Reklama

Czeka nas podwyżka cen paliw. Wszystko, co kierowcy powinni wiedzieć o ETS2

Autor. Envato

Benzyna i diesel podrożeją, gdy ETS2 w końcu wejdzie w życie. „Raczej mówimy o podwyżkach rzędu kilkudziesięciu groszy na litrze, przy czym skala zależeć będzie od ceny uprawnień do emisji CO2” – tłumaczy dr inż. Krzysztof Krawiec, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w rozmowie z Energetyką24.

System ETS2 został już politycznie przesunięty na 2028 rok, a teraz unijna machina legislacyjna musi jedynie dopisać do tego odpowiednie paragrafy. Dla kierowców sam spór o daty jest jednak mniej istotny niż świadomość, że wraz z nowym systemem do cen paliw wkracza dodatkowy, trwały koszt, który będzie stopniowo kształtował codzienne wybory przy dystrybutorze. ETS2 przestaje być więc wyłącznie technicznym narzędziem unijnej polityki klimatycznej, a zaczyna pełnić rolę jednego z tych elementów, które na nowo układają nasze myślenie o sposobie przemieszczania się, posiadaniu auta i realnych kosztach jego utrzymania w długim horyzoncie. O tym, jakie konkretne konsekwencje niesie to dla rynku paliw i domowych budżetów kierowców, w rozmowie z Energetyką24 mówi dr Krzysztof Krawiec, ekspert ds. transportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Reklama

Karol Byzdra, Energetyka24: Czy dobrze, że wdrożenie systemu ETS2 zostanie opóźnione?

Krzysztof Krawiec, ekspert ds. transportu PIE: Jeszcze nie wiemy na pewno, czy ETS2 wejdzie w życie później niż pierwotnie zakładano.  Co prawda uzgodniono przesunięcie terminu uruchomienia systemu na 2028 r., jednak na poziomie formalnym nie jest to jeszcze decyzja wiążąca.

YouTube cover video

Powróżmy trochę. Jak Pan sądzi, o ile realnie ETS2 podniesie koszt litra benzyny w pierwszych latach działania systemu? Czy mówimy o kilku, kilkudziesięciu groszach, czy może nawet o złotówkach?

Raczej mówimy o podwyżkach rzędu kilkudziesięciu groszy. Ostateczna skala będzie zależeć od ceny uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu, ale wstępne szacunki wskazują właśnie na taki poziom.

Reklama

A czy istnieje realna szansa, że koszty ETS2 zostaną przejęte przez rynek paliw, na przykład poprzez zmniejszenie marż, tak aby nie podbijać cen przy dystrybutorze? Czy może to założenie mało prawdopodobne?

Być może jakaś część kosztów ETS2 zostanie wchłonięta przez rynek w postaci niższych marż na stacjach paliw. Trudno jednak przesądzać, w jakiej skali mogłoby to nastąpić. To zależy przede wszystkim od decyzji biznesowych poszczególnych sieci stacji paliw, dlatego dziś trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

Na ile cena uprawnień w ETS2 będzie powiązana z cenami w ETS1? Czy możliwe są sytuacje, w których zmiany cen paliw będą wpływać na koszt uprawnień dla energetyki, albo odwrotnie?

To dwa odrębne systemy, które nie są ze sobą bezpośrednio powiązane. Nie ma mechanizmu, który przenosiłby ceny z jednego rynku na drugi. Oczywiście mogą pojawiać się pewne pośrednie zależności, na przykład wynikające z ogólnej sytuacji gospodarczej czy polityki klimatycznej, ale nie mówimy tu o prostym „przeciąganiu” cen między ETS1 a ETS2.

W ETS2 mają się pojawić tzw. „bezpieczniki cenowe”. Na czym dokładnie ma polegać ten mechanizm?

Rzeczywiście przewidziano mechanizm, który ma zadziałać, jeśli cena uprawnień do emisji utrzyma się przez pewien czas powyżej określonego poziomu. W takiej sytuacji na rynek zostanie „dosypana” dodatkowa pula uprawnień, tak aby wzrost cen nie był zbyt gwałtowny. Innymi słowy, w ETS2 zapisano rozwiązania stabilizujące, które mają złagodzić skutki wprowadzenia systemu dla użytkowników końcowych.

Reklama

Czyli to może być gwarancja większej przewidywalności cen w pierwszych latach działania ETS2.

W tym początkowym okresie zdecydowanie taki jest cel. Te mechanizmy mają przede wszystkim ograniczyć ryzyko nagłego szoku cenowego i sprawić, by wejście systemu było bardziej płynne

Czy w tym wszystkim możemy mówić o jakimś „punkcie krytycznym” ceny CO2, po przekroczeniu, którego popyt na benzynę i olej napędowy zacznie realnie spadać, a nie tylko przekładać się na wyższe rachunki kierowców? Chodzi mi o moment, w którym cena uprawnień będzie na tyle wysoka, że wywoła trwałą zmianę zachowań kierowców i ograniczy zużycie paliw.

