Reklama

Przetarg na budowę nowych bloków temelińskiej siłowni jądrowej rozpisano w 2009 r. podczas rządów Petra Nečasa. Wzięli w nim udział światowi potentaci, których oferty w lipcu 2012 r. wybrał realizator projektu - firma CEZ. W szranki stanęła francuska Areva, należący do japońskiej Toshiby - amerykański Westinghouse oraz kapitał rosyjski reprezentowany przez konsorcjum MIR 1200, w skład którego wchodziły dwie filie Rosatomu (Atomstrojexport, Gidropress) i spółka Skoda JS. W sierpniu 2012 r. z powodu niewypełnienia wymogów przetargowych z wyścigu o 8-12 mld euro odpadli Francuzi. Na placu boju pozostali Amerykanie i Rosjanie, którzy rozpoczęli między sobą bezpardonową walkę.

Amerykańsko-rosyjski spór o Temelin

Strona rosyjska zaproponowała Czechom współfinansowanie projektu oraz zaangażowanie lokalnych firm w większość planowanych w Temelinie prac. Według medialnych spekulacji Moskwa próbowała także wzmocnić swoją pozycję wobec CEZ wykorzystując do tego celu nieoficjalne kontakty z prezydentem Miloszem Zemanem (najbliżsi doradcy głowy państwa są związani biznesowo z Rosją, a polityk uczęszczał na suto zakrapiane bankiety do ambasady rosyjskiej w Pradze o czym rozpisywały się media). O jakich działaniach mowa? Czeski kontrwywiad w jednym ze swoich raportów rocznych stwierdza wprost: „Rosja walczy o odzyskanie sektora jądrowego nad Wełtawą. Jest zainteresowana rozbudową Temelina, Dukovan i dostawami paliwa do tych obiektów (…) działania rosyjskich szpiegów to ryzyko numer jeden (…) koncentrują się na czeskim przemyśle energetycznym”.

Aktywnym działaniom Rosatomu towarzyszyły kontrposunięcia amerykańskie. Stany Zjednoczone zaproponowały partycypowanie w kosztach rozbudowy Temelina dzięki środkom z Export-Import Banku. W 2012 r. Czechy odwiedziła ponadto Hillary Clinton, a głównym powodem jej wizyty był lobbing za ofertą Westinghouse.

Narastającą konfrontację pozornie zakończył 2014 r. To właśnie wtedy CEZ odwołał przetarg na budowę nowych bloków Temelina z powodu „sytuacji na rynku energii, która nie gwarantuje rentowności przedsięwzięcia”. Nieoficjalnie decyzja była jednak motywowana próbą ograniczenia wzrastających wpływów rosyjskich na czeskie kręgi decyzyjne i biznesowe.

Elektrownia atomowa w Temelinie. Fot. Wikipedia/User:Japo

Zakulisowa gra Rosjan

Jednak zakulisowa gra toczyła się w najlepsze. Jeszcze w 2014 r. ruszyła ogólnoeuropejska kampania medialna Rosjan wymierzona w Amerykanów. Powiązane z Kremlem media zaczęły nagłaśniać kwestię problemów temelińskiej siłowni jakie miały mieć miejsce w latach 2007-2010, w związku z testowaniem paliwa jądrowego dostarczanego przez Westinghouse. Sprawę starano się łączyć z kwestią ukraińskich siłowni, które budowane w oparciu o technologię sowiecką także podjęły próbę zdywersyfikowania dostaw paliwa. Strona rosyjska twierdziła, że działania takie są bardzo niebezpieczne i mogą skutkować „drugim Czarnobylem”. Objęta przez Kreml linia narracyjna była dość prosta: w Temelinie należy zachować ciągłość technologiczną między starymi i nowymi blokami.

Po ubiegłorocznej decyzji gabinetu Bohuslava Sobotki o rozpisaniu przetargu na „rozbudowę elektrowni w Temelinie i Dukovanach w latach 2016-17” Rosjanie wznowili swoje działania na pełną skalę. Zgodnie z programem rządowym CEZ ma powołać spółkę zależną, która zajmie się poszukiwaniem partnerów do rozbudowy czeskich siłowni. Oceni także czy realizacja tych inwestycji będzie możliwa bez pomocy rządowej np. w ramach kontraktu różnicowego.

Rosatom zareagował na te doniesienia błyskawicznie – wyrażając gotowość do przejęcia roli partnera mniejszościowego dedykowanego podmiotu zależnego CEZ w przetargu na rozbudowę mocy czeskiego sektora atomowego. W międzyczasie do „batalii o Temelin” włączył się jednak nowy – potężny gracz.

