Wiadomości
Plany Trumpa dot. wydobycia ropy może pokrzyżować… przemysł naftowy

Hasło „Drill, baby, drill” może podobać się wielu osobom w Stanach Zjednoczonych, ale czy podoba się samemu amerykańskiemu przemysłowi naftowemu? Otóż, jak się okazuje, spółki z tego sektora wyrażają pewien sceptycyzm.
Świeżo zaprzysiężony prezydent USA Donald Trump szedł do wyborów z hasłami dotyczącymi zwiększenia wydobycia ropy naftowej i gazu. Teraz, kiedy znalazł się z powrotem w Białym Domu, wielu Amerykanów - zachęconych wizją niższych cen energii - czeka na realizację tych obietnic. Jednakże na przeszkodzie może stać sam przemysł wydobywczy.
Still, baby, still?
Jak podaje portal Oilprice.com, amerykańscy nafciarze mogą być znacznie bardziej zachowawczy jeśli chodzi o plany radykalnego zwiększenia wydobycia snute przez prezydenta Trumpa. Sektor obawia się bowiem potencjalnej nadpodaży ropy oraz doskwiera mu stagnacja w wydajności odwiertów. To wszystko sprawia, że firmy są mniej skłonne do zwiększania budżetów na dodatkowe wiercenia.
W materiale pojawia się nawet konkretny próg cenowy - 70 dolarów za baryłkę. Jeśli kurs ropy zejdzie poniżej tego poziomu, to plany ekspansji naftowej Trumpa mogą się nie powieść. Warto zaznaczyć, że w momencie tworzenia niniejszego materiału baryłka ropy WTI była wyceniana na giełdzie w Nowym Jorku na 75,48 dolarów.