Zielona transformacja wkracza do zbrojeniówki. Niemiecki gigant chce produkować e-paliwa

Niemiecki koncern Rheinmetall zapowiedział masową produkcję syntetycznych paliw wodorowych. Nie chodzi jednak o ekologię, lecz o geopolitykę. Firma chce uniezależnić dostawy energii od globalnych rynków na wypadek potencjalnej wojny z Rosją.
Rheinmetall, jeden z największych światowych producentów uzbrojenia, ogłosił ambitny plan uruchomienia masowej produkcji syntetycznych e-paliw opartych na wodorze powstającego z wykorzystaniem OZE. Podczas konferencji poświęconej technologii wodorowej w Saarbrücken, Shena Britzen, kierująca programem wodorowym w Rheinmetall, podkreśliła, że firma celowo stawia na OZE nie z powodów ekologicznych, lecz praktycznych. Projekt ten jest podyktowany potrzebą zwiększenia odporności energetycznej na wypadek kryzysów zbrojnych i zakłóceń w globalnych łańcuchach dostaw.
Jak zaznaczyła Britzen, kluczowe jest to, że takie paliwa mogą być produkowane lokalnie i dostarczane tam, gdzie są najbardziej potrzebne - bezpośrednio na linię frontu. Produkcja ma zagwarantować wojsku pełną autonomię energetyczną, niezależną zarówno od tradycyjnych sieci przesyłowych, jak i od globalnego rynku ropy.
Zgodnie z oceną NATO, Rosja może być gotowa do rozpoczęcia poważnego konfliktu w Europie w ciągu najbliższych pięciu lat. To czas, w którym państwa muszą zabezpieczyć swoje strategiczne łańcuchy dostaw, zwłaszcza w obszarze energii, kluczowym dla funkcjonowania armii w warunkach kryzysu.
To ciekawe rozwiązanie. Przypomnę, że w okresie II wojny światowej Niemcy produkowały paliwo syntetyczne z węgla, co było wynikiem, autarkicznej gospodarki III Rzeszy. Niemcy były izolowane na rynkach międzynarodowych. Taki krok Republiki Federalnej Niemiec może oznaczać, że Berlin szuka pewnej autonomii surowcowej dla swojej armii, zwłaszcza na wypadek kryzysu. Wpisuje się to także w program ReArm Europe, który stawia na autonomizację europejskiego rynku obronnego, a taka technologia z pewnością będzie na zapotrzebowanie wojska. Rozwijanie takiej technologii rozpocznie się w Siłach Zbrojnych Niemiec, a być może, Berlin będzie potem ją leasingował innym państwom, które uzna za strategicznych partnerów. Cacus Federacji Rosyjskiej, zależności jej budżetu od ropy i gazu, oraz wieloletnia zależność innych rynków od surowców z Rosji pokazały, że musi być dywersyfikacja, a najlepiej niezależność energetyczna. Niemcy wyciągnęli zatem wnioski z wojny rosyjsko-ukraińskiej.
mówi Michał Bruszewski, reporter wojenny, Defence24.pl.
Ale czy to się opłaca?
Korzyści z produkcji syntetycznych paliw w wojsku są niewątpliwe. W przyszłości będzie można je wytwarzać lokalnie, z wykorzystaniem OZE, co pozwoli zasilać bazy oraz sprzęt bojowy bez konieczności dostaw z zewnątrz. Taka niezależność energetyczna stanowi ogromny atut w warunkach konfliktu.
Czytaj też
Trzeba jednak zaznaczyć, że obecnie technologia ta pozostaje nieopłacalna w skali masowej. Szacuje się, że koszt wytworzenia jednego litra e-paliwa może wynosić nawet 50 euro, co jest ok. 100 razy droższe niż tradycyjna benzyna. Mimo to, przewiduje się, że dzięki rozwojowi technologii i zwiększeniu skali produkcji, koszty te mogą spaść do ok. 2 euro za litr do końca tej dekady.
michmu
niemiecka zbrojeniówka i syntetyczne paliwa? gdzieś to już widziałem...