Chiny wchodzą do gry o Temelin

W kwietniu br. czeski prezydent Milos Zeman poinformował, że chińskie firmy mogą uczestniczyć w przetargu na budowę nowych reaktorów w siłowni w Temelinie. Wypowiedź zbiegła się w czasie z wielkim otwarciem Czech na Chiny, którego głowa państwa była „pomysłodawcą” za sprawą bliskiej relacji z potężnym biznesmenem z Państwa Środka.

Ye Jianming, prezes CEFC, to tajemnicza postać – 39 letni miliarder, którego życiorys pozostaje słabo znany. To co wiadomo o nim na pewno to jedynie fakt, że w pewnym momencie „pojawił się” jako szef gigantycznej firmy z pogranicza logistyki i energetyki o nazwie Xuaxin. Jianming jest od niedawna doradcą prezydenta Czech Milosza Zemana ds. ekonomicznych. Podobno to z jego wsparciem zorganizowano wizytę chińskiego prezydenta Xi Jinpinga w Pradze i sfinalizowano zwiększenie udziałów CEFC w grupie inwestycyjnej J&T operującej w Europie Środkowej do 50%. Takie działania umożliwiają Chinom zwiększanie swojej obecności w newralgicznym sektorze bankowym oraz energetycznym kilku środkowoeuropejskich państw. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że według niektórych amerykańskich i czeskich mediów (np. The National Interest) lider CEFC może być powiązany z chińskim wywiadem wojskowym.

To rzecz nie bez znaczenia biorąc pod uwagę raporty roczne czeskiego kontrwywiadu. W jednym z nich czytamy, że służby z Państwa Środka wpływają na struktury polityczne Republiki Czeskiej „przy aktywnej pomocy kilku jej obywateli, w tym polityków i urzędników”. Komentator Aktualne.cz Martin Fendrych zastanawia się nawet w tym kontekście czy chodzi po prostu o prezydenta Zemana?

Rosja i Chiny będą rywalizować o czeski atom?

Wiele wskazuje na to, że batalia o czeski atom może być tym razem dużo brutalniejsza niż w poprzednich latach.

W sierpniu Pełnomocnik Rządu Republiki Czeskiej ds. Energetyki Jądrowej Jan Štuller stwierdził, iż w sprawie rozbudowy elektrowni atomowych w Temelinie i Dukovanach będą prowadzone rozmowy z potencjalnymi dostawcami technologii. Polityk wymienił w tym kontekście spółki z Francji, USA, Japonii, Korei Południowej, Rosji i Chin. Dwa ostatnie państwa już charakteryzują się nadzwyczajną aktywnością nad Wełtawą.

Na początku listopada rosyjski Rosatom poinformował, że przesłał władzom w Pradze informacje o możliwej budowie nowych bloków w elektrowniach atomowych w Czechach.

W tym samym czasie czeskie media ogłosiły, że Chiny są zainteresowane inwestycjami w sektor jądrowy nad Wełtawą. Chińczycy chcieliby, aby władze w Pradze zagwarantowały, że to strona chińska zostanie bez żadnego przetargu wybrana na wykonawcę prac w elektrowni atomowej w Dukovanach (teoretycznie byłoby to możliwe jedynie w przypadku sukcesu procesu inwestycyjnego realizowanego przez władze węgierskie i Rosatom w Paks. Projekt budzi jednak liczne kontrowersje w Komisji Europejskiej). 

Polski wątek

Niektóre plotki sugerują, że chińskie spółki mogłyby w przetargu na nowe reaktory w Temelinie i Dukovanach wystartować wraz z partnerami francuskimi (Areva/EDF). Taki scenariusz byłby niezwykle interesujący np. w kontekście sprzedaży polskich aktywów EDF. 

Ponadto warto przypomnieć, że przy okazji wizyty prezydenta CHRL w Polsce pojawiły się nieoficjalne informacje o zaangażowaniu Państwa Środka w projekt budowy krajowej elektrowni atomowej (notabene coraz bardziej realna jest taka kooperacja w obszarze energetyki konwencjonalnej). Paradoksalnie zainteresowanie tą inwestycją wyraża także Rosatom.

Zobacz także: Strategiczna rozgrywka wokół czeskich aktywów Orlenu. Służby, biznes i wielka polityka

Reklama
Reklama

Komentarze