Reklama

Opisywany przez Kommersant pakiet kontrsankcji dotyka różnych sfer gospodarczych od ograniczeń związanych z wykorzystywaniem rosyjskich modułów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przez państwa zachodnie, po kwestie zakazu utylizacji odpadów radioaktywnych pochodzących z tych krajów na obszarze Rosji. Jednak za najciekawsze należy uznać propozycje dotykające funkcjonowania sektora gazowego. Rosnieft miał bowiem zasugerować prezydentowi FR wprowadzenie przedpłat za rosyjskie błękitne paliwo dostarczane do klientów europejskich a także rezygnację z gazociągu South Stream i wprowadzenie preferencyjnych taryf na przesył węglowodorów do Azji [1]. 

Na publikację Kommersanta zareagowały najwyższe władze rosyjskie. Stosowne dementi zamieścił na swojej witrynie internetowej Rosnieft [2] a nawet zagroził gazecie procesem [3]. Artykuł rosyjskiego dziennika skrytykował także rzecznik Władimira Putina-Dmitrij Pieskow [4]. Tymczasem minister gospodarki FR Aleksiej Uljukajew potwierdził, że widział na własne oczy propozycje Rosnieftu w formie dokumentów i publikacji multimedialnych [5]. Jak rozumieć tą sytuację? 

Nie ulega wątpliwości, że rewelacje Kommersanta są celową "wrzutką informacyjną". Moim zdaniem obliczoną zarówno na użytek zewnętrzny jak i wewnętrzny.  

Przede wszystkim publikacja ukazała się w dniu, w którym fiasko poniosły rosyjsko-ukraińskie negocjacje gazowe przy wsparciu UE.  Ponadto agencja Ria Novosti potwierdziła dziś w swoich depeszach [6], że KE znów odsunęła w czasie decyzję o przekazaniu Gazpromowi 100% przepustowości Gazociągu OPAL (co mogłoby ograniczyć tranzytową rolę Ukrainy) [7]. Korelację czasową tych trzech wydarzeń można odczytywać w kategoriach ostrzeżenia jakie Kreml wystosował pod adresem Wspólnoty. Jego przesłanie jest jasne: dalsze utrzymywanie sankcji i rozwiązań politycznych niekorzystnych wobec Rosji może skutkować wybuchem wojny gazowej na wielką skalę i utrudnieniami w handlu błękitnym paliwem (przedpłaty, preferencje taryfowe prowadzące do ukierunkowania eksportu w kierunku Azji). Dementi Rosnieftu oraz rzecznika Putina i jednoczesne potwierdzenie doniesień Kommersanta przez ministra gospodarki FR to natomiast sygnał, który należy odczytywać następująco: rosyjska elita nie jest jednomyślna co do konfrontacyjnego kursu politycznego wobec Europy, dlatego Bruksela musi wzmocnić jej umiarkowane skrzydło dążąc do deeskalacji. To przekaz idealnie ukierunkowany na środowiska polityczne pokroju SPD. 

Jak już wspominałem istotny w rewelacjach Kommersanta jest także ich kontekst wewnętrzny. Kontrsankcje zaproponowane przez Rosnieft nieprzypadkowo uderzają w interesy Gazpromu. System przedpłat zapewne mocno skomplikowałby jego relacje z europejskimi klientami a rezygnacja z budowy South Streamu mogłaby doprowadzić wręcz do marginalizacji firmy. W grę wchodziłaby bowiem w takiej sytuacji alokacja środków finansowych, które miały pierwotnie służyć realizacji tego gazociągu i można przypuszczać, że głównym beneficjentem takiego rozwiązania byłby Rosnieft [8].  

Największa spółka energetyczna w Rosji coraz agresywniej poczyna sobie na lokalnym rynku. Niedawno doprowadziła do zniesienia monopolu Gazpromu na eksport LNG a tuż przed kryzysem ukraińskim próbowała przeforsować podobne rozwiązania wobec gazociągów. Rosnieft aktywnie zabiega także o rozciągnięcie swoich wpływów na Transnieft i sieć federalnych ropociągów. Niewykluczone, że  kurczące się zasoby rosyjskich oligarchów i grup interesów w cieniu zachodnich sankcji są wykorzystywane przez Igora Sieczina, szefa naftowego supergiganta, do umacniania swoich wpływów [9]. "Przeciek" Kommersanta może być istotnym elementem takich działań. 

Reklama
Reklama

Komentarze