Poniedziałkowe spotkanie prezydentów Macrona i Putina było szeroko komentowane na całym świecie. Dla francuskiego przywódcy jest to element szerszej kampanii nawiązywania kontaktów z głowami potężnych państw globu. Jednakże, gospodarz Pałacu Elizejskiego może widywać się z gospodarzem Kremla znacznie częściej niż z innymi prezydentami. Wszystko za sprawą polityki energetycznej, którą Macron zamierza wprowadzić nad Sekwaną.
Dla tego francuskiego polityka liberalnego centrum, energetyka to przede wszystkim zwrot w kierunku czystej energii. Chce on podwoić moce energetyki wiatrowej i fotowoltaiki w ciągu najbliższych 5 lat. W tym samym czasie zamierza on zamknąć wszystkie francuskie elektrownie węglowe. Jego plany obejmują też ograniczenie udziału atomu w miksie. Macron chce, by wynosił on 50% w 2025 roku (obecnie jest to 75%). Redukcję ma rozpocząć zamykanie starszych jednostek.
Właśnie z tego względu, Francja może potrzebować niedługo dużych ilości nieemisyjnego paliwa dla energetyki. Jak pokazuje przykład Niemiec, odejście od atomu wpycha gospodarki w objęcia źródeł stabilnych i emisyjnych. Wschodni sąsiad Francji odszedł od elektrowni jądrowych po katastrofie w japońskiej Fukushimie w 2011 roku. Po tym wydarzeniu, w RFN zamknięto osiem zakładów produkujących energię z atomu. Lukę po nich zastąpić miały odnawialne źródła energii. Niestety, jak się okazało, ich niestabilność i konieczność bilansowania wymusiły na Niemcach użycie wysokoemisyjnych źródeł (głównie węgla) do zapewnienia stabilności dostaw energii. To z kolei spowodowało wzrost emisji dwutlenku węgla- udało się go zatrzymać w RFN dopiero w 2015 roku. Niemniej, podobny scenariusz może czekać Francję, jeżeli ta zrezygnuje z ¼ swej atomowej mocy.
Receptą dla Niemiec, które do atomu wrócić nie chcą, ma być gaz. Jest to paliwo niskoemisyjne i stabilne, a infrastrukturę wytwórczą zasilaną nim buduje się względnie szybko. RFN usilnie stara się zabezpieczyć dostawy taniego gazu dla swej energetyki- dlatego też budowany jest gazociąg Nord Stream 2, zapewniający dodatkowe 55 mld metrów sześciennych ,,błękitnego paliwa”.
Zobacz także: Wybory we Francji: jakie będzie nowe energetyczne oblicze Republiki? [ANALIZA]
Czy na takie rozwiązanie - po odejściu od atomu - zdecyduje się także Francja? Póki co, zdecydowaną prawie połowę (48%) gazu sprowadza z Norwegii. Z Rosji natomiast ledwie 13%. Jednakże, sytuacja to może się wkrótce zmienić. Przy zwiększeniu francuskiego zapotrzebowania na ,,błękitne paliwo”, może się okazać, że wolumeny z Norwegii nie wystarczą na jego pokrycie. Oslo bowiem słynie ze swojej zrównoważonej strategii dotyczącej dysponowania złożami gazu. Norwegowie wolą oprzeć budżet na stałych i regularnych dochodach niż intensywnie eksploatować swoje pokłady surowców. Dlatego też, istnieje prawdopodobieństwo, że Paryż będzie zmuszony szukać dostawcy na Wschodzie. Przepustowość gazociągów Nord Stream i Nord Stream 2 (łącznie nawet 110 mld metrów sześciennych) z pewnością wystarczy, by zaspokoić potrzeby zarówno Niemiec, jak i Francji. Przemawia za tym również fakt, że Macron nie chce wydobycia gazu łupkowego w swoim kraju. Tłumaczy się w tej kwestii względami środowiskowymi.
