Reklama

Zadaniem specustawy węglowodorowej jest usprawnienie procedur administracyjnych tak aby przedsiębiorstwa mogły łatwiej inwestować w poszukiwania, wydobycie i eksploatację złóż łupkowych.

– W ciągu ostatnich kilku miesięcy mamy do czynienia z prawdziwą falą wyjazdową inwestorów z Polski – mówi Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego. – Dochodzi do oddawania koncesji, likwidowania przedsiębiorstw a tym samym rząd stoi przed dość poważnym dylematem: co zrobić, aby przedsiębiorstwa chciały pozostać w Polsce i dalej prowadzić poszukiwania?

Zdaniem eksperta ds. energetyki Instytutu Sobieskiego trzeba pamiętać o tym, że jeden odwiert kosztuje kilkanaście milionów dolarów. Takich pieniędzy nie mają polskie firmy naftowe PGNiG czy PKN Orlen. Środków należy więc szukać na rynkach zagranicznych.

– Tam z kolei konieczna jest dobra legislacja, która spowoduje, że banki bardziej elastycznie będą podchodzić do finansowania poszukiwań prowadzonych przez firmy wydobywcze – mówi Chmal. – Jest to więc próba stworzenia lepszych warunków.

Przygotowane w resorcie skarbu prawo przewiduje skrócenie czasu jaki na udzielenie zgody na poszukiwania złóż ma mieć administracja oraz terminów odwoławczych. Mniej ma być również urzędników, od których zależeć będzie postęp prac a głównymi decydentami w tego rodzaju sprawach mają zostać wojewodowie. Dokument przewiduje także zastąpienie pozwoleń i uzgodnień niewiążącymi opiniami (wraz z wprowadzeniem zasady domniemania pozytywnej decyzji).

– Nowe prawo dotyczące węglowodorów będzie skracało procedury i łączyło pewne pozwolenia, aby inwestorzy nie musieli występować do dwóch różnych organów w tej samej sprawie – przypuszcza Chmal. – Może to być więc kolejny krok w kierunku poprawy klimatu inwestycyjnego w kwestii surowców w Polsce.

Branża energetyczna liczyła jednak, że uproszczenie procedur administracyjnych znajdzie się już w Prawie geologicznym i górniczym. W przyjętym niedawno przez parlament dokumencie kwestie te nie zostały jednak ujęte.

– Kwestia opodatkowania jest przedmiotem dyskusji na temat nowelizacji ustawy Prawo geologiczne i górnicze – podkreśla Tomasz Chmal. – Nowelizacja weszła już w życie, ale kwestia podatków została odroczona do 2020 roku.

Firmy poszukiwawcze rozczarowane są także rozwiązaniami fiskalnymi. O ile sam podatek przedsiębiorstwa mają płacić od 2020 roku, o tyle procedury biurokratyczne (np. składanie sprawozdań, deklaracji itp.) mają już ruszyć za półtora roku.

– W mojej ocenie dzisiaj nie ma specjalnie powodów do tego, by obecnie dyskutować o podatkach – mówi Chmal. – Nie wiemy, jak zasobnymi złożami dysponujemy, w jakiej lokalizacji i jak dużo trzeba poświęcić czasu i kapitału na ich odkrycie. Na temat podatków w mojej ocenie warto rozmawiać z inwestorami, jak będzie można się już podzielić tymi informacjami, gdy będzie wiadomo, jakiego rodzaju przepływami dysponujemy.

Zdaniem eksperta ds. energetyki Instytutu Sobieskiego państwo powinno raczej prowadzić w tym względzie politykę umiarkowaną.

– Tak naprawdę wysokie opodatkowanie wydobycia dzisiaj uderzać będzie tylko w tych, którzy gaz już produkują, czyli PGNiG– zauważa Chmal. – Nie wiedząc, jak dużymi zasobami gazu dysponujemy i co z tym gazem będziemy robić, czy konsumować na rynku krajowym, czy eksportować, dyskusja o podatkach jest raczej przedwczesna.

Według zapowiedzi ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego spółki Skarbu Państwa do 2016 roku zainwestują w poszukiwania gazu łupkowego ok. 5 mld zł.

Newseria

Reklama
Reklama

Komentarze