Reklama

Gazprom, który od dawna był oskarżany o bycie ,,maczugą Kremla”, teraz musi zmierzyć się ze spadkiem produkcji do najniższego poziomu w swojej historii. Powoli, ale systematycznie, państwa, które kiedyś były całkowicie uzależnione od surowca płynącego z Rosji, pracują nad zorganizowaniem sobie alternatywnych źródeł dostaw oraz rozbudową wewnętrznych połączeń. Ich sytuację dodatkowo poprawia fakt, że Komisja Europejska wszczęła postępowanie w sprawie antymonopolowych praktyk uskutecznianych przez rosyjskiego giganta w krajach Europy Środkowo – Wschodnie i Południowej – m.in. w Polsce. Według dziennikarza Washington Post może ono definitywnie zakończyć erę stosowania przez Gazprom polityki ,,hardball” na Starym Kontynencie – innymi słowy stosunki staną się bardziej partnerskie, bardziej dostosowane do rzeczywistej sytuacji na rynku oraz bardziej przejrzyste.

Osłabienie Gazpromu to szansa dla Zachodu na zajęcie mocniejszego stanowiska w kwestii Ukrainy, ponieważ ryzyko wykorzystania gazu, jako formy odwetu, jest w obecnej sytuacji znacznie mniejsze, niż wcześniej. Wpływy Rosjan znacząco osłabi również zawarcie historycznego porozumienia z Iranem, które z czasem umożliwi dostawy tamtejszej ropy oraz gazu do Europy (mówi się np. o włączeniu Teheranu do projektu Południowego Korytarza Gazowego). Zdaniem Birnbauma będzie to nieomal ,,kopernikański przewrót", jeśli przypomnimy sobie, ile razy w ostatniej dekadzie Kreml z różnych powodów (głównie sporów z Ukrainą), groził zatrzymaniem tranzytu ,,błękitnego paliwa” na Zachód lub po prostu zakręcił kurek. Amerykanin zauważa, że stroną, która obrywała w pewnym sensie rykoszetem, były tutaj państwa z Europy Wschodniej.

W 2008 roku Aleksiej Miller zapowiadał, że Gazprom w ciągu maksymalnie 10 lat może stać się największą spółką giełdową na świecie – jego wartość miała osiągnąć bilion dolarów. Rzeczywistść okazała się jednak niezwykle brutalna, ponieważ od tamtego czasu kapitalizacja firmy zmniejszyła się prawie siedmiokrotnie. Analityk rynku energii w moskiewskiej agencji konsultingowej RusEnergy uważa: ,,Gazprom jest w bardzo niepewnej sytuacji, ponieważ nadal wymachuje gotówką, zapominając, że nie trzyma już w niewoli rynku, który uzupełniał jego kufry”.

W związku z rosnącym napięciem na arenie międzynarodowej – spowodowanym m.in. rosyjską agresją na Ukrainę – Europejczycy stają się coraz bardziej sceptyczni w stosunku do starego modelu energetycznego, dostrzegając, że niechybnie oznacza on stan permanentnego zagrożenia. Dzięki temu inicjatywy zmierzające do dywersyfikacji źródeł dostaw oraz rozbudowy połączeń pomiędzy krajami europejskimi, nabrały nowego impetu – pomimo relatywnie wysokich kosztów w niektórych przypadkach.

Zbiegło się to w czasie z ,,rewolucją łupkową” w Stanach Zjednoczonych, która w znaczący sposób wpłynęła na strukturę światowych rynków, zwiększając wolumen dostępnego surowca. Michale Birnbaum zauważa również, że w związku z kryzysem gospodarczym zmniejszył się nieco popyt na gaz w Europie, a Rosja rozpętała wojnę przeciwko jednemu ze swoich największych klientów – Ukrainie. Amerykanin żartuje, że nawet pogoda sprzysięgła się przeciwko Gazpromowi, bo ostatnie dwie zimy były stosunkowo ciepłe.

Warto nadmienić, że dziennikarz Washington Post dochodzi w swojej analizie do podobnych wniosków, jakie prezentowaliśmy przed kilkoma dniami na łamach Defence24, mianowicie – słabnąca pozycja Gazpromu determinuje korektę jego relacji z zewnętrznymi partnerami oraz łagodzenie stanowiska negocjacyjnego. Najpierw Alieksiej Miller poinformował, wbrew wcześniejszym buńczucznym zapowiedziom, że jego firma jest gotowa podjąć rozmowy z Ukrainą na temat przedłużenia obowiązującej umowy dotyczącej tranzytu gazu- co należy traktować jako milczące przyznanie, że nie udało się znaleźć alternatywy, która byłaby równocześnie opłacalna oraz możliwa do realizacji bez większych problemów. Natomiast nieco później liderzy Gazpromu powiedzieli, że chcą znaleźć kompromis ws. postępowania antymonopolowego KE. To interesująca deklaracja, kiedy przypomnimy sobie, że wcześniej oskarżali komisję o upolitycznienie dochodzenia, deklarując równocześnie, że rosyjski gigant nie podlega europejskiej jurysdykcji.

Aby ratować sytuację i zmniejszyć swoją zależność od klientów ze Starego Kontynentu, Rosjanie podjęli próby częściowej reorientacji swoich produktów na wschód. Okazało się jednak, że Pekin jest niezwykle trudnym partnerem, a realizacja kluczowych inwestycji stoi pod dużym znakiem zapytania w obliczu spowolnienia chińskiej gospodarki, zmniejszenia zapotrzebowania na surowce oraz możliwości sprowadzenia tańszego gazu – na przykład z Australii.

Zobacz także: Trybunał Arbitrażowy: Kolejny pozew przeciwko Gazpromowi

Zobacz także: Gazprom: najniższa od 22 lat produkcja gazu

Reklama

Komentarze

    Reklama