Reklama

OZE

USA odrzuca normy klimatyczne. Trump: wybrał mnie Pittsburgh, nie Paryż [KOMENTARZ]

Fot, Pixabay
Fot, Pixabay

Prezydent USA Donald Trump spełnił swoje obietnice wyborcze i zapowiedział, że wycofa Stany Zjednoczone z porozumienia klimatycznego zawartego w Paryżu. Zdaniem Trumpa, ma to pomóc amerykańskiej gospodarce. Jednakże, decyzja gospodarza Białego Domu wywołała falę krytyki na całym świecie.

Tzw. porozumienie paryskie zostało przyjęte na konferencji klimatycznej zwołanej w stolicy Francji przez Organizację Narodów Zjednoczonych w grudniu 2015 roku. W dokumencie określono ogólnoświatowy plan działania, który ma uchronić planetę od dalszych groźnych zmian klimatycznych. Długoterminowym celem jest utrzymanie wzrostu średniej temperatury na świecie do poziomu znacznie niższego niż 2°C.

Trump argumentował swoją decyzję negatywnym wpływem porozumienia na gospodarkę USA. Komentując swoją decyzję zaakcentował troskę o swój kraj mówiąc: ,,wybrali mnie obywatele Pittsburgha, nie Paryża" (co akurat nie jest do końca prawdą, bo w tym konkretnym mieście Hillary Clinton zdobyła 80% głosów). Zdaniem prezydenta, dostosowanie się do wymogów dokumentów paryskich skurczy rynek pracy w Ameryce o prawie 3 miliony miejsc. Dodatkowo, Trump podkreślił, że do pozostania w ryzach porozumienia nakłaniają go przywódcy, których państwa ,,kosztują USA biliony dolarów w związku z praktykami handlowymi i w wielu przypadkach nie dokładają się do kluczowego paktu militarnego”.

Decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych spotkała się z krytyką wielu światowych przywódców. Minister środowiska Japonii powiedział wprost, że jest ,,zawiedziony i zły” ze względu na postępowanie USA. Ruch Ameryki skrytykował też premier Kanady Justin Trudeau. Wspólne oświadczenie wydali kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Włoch Paolo Gentiloni. Wezwali oni w nim pozostałe państwa porozumienia do dalszej pracy na rzecz ochrony Ziemi, podkreślając, że ustalenia paryskie ,,nie podlegają negocjacjom”.

Zobacz także: Francuski łącznik- czy Macron sięgnie po rosyjski gaz? [KOMENTARZ]

Wycofanie się USA z postanowień szczytu w Paryżu nie jest pierwszym takim posunięciem ze strony przywódcy USA. 28 marca 2017 roku Donald Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze (niewymagające głosowania w Kongresie), które upoważniło Agencję Ochrony Środowiska do zmian w Planie Czystej Energii (ang. The Clean Power Plan, CPP). Był to pomysł administracji prezydenta Baracka Obamy na zmniejszenie tzw. antropogenicznej zmiany klimatu poprzez ograniczenie emisji dwutlenku węgla i zwrot w kierunku odnawialnych źródeł energii. Korekty wprowadzone przez administrację Trumpa otyczą m.in. zmian w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla w energetyce, dzierżawy ziem federalnych dla celów wydobywania węgla, ograniczeń wydzielania metanu. Jednym słowem mówiąc, Trump zmieni całkowicie istotę CPP, pozbawiając plan kluczowych dla ochrony środowiska zapisów.

Stany Zjednoczone odpowiadają za około 17% światowej emisji dwutlenku węgla, co plasuje je na 2. miejscu globalnego rankingu, tuż za Chinami (dla porównania- Polska odpowiada za 0,9% i plasuje się tym samym na miejscu 22.). 71% amerykańskiej emisji pochodziło z sektora energetycznego. W USA około 33% energii elektrycznej produkuje się z węgla. Mniej więcej tyle samo wytwarzane jest z gazu ziemnego.

Choć wielu komentatorów znad Wisły zareagowało na wieść o decyzji Trumpa z optymizmem, to postępowanie prezydenta USA nie wpłynie na politykę klimatyczną Polski. Rząd w Warszawie ratyfikował porozumienie paryskie w październiku 2016 roku i raczej nie zanosi się, by próbował się z jego ustaleń wycofać. Dodatkowo, Polska podlega też unijnym restrykcjom klimatycznym, które- prawdopodobnie- będą wkrótce zaostrzone.

Wyjście Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego jest drugim w ciągu ostatnich dwóch dekad wycofaniem się Białego Domu z międzynarodowej umowy dotyczącej przeciwdziałaniu zmianom klimatu. W 1997 roku prezydent Bill Clinton ogłosił odrzucenie przez USA zapisów Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, tzw. protokołu z Kioto.

Reklama

Komentarze (2)

  1. stach

    "wybrał mnie Pittsburgh, nie Paryż". Cudownie trafne stwierdzenie. Inny Donald niestety nie może powiedzieć: "wybrała mnie Warszawa nie Berlin"..

  2. atx

    Nie wiem skad zrodlo cytatu ,,wybrali mnie obywatele Pittsburgha, nie Paryża", poniewaz Trump powiedzial ze "zostal wybrany by repreznetowac mieszkancow Pittsburgha, nie Paryza". Prosze sprawdzic samemu https://youtu.be/G3wE7MO1uSw?t=1356

Reklama