Reklama


Na uwagę zasługuje jednak dość wyjątkowa w tym kontekście teza Reutersa, który zauważył, że spadki eksportowe dotyczyły nie tylko Drużby, którą dostarcza się ropę na Białoruś, ale również Ust- Ługi zbudowanej po to by pozbawić wspomniany kraj statusu tranzytowego. Jednocześnie odwrotną tendencją charakteryzowała się infrastruktura energetyczna prowadząca na południowy- wschód Federacji Rosyjskiej Według Reutersa taki stan rzeczy wiązał się z konfliktem Transnieftu z potężnymi prywatnymi, rosyjskimi producentami.


Ekspertyzy przygotowane dla rosyjskiego rządu, który pracuje nad nową koncepcją polityki zagranicznej Rosji krytykują zbytnie ukierunkowanie dostaw rosyjskich surowców do Europy w dobie rewolucji łupkowego gazu i ropy. W tym kontekście Reuters stwierdził, że rosyjski rząd zamierza zwiększyć dwukrotnie dostawy ropy do Chin (a cóż dopiero całego regionu) bez podniesienia ogólnej produkcji. Czy zatem Białoruś stała się ofiarą przepychanek pomiędzy zwolennikami Putina i idei ścisłych związków energetycznych z UE i Miedwiediewa, który ze względu na rewolucję łupkową spogląda na Daleki Wschód? Jeśli tak to Reuters miał rację pośrednio, bo opisywał sytuację przez prymat konfliktu Transnieftu z prywatnymi firmami a nie Putina i ośrodka rządowego z Miedwiediewem na czele.


Interesująca w tym kontekście informacja pojawiła się 25 października br. strona rządowa poinformowała o zamiarze swojej współpracy z Transnieftem. Kooperacja polegałaby na opracowaniu do 31 grudnia 2012 roku nowych zasad, w myśl których podzielono by udziały w zakresie eksportu rosyjskiej ropy. Nowy układ uwzględniałby: przepustowość systemu ropociągów, wielkość dostaw na rynek krajowy, wysokość produkcji danych przedsiębiorstw etc. Zarysowujące się powyżej związki Transnieftu z ośrodkiem rządowym w Rosji korespondują moim zdaniem z sytuacją białoruską, od której rozpocząłem ten tekst. Transnieft jest bowiem bardzo zainteresowany -tak jak zwolennicy Miedwiediewa- swoim rozwojem na Dalekim Wschodzie nie uznając Europy za rynek priorytetowy i perspektywistyczny. Natomiast firmom związanym z Prezydentem Putinem takim jak Rosnieft, czy Gazpromnieft zależało na interesach z Białorusią i szerzej rynkiem europejskim, uzyskiwały bowiem na tym polu znaczne profity. Decyzja rosyjskiego rządu o zmniejszeniu eksportu ropy na Białoruś była dla nich „przykrą niespodzianką”.


Zresztą to niejedyny przypadek nasilających się w ostatnich miesiącach „tarć energetycznych” pomiędzy ludźmi Miedwiediewa i Putina. Warto wspomnieć jedynie słowne potyczki Igora Sieczina i Wicepremiera Arkadija Dworkowicza, czy próby pozbawienia rządu wpływu na energetykę poprzez Dekret prezydencki powołujący zawłaszczającą kluczowe uprawnienia w tej dziedzinie „Komisję do spraw strategicznego rozwoju kompleksu paliwowo- energetycznego i bezpieczeństwa ekologicznego”.


Niespodziewanie w wątku walki pomiędzy dwiema orientacjami ekonomiczno- geograficznymi i dwoma frakcjami w rosyjskim obozie władzy pojawia się PKN- Orlen. Polski koncern ma zawrzeć w grudniu olbrzymi kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy naftowej (łącznie 70 mln baryłek ropy rocznie). Co ciekawe moim zdaniem ściśle wiąże się on z powyższymi wydarzeniami. Po pierwsze będzie to prawdopodobnie drugi po Chinach przypadek zawarcia kontraktu bez pośredników. Po drugie negocjacje są prowadzone z Rosnieftem i Łukoilem. Można więc te wydarzenia rozpatrywać pod kątem ciosu wymierzonego w rządowe koncepcje dalekowschodnie (z priorytetowymi Chinami), tym bardziej, że są to firmy związane z Władimirem Putinem (np. osobą Sieczina w Rosniefcie). Co ciekawe kontrakt Orlenu koreluje czasowo również z obniżką cen gazu dla Polski związanej z negocjacjami PGNiG i Gazpromu. Z pewnością nie jest to przypadek, warto obserwować rozwój wydarzeń i wyciągać wnioski.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama