Reklama

1 sierpnia weszły w życie ograniczenia uderzające w rosyjski sektor naftowy z inicjatywy Unii Europejskiej. Restrykcje obejmują listę urządzeń wykorzystywanych do wierceń na wodach arktycznych oraz 30 rodzajów sprzętu stosowanego w lądowych projektach wydobywczych, których wwóz na terytorium Rosji będzie podlegał ograniczeniom. Chodzi m.in. o dostawy rur służących do budowy infrastruktury przesyłowej oraz będących elementami systemów wydobywczych, różnego rodzaju pompy (ropy, paliwa etc.), narzędzia wiertnicze, ale także jednostki pływające (dźwigi, okręty pomocnicze), platformy czy technologie stosowane do pozyskiwania surowca niekonwencjonalnego.

Każda z transakcji obejmująca choć jeden z wyżej wymienionych produktów będzie wymagała zatwierdzenia przez upoważnione do tego organy państwowe krajów członkowskich UE. Mam nadzieję, że nie będziemy mieli w tym zakresie do czynienia z luką prawną, którą wykorzystają Rosjanie (np. poprzez naciski na lokalne instytucje udzielające pozwolenia eksportowe). Tym bardziej, że jak informuje Wall Street Journal unijne sankcje w obszarze finansowym, które miały mocno uderzyć w bardzo zadłużone i realizujące olbrzymie projekty infrastrukturalne rosyjskie spółki energetyczne, skonstruowano w taki sposób, że nie obejmują one podmiotów zależnych banków, które objęto restrykcjami (sic!).

Rosyjscy analitycy twierdzą, że najpoważniejsze skutki będą miały obostrzenia UE dotyczące dostaw wyspecjalizowanych urządzeń morskich i platform, trudno będzie je bowiem nabyć z pominięciem rynków zachodnich. W skutek ograniczeń UE pod znakiem zapytania stanęły również plany ministerstwa energetyki FR prognozujące do 2035 r. pozyskiwanie ropy łupkowej na poziomie 14-20% generalnego wydobycia „czarnego złota”. W tym przypadku chodzi o specjalistyczne technologie związane z zagospodarowywaniem złóż niekonwencjonalnych. O wiele lepiej sytuacja dla rosyjskich firm naftowych przedstawia się w kwestii rur, które teoretycznie mogą produkować we własnym zakresie, czy urządzeń wiertniczych wytwarzanych na szeroką skalę np. w Chinach. Dyrektor Jereh Group, głównej chińskiej firmy świadczącej usługi serwisowe w sektorze naftowym, Zhong Weiping poinformował dziennik China Daily, że po wprowadzeniu nowych sankcji wobec Rosji tamtejsze firmy zaczęły gwałtownie uruchamiać swoje kontakty w Państwie Środka.

Rosyjskie spółki, w które najmocniej uderzają zachodnie restrykcje próbują zresztą minimalizować straty nie tylko z pomocą dywersyfikacji partnerów biznesowych. Stosują one także prostsze rozwiązania. Potężny Rosnieft poinformował o sfinalizowaniu transakcji kupna sprzętu wiertniczego i inżynieryjnego firmy Weatherford w Rosji i Wenezueli. Poza tym tuż przed wejściem w życie sankcji UE (29 lipca) podpisał umowę leasingową dotyczącą sześciu wiertnic głębinowych należących do Seadrill Ltd. To podmiot będący własnością norweskiego miliardera Johna Fredriksena, posiadający siedzibę w Londynie, ale zarejestrowany na Bermudach (terytorium zależne Wielkiej Brytanii) i zarządzany z Norwegii (nie będącej częścią UE). Tym sposobem Rosnieft zabezpieczył do 2022 roku przynajmniej część swoich licencji wydobywczych znajdujących się na obszarach charakteryzujących się trudnościami w zakresie pozyskiwania surowca.

Reklama
Reklama

Komentarze