Reklama

Umowa Orlen-Saudi Aramco to tylko pijar?

Dobrym przykładem rzekomej „pijarowskiej genezy” porozumienia Orlenu i Saudi Aramco jest teza dotycząca nieznacznej wielkości zakontraktowanego u Saudyjczyków wolumenu względem przerobu surowca rosyjskiego. 

Na ten temat pisałem już sporo – umowa z Rosjanami została w grudniu 2015 r. zawarta przez PKN Orlen ponieważ Iran znajdował się nadal w reżimie sankcji, a negocjowanie kontraktu długoterminowego z Arabią Saudyjską przeciągało się. Tymczasem jedynie długofalowa forma porozumienia gwarantowała polskim rafineriom harmonijną pracę. Mimo tych okoliczności udało się wkomponować w umowę płockiego koncernu i rosyjskiego Rosnieftu tzw. widełki cenowe, a więc ruchomą wielkość importowanego wolumenu, z myślą o pogłębieniu dywersyfikacji dostaw ropy. Kontrakt z Saudi Aramco jest tego bezpośrednim następstwem, a za trzy lata może się on przeobrazić w znacznie poważniejsze narzędzie. Skoro Saudowie zdecydowali się na długofalową współpracę z polskim potentatem cóż stoi na przeszkodzie by ją renegocjować i drastycznie zwiększyć zakontraktowany wolumen gdy wygaśnie obecna umowa PKN Orlen z Rosjanami? 

Inną kwestię sugerującą pijarowy kontekst umowy z Saudi Aramco podnosi w swoim tekście Mateusz Sikora z Instytutu Studiów Energetycznych. Twierdzi on bowiem, że dostawy będą realizowane do Gdańska, a na Litwę i do Czech -gdzie swoje zakłady posiada Orlen- będą transportowane najpewniej koleją. To nieprawda. Płocki koncern potwierdził bowiem, że import będzie realizowany przez Gdańsk, Butyngę i Triest, co nadaje porozumieniu z Saudami prawdziwie regionalny charakter. 

Dlaczego umowa Orlen-Saudi Aramco to novum?

Druga narracja o nacechowaniu negatywnym jaka pojawiła się w związku z publikacją mojego artykułu zawiera się w pytaniu: dlaczego umowa Orlen-Saudi Aramco to novum skoro od lat mamy naftoport i kupujemy nierosyjską ropę? 

Nowością jest po pierwsze rynkowe znaczenie dostawcy, po drugie wolumen oraz długoterminowy i regionalny charakter kontraktu.

1) Saudowie angażują się nad Bałtykiem po raz pierwszy w historii, a swoim potencjałem mogą realnie zagrozić rosyjskiej dominacji w tej części świata (o czym notabene świadczy reakcja mediów w Rosji). Mali producenci nie mogliby zmienić układu sił.

2) To prawda, że Polska kupowała już nierosyjską ropę, ale niewielkie wolumeny pozyskiwane na spocie, a nie w ramach umów długoterminowych i to oddziaływujących na przestrzeń od Gdańska po Triest.

Trzeba też mieć świadomość tego –co już akcentowałem-, że samo posiadanie naftoportu nie jest wystarczające dla zabezpieczenia polskich interesów. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – ponieważ region w optyce międzynarodowych spółek naftowych uważano za rosyjską strefę wpływów i nikt nie chciał się z nim wiązać umowami długoterminowymi (czytelnikom zwykle wydaje się, że producenci bezwarunkowo chcą sprzedawać Polsce swój surowiec, ale to nieprawda). Kontrakt z Saudi Aramco zmienia w tym zakresie wszystko.

Jakie znaczenie ma porozumienie z Saudi Aramco skoro i tak podpisaliśmy w grudniu duży kontrakt z Rosjanami?

Ostatnia narracja polemizująca z tezami mojego tekstu brzmi: jakie znaczenie ma porozumienie z Saudi Aramco skoro i tak podpisaliśmy w grudniu duży kontrakt z Rosjanami? W zasadzie już odpowiedziałem na to pytanie w tym tekście. Umowę z Rosnieftem Orlen zawarł ponieważ nie miał alternatywy. Polskie rafinerie muszą pracować w trybie ciągłym i potrzebowały porozumienia długoterminowego. Kontrakt z Saudami zmienia reguły gry. Za trzy lata gdy wygaśnie umowa ze stroną rosyjską Saudi Aramco będzie mogło dostarczać do Polski o wiele więcej surowca.

Zobacz także: „Saudyjska umowa Orlenu – regionalny „game changer

 

Reklama

Komentarze

    Reklama