Ropa
Przegrana Trumpa może doprowadzić do chaosu na rynku ropy
Najważniejsi członkowie OPEC obawiają się, że wraz z wyborem Joe Bidena powrócą napięcia wewnątrz sojuszu, a wraz z nimi niestabilność na rynku ropy.
Zdaniem źródeł, na które powołuje się agencja Reutera, członkowie sojuszu będą tęsknić za Donaldem Trumpem, który przeszedł długą drogę od bycia największy krytykiem kartelu, do pomocy we wprowadzeniu historycznych ograniczeń wydobycia ropy.
Wybór Joe Bidena może doprowadzić do rewizji stosunków USA z Arabią Saudyjską, Rosją, Iranem oraz Wenezuelą. Tymczasem ścisłe egzekwowanie sankcji wobec dwóch ostatnich krajów zatrzymało poza rynkiem miliony baryłek ropy. Jej „powrót” mógłby poważnie utrudnić dążenia OPEC+ do równoważenia popytu i podaży, a co za tym idzie także cen surowca.
Obawy producentów ropy związane są głównie z deklaracjami prezydenta-elekta związanymi z unikaniem jednostronnych sankcji oraz rewizją relacji z poszczególnymi państwami. Nie muszą one oczywiście oznaczać automatycznego znoszenia obostrzeń, natomiast droga do tego momentu z pewnością stała się krótsza.
Przegrana Trumpa może również (przynajmniej teoretycznie) osłabić motywację Rosji do uczestnictwa w pakcie OPEC+, ale sam aspekt personalny raczej nie odegra tutaj kluczowej roli, ponieważ Moskwa, podobnie jak inni producenci, korzysta na stabilizacji notowań surowca. Kluczowe w tym kontekście wydają się stosunki USA z Arabią Saudyjską oraz Iranem.
Przypomnijmy, że w kwietniu br. Donald Trump włączył się w rozmowy, których celem było zredukowanie wolumenów ropy trafiających na rynek. Amerykański prezydent poprzez presję polityczną na Arabię Saudyjską i Rosję walnie przyczynił się do zakończenia wojny cenowej, która rozchwiała rynek. Rezultatem negocjacji było bezprecedensowe, jeśli chodzi o skalę, porozumienie, które nie tylko poważnie ograniczyło wydobycie, ale przede wszystkim pozwoliło ustabilizować notowania.