Na pewno jest tak, że ETS2 będzie wpływał na całkowity koszt posiadania samochodu i w naturalny sposób będzie przesuwał opłacalność w stronę pojazdów zasilanych inaczej niż paliwami kopalnymi. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest jedyny czynnik. Kluczowe znaczenie ma przystępność cenowa pojazdów elektrycznych oraz rozwój infrastruktury ładowania. Dlatego byłbym ostrożny z tezą, że wszystko zależy od ETS2, gdyż to tylko jeden z instrumentów polityki publicznej, a nie samodzielny czynnik przesądzający o zmianie zachowań kierowców.

Mówimy teraz o kierowcach samochodów osobowych. A co z flotami i transportem ciężkim? Na ile ETS2 sprawi, że firmom bardziej opłaci się wozić towary elektrykami albo na CNG zamiast dieslem?

Myślę, że stopniowo będzie rósł udział pojazdów zeroemisyjnych także w transporcie ciężkim. ETS2 będzie jednym z bodźców zmieniających rachunek ekonomiczny flot, ale na pewno nie jedynym. Kluczowe znaczenie ma dostępność takich pojazdów, ich cena, całkowity koszt użytkowania dla firm oraz rozwój infrastruktury ładowania czy tankowania alternatywnych paliw. Efekty działania systemu ETS2 są rozłożone w czasie, więc nie będzie tu nagłego przełomu z dnia na dzień, a raczej stopniowe przesuwanie opłacalności w stronę napędów zero- i niskoemisyjnych. I to jest główna idea, żeby ETS2 zachęcał do zmiany technologii napędu, a nie wprost do czegokolwiek zmuszał.

Reklama

Które grupy mogą najbardziej stracić, a które potencjalnie zyskać na wprowadzeniu ETS2?

To prawda, że transport i ogrzewanie budynków to podstawowe potrzeby – musimy dojechać do pracy, zapewnić ciepło w mieszkaniach. Z tego powodu dla osób o niższych dochodach wydatki na paliwo i ogrzewanie stanowią relatywnie dużo większą część budżetu. To właśnie do nich ETS2 może być najbardziej dotkliwy. Dlatego przewidziano Społeczny Fundusz Klimatyczny, który ma łagodzić skutki wprowadzenia systemu dla najbardziej wrażliwych gospodarstw domowych. Trzeba jednak podkreślić, że sama wrażliwość dochodowa istnieje niezależnie od ETS2 i nawet bez tego systemu osoby uboższe mocniej odczuwają wzrost kosztów podstawowych dóbr, takich jak ogrzewanie, transport czy żywność.

Reklama

Czy to znaczy, że Społeczny Fundusz Klimatyczny nie zrekompensuje w pełni nierównych obciążeń wynikających z ETS2?

Społeczny Fundusz Klimatyczny jest, a właściwie dopiero będzie, jednym z kilku narzędzi polityki publicznej, a nie jedynym rozwiązaniem. Już dziś funkcjonują programy termomodernizacji budynków, których celem jest obniżenie kosztów ogrzewania. Fundusz ma raczej dołożyć się do tego zestawu instrumentów, tworząc dodatkową pulę środków na podobne interwencje.

Podobnie w transporcie, gdzie dzięki Społecznemu Funduszowi Klimatycznemu przewidziano znaczący budżet na wsparcie m.in. transportu publicznego. Chodzi nie o to, żeby „karać” ludzi za to, że się przemieszczają, ale żeby stopniowo kształtować zachowania transportowe w stronę bardziej efektywnych energetycznie, najlepiej nisko- lub zeroemisyjnych środków transportu, czyli tam, gdzie jest to realnie możliwe. Fundusz jest więc elementem szerszego „policy mixu”, czyli zestawu polityk publicznych, które mają wspierać takie przesunięcie, a nie kogoś do niego siłą zmuszać.

Czytaj też

Na koniec chciałbym zapytać, czy ETS2 może z czasem zmienić „miks paliwowy” na stacjach. Czy możemy spodziewać się powrotu większej popularności LPG albo szybszego wejścia paliw syntetycznych, które przy pełnym koszcie CO2 przestaną być egzotyką i odległą „pieśnią przyszłości”?

Myślę, że transport oparty na konwencjonalnych napędach, czyli benzynie czy dieslu, będzie stopniowo ewoluował w stronę dużo większej różnorodności źródeł napędu. Będziemy mieli do czynienia z szerszą „paletą” paliw i technologii niż dziś. W miastach i aglomeracjach naturalnym kierunkiem jest elektryfikacja transportu, natomiast w przypadku dłuższych tras i cięższego transportu ta zmiana będzie trudniejsza i wolniejsza. Zasadniczo czeka nas więc znacznie większe bogactwo technologii, jeśli chodzi o sposób poruszania się.

Z czasem, a mówimy tu raczej o perspektywie średnio- i długookresowej, udział konwencjonalnych źródeł napędu będzie się stopniowo zmniejszał. Nie będzie to jednak żaden gwałtowny wstrząs związany z samym pojawieniem się ETS2, ale długotrwały proces. Wynika to chociażby z tego, że samochody, którymi jeździmy dziś, mają określony czas życia i jeszcze przez wiele lat będą obecne na drogach. To nie są zmiany skokowe, tylko stopniowa ewolucja.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama