Reklama

„Rosyjsko-tureckie porozumienie dotyczące budowy gazociągu Turkish Stream może być podpisane w najbliższym czasie. Rząd w Moskwie ma nadzieję, że dokument będzie przygotowany na spotkanie prezydentów Rosji i Turcji, Władimira Putina i Recepa Tayyipa Erdogana, podczas Międzynarodowego Forum Energetycznego w Stambule (9-13 października br.)”-poinformował o tym minister energetyki FR Aleksander Nowak w niedzielnym wywiadzie dla tureckiej agencji prasowej Anadolu.

Polityk przypomniał, że Turcja importuje rocznie z Rosji do 30 mld m3 gazu. Tymczasem w ciągu pierwszych 8 miesięcy br. obroty handlowe pomiędzy obydwoma krajami spadły o 40% (było to spowodowane kryzysem w relacjach dwustronnych).

Przy okazji kwestii związanych z budową Turkish Stream Aleksander Nowak wspomniał o wznowieniu negocjacji rosyjsko-tureckich dotyczących cen gazu. W 2017 r. ma zacząć się postępowanie arbitrażowe mające uregulować tę kwestię. Wnioskował o niego państwowy Botas, który jest kluczowym przedsiębiorstwem energetycznym w Turcji. „Mam nadzieję, że sprawę cen uda się rozwiązać jeszcze przed arbitrażem”–stwierdził Nowak.

Warto zaznaczyć, że Turcja od dłuższego czasu unika podpisania obligatoryjnego porozumienia w sprawie budowy Turkish Stream (tym razem także chodzi prawdopodobnie o memorandum). Motywacje związane z taką postawą są różne. Chodzi m.in. o chęć uzyskania preferencyjnych cen rosyjskiego gazu, możliwe jak najmniejsze partycypowanie w kosztach nowej rury, relacje z krajami zachodnimi, które wspierają projekt Korytarza Południowego przebiegającego przez Turcję etc. 

Turkish Stream jest projektem uważanym za następcę rurociągu South Stream, którego realizacja została zarzucona w grudniu 2014 roku z powodu niezgodności inwestycji z trzecim pakietem energetycznym UE. Połączenie miałoby rozpocząć swój bieg w stacji kompresorowej Russkaja koło Anapy, a następnie przez Morze Czarne biec do wsi Kiyikoy, która znajduje się w europejskiej części Turcji.

Pierwotne plany zakładały, że gazociąg będzie składał się z czterech odcinków o łącznej przepustowości ok. 63 mld m3. Od samego początku, ze względu na prawodawstwo unijne oraz pośrednio kłopoty finansowe, Rosjanie zamierzali ograniczyć swój udział w realizacji projektu do wybudowania podmorskiej części rurociągu oraz hubu gazowego na granicy Grecji i Turcji – pozostała część infrastruktury miałaby (w zamyśle Rosjan) zostać zbudowana przez europejskich klientów Gazpromu. 

Zobacz także: Rozmowy Rosja-Turcja: pierwszy odcinek Turkish Stream w 2019 roku

 

Reklama

Komentarze

    Reklama