W porównaniu do 2015 r. odsetek zwolenników budowy elektrowni jądrowej wzrósł o 10 punktów procentowych. Spośród zwolenników, 21 proc. zdecydowanie popiera realizację tej inwestycji, a ponad 40 proc. jest raczej za. Wśród przeciwników 16 proc. opowiedziało się zdecydowanie przeciw a 18 proc. wyraziło przeciw umiarkowany.
Na uwagę zasługuję fakt, że 48 proc. badanych zgodziłoby się na budowę elektrowni jądrowej w okolicy swojego miejsca zamieszkania.
Zdecydowana większość badanych (68 proc.) zgadza się ze stwierdzeniem, że elektrownia jądrowa jest dobrym sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Taki sam odsetek uznaje budowę, tego niskoemisyjnego źródła energii, za dobry sposób walki ze zmianami klimatycznymi.
Niemal 80 proc. społeczeństwa jest zdania, że budowa polskiej elektrowni jądrowej powinna zostać zrealizowana przy aktywnym udziale państwa. 79 proc. badanych zgadza się na finansowe wsparcie państwa w celu zapewniania sprawnej realizacji inwestycji.
Temat budowy elektrowni jądrowej w Polsce jest ważny dla ponad 73 proc. społeczeństwa, jednak swój poziom wiedzy na temat energetyki jądrowej Polacy oceniają średnio (na szkolną ocenę 3). Zdecydowana większość Polaków (86 proc.) dostrzega potrzebę kampanii informacyjnej poświęconej tematyce energetyki jądrowej.
Sondaż został zrealizowany przez ASM Centrum Badań i Analiz Rynku w dniach 14-30 listopada 2016 r. na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 2 000 respondentów w wieku 15-75 lat.
Jednakże, jak wynika z opublikowanej na serwisie Energetyka24 analizy ,,Rząd nie przełamał w 2016 r. imposybilizmu ws. polskiego atomu", nie ulega wątpliwości, że program budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej nie należał w ostatnich latach do priorytetów kolejnych rządów i niewiele się w tej materii zmieniło. Optymizmem może napawać, choć bardzo umiarkowanym, posuwanie się do przodu prac związanych z wyborem lokalizacji, zapisy Planu Morawieckiego, stawianie na nowoczesne technologie jądrowe oraz harmonijna współpraca z międzynarodowymi instytucjami. In minus należy zaliczyć przede wszystkim nazbyt często sprzeczne komunikaty dotyczące zakresu inwestycji oraz brak jednolitej koncepcji w zakresie procedur przetargowych, czy modelu finansowania. Brak porozumienia międzyresortowego naprzemiennie jest, albo przyczyną opisanych powyżej trudności, albo je pogłębia, prowadząc do ograniczenia realnych możliwości decyzyjnych państwa. O przyczynach słabości polskiego programu atomowego, które każą patrzeć nań z wyjątkową ostrożnością można by rozprawiać jeszcze bardzo długo, podstawowym problemem wydaje się jednak korelacja kosztów przedsięwzięcia (30-60 mld zł) do czasu jego realizacji (mówi się o perspektywie 2025-2030). Polska klasa polityczna, od prawa do lewa, z nielicznymi, choć bardzo chlubnymi wyjątkami, zdaje się być chronicznie niezdolna do myślenia w kategoriach przekraczających jedną kadencję. I nie chodzi tu nawet o wyrokowanie, że w takim, czy innym resorcie podejście jest niewłaściwe, problem tkwi głębiej, w czymś, co moglibyśmy bardzo umownie nazwać demoralizującą presją środowiskową, rozmywającą na średnim szczeblu nawet najlepsze i najwłaściwsze decyzje.
Zobacz także: Białoruski atom zagrozi Litwie i Polsce? Już 6 wypadków na placu budowy