+.