Ropa
Saudyjczycy walczą ze skutkami ataku dronów
Dla rynków ropy najważniejszą sprawą jest teraz to, kiedy Arabia Saudyjska wznowi normalną produkcję po tym, jak po sobotnim ataku na instalacje naftowe ucierpiała zarówno produkcja ropy w tym kraju jak i jej eksport - podają maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na październik na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 62,03 USD, po zniżce ceny o 1,38 proc.
Ropa Brent w dostawach na listopad na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 68,35 USD za baryłkę, po spadku notowań o 0,97 proc.
Dwie instalacje naftowe na wschodzie Arabii Saudyjskiej zostały w sobotę zaatakowane przez drony, w wyniku czego doszło do pożarów. To spowodowało wstrzymanie działalności dwóch zakładów naftowych, a z rynku ubyło 5 proc. globalnej podaży.
Teraz najważniejszą sprawą dla rynków pozostaje czas, w jakim uda się przywrócić normalną produkcję ropy przez Saudyjczyków.
W przypadku rynków ropy naftowej obecne zakłócenia na rynkach zalicza się do jednych z największych nagłych zakłóceń w historii, mocniejszych niż utrata ropy z Kuwejtu i Iraku w sierpniu 1990 r., kiedy Saddam Husein dokonał napaści na Kuwejt.
Według ocen Międzynarodowej Agencji Energii obecne straty na rynkach ropy z powodu zakłóceń w dostawach z Arabii Saudyjskiej są też mocniejsze niż z Iranu w 1979 r., podczas rewolucji islamskiej.
Eksperci z branży naftowej oceniali wstępnie, że Arabia Saudyjska może wznowić znaczną część wstrzymanej produkcji ropy w ciągu kilku dni, ale potrzebuje tygodni, aby przywrócić pełną moc wydobywczą.
Saudyjscy urzędnicy poinformowali jednak, że napotykają poważne zakłócenia, które mogą potrwać tygodnie, a nawet miesiące.
Niektóre kraje, m.in. USA, Japonia i Korea Południowa, przygotowują się do uruchomienia swoich rezerw strategicznych ropy naftowej, jeśli wystąpi taka potrzeba.
W poniedziałek po rozpoczęciu handlu ropa WTI w USA zyskała ponad 15 proc., a Brent na ICE zdrożała o ponad 19 proc. We wtorek rynki ropy są "względnie" spokojne, po tych "fajerwerkowych" wystrzałach cen surowca w poniedziałek. (PAP Biznes)