Reklama

Gaz-System informuje, że po zakończeniu procesu rozbudowy gazoportu, obejmującego przede wszystkim, zwiększenie liczby regazyfikatorów SCV (które podgrzewając gaz, spalają jego część), moce wzrosną z 5 do 7,5 mld m3 rocznie. Operator poinformował również, że to prawdopodobnie nie koniec prac, ponieważ prowadzone są analizy obejmujące m.in. „budowę drugiego stanowiska statkowego, budowę bocznicy kolejowej  w celu uruchomienia przeładunku LNG na kolej oraz budowę trzeciego zbiornika LNG” (ostatni element zwiększyłby zdolności obiektu do nawet 10 mld m3 surowca rocznie). 

Rozbudowa terminalu, jeśli przynajmniej część wspomnianych powyżej „rozważań” przejdzie do sfery realizacji, wynika ściśle z dwóch komplementarnych przyczyn. Pierwsza dotyczy rzecz jasna rządowej strategii ukierunkowanej na zmniejszenie zależności od surowca płynącego do nas ze Wschodu. Druga, to sygnalizowana od dłuższego czasu przez Gaz-System chęć optymalizacji kosztów funkcjonowania gazoportu, którą znacząco ułatwi docelowe poszerzenie wachlarza usług - np. o wspomniane bunkrowanie statków, czy przeładunek surowca na mniejsze jednostki.

Dla uważnych obserwatorów polskiej sceny energetyczno-politycznej nie było dużym zaskoczeniem podjęcie decyzji o właśnie takim wariancie rozbudowy (do 7,5 mld m3, poprzez zwiększenie liczby regazyfikatorów). Taki scenariusz był rozważany jeszcze przez poprzedni rząd i przynajmniej kilkukrotnie sugerowali go także menadżerowie związani z obecnymi władzami oraz sam minister Piotr Naimski, informując w ostatnich tygodniach o potencjale tzw. Korytarza Północnego (zwanego również Bramą Północną).

Zobacz także: Prof. Riley: Amerykanie wysyłali do UE marines. Dziś będą wysyłać LNG

Zauważyć należy, że rozszerzenie systemu palników SCV jest rozwiązaniem znacznie tańszym i szybszym w realizacji, niż budowa trzeciego zbiornika. Biorąc pod uwagę fakt, iż w tej chwili jedynym klientem korzystającym z terminalu jest PGNiG (zwiększający jednak wolumen importowanego LNG, co warto podkreślić), taka kolejność podejmowania decyzji wydaje się być uzasadniona. Mając na uwadze plany (tak spółki, jak i rządzących) związane z budową hubu gazowego, czy oferowaniem usług zintegrowanych, powstanie dodatkowej powierzchni magazynowej wydaje się nieuniknione - pytanie nie brzmi zatem „czy?”, ale - „kiedy?”.

Fragment falochronu terminalu LNG w Świnoujściu. Fot. Energetyka24

Na tym etapie wydaje się, że pomimo podejmowanych działań konieczne będzie wprowadzenie mechanizmów „socjalizujących” koszty terminalu - przynajmniej do momentu zakończenia wszystkich (także tych rozważanych) działań związanych ze zwiększaniem jego funkcjonalności. Jednym z rozwiązań, na które wskazywali przynajmniej kilkukrotnie szefowie spółek zaangażowanych w projekt pt. „gazoport” (tj. Gaz-System, Polskie LNG, PGNiG), jest specjalny dodatek do taryfy gazowej. Podobne mechanizmy (różniące się wprawdzie szczegółami) funkcjonują w innych krajach, choćby na Litwie. Wprowadzenie systemu wsparcia spowoduje w pewnej perspektywie obniżenie stawki regazyfikacyjnej, co przyczyni się do zwiększenia zainteresowania ze strony innych importerów. Z biegiem czasu, kiedy terminal będzie się rozwijał, procesy wspierające powinny być stopniowo ograniczane.

Zobacz także: Niemiecki partner rusza z odsieczą Gazpromowi. „Wojna rurociągów z LNG” [ANALIZA]

Pozytywnie na funkcjonowanie terminalu, także pod kątem finansowym, wpłynąć mogłoby wprowadzenie rozwiązań, o których nieco półtora roku temu mówił w rozmowie z Energetyka24 ówczesny prezes spółki zarządzającej gazoportem, Jan Chadam. Wśród nich znalazły się takie koncepcje jak np. inwestycja w kogenerację, aby ciepło wytwarzane w obrębie instalacji było wykorzystywane w systemach grzewczych, zakup palników ORV, podgrzewanie gazu wodą morską (w celu obniżenia kosztów i zwiększenia efektywności), czy wspomniane już bunkrowanie statków, przeładunek na mniejsze jednostki (wodne i lądowe) lub oferowanie usług zintegrowanych (zakup w lecie, gdy ceny są niskie, sprzedaż w zimie, gdy rosną). 

Powyższe rozważania, choć świadomie powierzchowne, mają prowadzić nas do konstatacji, że choć decyzja Gaz-Systemu jest słuszna, to nie powinna być dla nas celem samym w sobie – czego świadomość wydaje się mieć także grono decyzyjne spółki. Budując terminal, następnie oddając go do użytku i przyjmując kolejne dostawy, wkroczyliśmy na wyboistą drogę, której zwieńczeniem jest Święty Graal naszej części Europy, czyli zerwanie zależności od gazu z Rosji. Jednym z etapów do jego osiągnięcia jest finansowa optymalizacja gazoportu, której służy ogłoszona wczoraj decyzja - tylko tyle i aż tyle.

Reklama

Komentarze

    Reklama