Również i Rosja zyskałaby wiele na takim układzie. Pomijając już oczywiste kwestie finansowe - choć i te, po utracie rynku ukraińskiego, są dla Moskwy szalenie istotne - zwiększenie dostaw do Francji przyciągnęłoby w orbitę gazowych wpływów Rosji kolejną unijną potęgę. Po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE, kierunek wspólnocie mają nadawać Niemcy oraz właśnie Francja. Zbliżenie Paryża z Moskwą na polu gazu może być zatem niebezpieczne dla polskich planów dywersyfikacji dostaw tego surowca. Francja może bowiem popierać takie pomysły jak np. oddzielny reżim prawny dla Nord Stream 2 czy zwiększenie przepustowości lądowych odnóg pierwszej nitki tego gazociągu (sprawa OPAL). Rosja, cierpiąca na pewien rodzaj unijnej izolacji, z chęcią zbliżyłaby się do Francji na polu energetycznym, być może w zamian za atrakcyjne ceny gazu.
Dla tego scenariusza - jak i dla realizacji całej polityki Macrona - kluczowe będą czerwcowe wybory parlamentarne. Wtedy też, prezydent Francji przekona się, czy będzie mógł wprowadzić swą politykę w życie. Na razie bowiem, jego zapowiedzi pozostają tylko obietnicami.
Z udziałem ponad 12 tys. uczestników rozpoczęło się w czwartek 21. Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Petersburgu gromadzące polityków, biznesmenów i ekspertów. W obradach bierze udział ponad 250 szefów zagranicznych koncernów i przedstawiciele władz Rosji. Gościem honorowym tegorocznego forum są Indie; z premierem tego kraju Narendrą Modim spotka się prezydent Rosji Władimir Putin. Według rządowej „Rossijskiej Gaziety”, podczas forum oficjalnie rozpoczęte zostaną rozmowy o utworzeniu strefy wolnego handlu pomiędzy Indiami i Eurazjatycką Komisją Gospodarczą, organem Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej tworzonej przez Rosję i pięć państw poradzieckich. Innymi wysokimi rangą zagranicznymi gośćmi w Petersburgu są: sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, kanclerz Austrii Christian Kern i prezydent Mołdawii Igor Dodon. Hasło forum brzmi: „W poszukiwaniu nowej równowagi w gospodarce globalnej”. Tradycyjnie w forum uczestniczą ministrowie gospodarki i finansów Rosji, Maksim Orieszkin i Anton Siłuanow, szefowa Banku Centralnego Elwira Nabiullina, a także były minister finansów Aleksiej Kudrin. W czwartek biorą oni udział w dyskusji o strategii rozwoju gospodarczego Rosji do 2025 roku. Uczestnikami tegorocznego forum jest około 700 czołowych menadżerów rosyjskich przedsiębiorstw. Z roku na rok skala petersburskiego forum rośnie, jeśli chodzi o liczbę uczestników i oficjalnych delegacji, a także podpisanych porozumień; organizacja tego wydarzenia jest ważnym sygnałem dla Rosji i dla świata – zauważa w czwartek dziennik gospodarczy „Wiedomosti”. Jednak w porównaniu z ubiegłą dekadą forum stało się wydarzeniem w większym stopniu wewnętrznym – ocenia dziennik. Jednak w tym roku do Petersburga przyjechała liczna – 369 osób – delegacja biznesu amerykańskiego, w skład której wchodzą przedstawiciele władz wielkich koncernów, m.in. ExxonMobil, Chevron, Boeing International i Caterpillar. Z Niemiec, które są głównym partnerem gospodarczym Rosji w Europie, przyjeżdża 147-osobowa delegacja. W obradach w Petersburgu weźmie udział prezydent Putin, który prócz rozmów z zagranicznymi politykami spotka się także z szefami największych międzynarodowych agencji informacyjnych i koncernów zagranicznych. Rosyjski prezydent w piątek weźmie udział w posiedzeniu plenarnym. O forum informacje na stronach Radia Maryja.
Chocholi taniec euro-samobójców trwa dalej. Nie dociera do zakutych łbów, że każde euro zapłacone Rosji za gaz czy ropę to 2 euro więcej na zbrojenia konieczne do obrony przed tą samą Rosją.
Czego spodziewać się po żabojadach.
Makaron to wyznawca REŻIMÓW takich jakiemu przewodzi Putin za to POLSKA DEMOKRACJA jest mu nie w sos bo nie można zrobić na niej biznesu i wcisnąć starych Caracali za 13 mld zł.