Reklama


Rosja i Azerbejdżan to kluczowe państwa w zakresie dostaw gazu i ropy naftowej do Europy. Pierwsze z nich ze względu na pełnienie roli monopolisty na wielu unijnych rynkach, drugie w kontekście prowadzonej przez Brukselę polityki dywersyfikacji źródeł energii. Z tego powodu wszelkie formy porozumienia pomiędzy Moskwą, Baku i kontrolowanymi przez nie podmiotami powinny podlegać szczególnej uwadze.

5 lipca prezes rosyjskiego Rosnieftu przebywał z wizytą w Azerbejdżanie. Sieczin spotkał się z prezydentem Ilhamem Alijewem, któremu przekazał pozdrowienia od Władimira Putina, oraz szefem azerskiego SOCAR-u Rovnagiem Abdullajevem. Pełnił więc podwójną rolę- szefa kluczowej energetycznej spółki w Rosji oraz politycznego posłańca.

Czytaj także- Zgon Nabucco: azerski gaz nadal ma szansę trafiać bezpośrednio do Europy Środkowej

Niezwykle istotny jest kontekst tego wydarzenia. Po okresie mocnego nacisku politycznego, ekonomicznego i wojskowego Rosji na znajdujący się w przededniu wyborów prezydenckich Azerbejdżan, którego apogeum było zerwanie umowy na tranzyt azerskiej ropy przez ropociąg Baku- Noworosyjsk, nastąpiła nagła poprawa relacji bilateralnych. Jej symbolem stał się czerwcowy kontrakt na dostawy rosyjskiej broni dla Azerów oscylujący wokół 700 mln- 1 mld USD i to mimo sporu terytorialnego jaki prowadzą z należącą do "rosyjskiego NATO" Armenią.

Tym samym Moskwa postanowiła nie destabilizować autorytarnego reżimu Ilhama Alijewa choć miała ku temu środki, a także pokazała, że możliwa jest współpraca w obszarach wydawałoby się niepodatnych na jakiekolwiek ustępstwa którejkolwiek ze stron. Podstawowe pytanie jakie należy sobie zadać brzmi zatem- co Rosjanie dostali w zamian?

Według prasy oficjalnie rozmowy prowadzone przez Igora Sieczina z azerskimi partnerami dotyczyły głównie współpracy bilateralnej pomiędzy Rosnieftem i SOCAR-em, nie podano jednak żadnych szczegółów. Pięć dni później agencja Trend.az poinformowała, że oba koncerny rozważają prowadzenie wspólnych projektów na terytorium rosyjskim, azerbejdżańskim (w tym Morzu Kaspijskim) oraz krajów trzecich. Część kaukaskich komentatorów uważa, że ma to związek z nabyciem w ostatnim czasie przez Rosnieft sieci dystrybucji paliw w Armenii. Umowa z Azerami pozwoliłaby dość łatwo dostarczać surowiec na jej cele z pominięciem przeprowadzanych w chwili obecnej skomplikowanych operacji logistycznych. Są jednak także tacy obserwatorzy, którzy podkreślają, że to początek podziału energetycznych stref wpływów w Europie. 

Zobacz również: Nie dla konsolidacji rosyjskiej energetyki przez człowieka Putina

Nie sposób odmówić racjonalności takiej argumentacji, nie tylko z powodu podwójnej roli jaką Sieczin odgrywał podczas spotkania z Alijewem i Abdullajevem, ale także korelacji czasowej jego wizyty z ostatecznym fiaskiem Nabucco- West i wzmocnieniem pozycji forsowanego przez Rosjan projektu South Streamu.

Z perspektywy Polski współpraca Rosnieftu i SOCAR-u jest natomiast niepokojąca w kontekście projektu Sarmatia. Zbyt ścisłe relacje obu potentatów mogą bowiem oznaczać, że nie będą oni zainteresowani konkurencją w Europie Środkowo- Wschodniej.

Piotr A. Maciążek

 
Reklama
Reklama

Komentarze