Ropa
Ogromne opóźnienia w inwestycjach energetycznych. Covid wciąż odbija się czkawką [ANALIZA]
Choć wydaje się, że najgorsze miesiące światowej epidemii koronawirusa już za nami, to okresy lockdownów jeszcze długo będą oddziaływać na naszą rzeczywistość. Szczególnie zauważalne jest to w realizacji strategicznych inwestycji energetycznych. Dotarliśmy do zestawienia, które szczegółowo opisuje aż 26 (!) projektów, które zostaną ukończone z poślizgiem. I to często bardzo dużym.
„Przerwane łańcuchy dostaw” – to hasło właściwie od marca 2020 r. jak mantra powtarzają eksperci, dziennikarze czy przedstawiciele polityki i biznesu. Nie bez powodu, ponieważ problem jest realny. Wpływa na rzeczy codziennego użytku, tj. choćby rowery, których dostępność została mocno ograniczona w ostatnim roku do wielkich inwestycji infrastrukturalnych.
Łańcuch dostaw obejmuje swoim zakresem wiele etapów, począwszy od złożenia zamówienia na produkt, przez zaopatrzenie produkcji w niezbędne surowce i kontrolę jakości, aż po etap dostarczenia towaru do odbiorcy. Wszelkie zawirowania w procesie mogą doprowadzić do różnych komplikacji, a w ekstremalnych przypadkach uniemożliwić realizację podstawowego celu łańcucha dostaw, jakim jest dostarczenie klientowi końcowemu zamówionego towaru o wymaganej jakości w ustalonym terminie i miejscu.
Pojęcie przerwania łańcucha dostaw oznacza wszelkie zaburzenia występujące na dowolnym jego etapie spowodowane czynnikami zewnętrznymi, np. zjawiskami pogodowymi, zmianami w legislacji, cyberatakami itp.
Zagrożenia są klasyfikowane ze względu na źródło ich pochodzenia:
- naturalne – klęski żywiołowe, np. trzęsienia ziemi, powodzie, erupcje wulkanów itp.
- biologiczne – epidemie i pandemie, np. koronawirusa czy gorączki krwotocznej. W erze globalizacji i międzynarodowej ekspansji przedsiębiorstw niezbędna jest przemyślana polityka prewencyjna w zakresie rozprzestrzeniania się groźnych chorób.
- polityczne – decyzje rządów i instytucji międzynarodowych mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie łańcucha dostaw. Jako przykład może posłużyć wojna handlowa między USA a Chinami lub kryzys naftowy z 1973 r.
- technologiczne – wynikające z nieumyślnych błędów lub celowego wykorzystania pewnych technologii w złych zamiarach (awarie serwerowni, wycieki danych, cyberataki itp.).
Jeden zator wystarczy
Najbardziej dobitny przykład tego, jak mocno powiązane są ze sobą poszczególne rynki, mieliśmy w marcu 2020 roku, kiedy wskutek pandemii chińskie fabryki musiały zatrzymać wytwarzanie części do samochodów. W efekcie wiosną ubiegłego roku cały światowy przemysł motoryzacyjny dosłownie... zatrzymał się w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. I pomimo tego, że w końcu fabryki podjęły produkcję aut, to rozwój epidemii spowodował, że wiele osób wstrzymało się z decyzją o inwestycji w nowy samochód do czasu ustabilizowania się sytuacji. Podobne problemy dotykają zresztą producentów aut również obecnie, za sprawą mocno ograniczone podaży układów scalonych niezbędnych do ich produkcji.
Covid-19 opóźnił wiele inwestycji wielkoskalowych, przerywając właśnie łańcuchy dostaw. W przypadku dużych projektów, często zdarza się, że dany element konstrukcji produkuje np. tylko jedna firma, której fabryka może znajdować się na drugim końcu świata. Ograniczenia w funkcjonowaniu sektora transportu, który mógłby dostarczyć dany element mogą spowodować nawet wielomiesięczne opóźnienia. Nierzadko zdarza się, że nie chodzi o jeden, ale o wiele elementów. Komplikacje związane z koronawirusem mogą być piętrowe, producent-dostarczyciel również może potrzebować unikalnych elementów od kolejnej firmy, aby stworzyć komponent dla odbiorcy końcowego. I tak dalej, łańcuch może być naprawdę długi, a właściwie tylko jeden zator wystarczy by wszyscy mieli opóźnienie.
W zestawieniu, do którego dotarliśmy, są dane dotyczące największych inwestycji energetycznych na świecie. 13 miesięcy opóźnienia ma rozbudowa infrastruktury na złożach gazu i ropy w Bab w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Warty 1,5 mld dolarów projekt realizowany przez chiński CPECC ma obecnie 13 miesięcy opóźnienia.
Właścicielem pola Bab jest państwowa spółka ADNOC, która zakontraktowała również inwestycję w największy na świecie terminal składowania ropy w Al Mandous. Kontrakt dostała koreańska firma SKEC, która szacuje opóźnienie w inwestycji na 15 miesięcy.
Rozbudowa infrastruktury LNG w ramach projektu IGD-E należącej do tej samej spółki przypadła do realizacji hiszpańskiej TR oraz rodzimemu Targetowi. Warta 860 mln inwestycja będzie miała rok opóźnienia. Samsung również jest obecny w ZEA. Jego oddział, Samsung Engineering realizuje dwie inwestycje w rafineriach ADNOC. Obie będą spóźnione o 7 miesięcy.
Na razie omówiliśmy zaledwie jeden kraj, więc to dopiero początek. Kuwejt również intensywnie inwestuje w infrastrukturę naftową. Z trzech projektów za które odpowiadają m.in. amerykański Fluor, koreańskie Daewoo, HDEC, SKEC i HHI, włoski Saipem i indyjski Essar wszystkie mają opóźnienie na poziomie 18 (!) miesięcy. Konglomerat koreańskich firm również tworzy w Kuwejcie terminal LNG, który jest opóźniony o 14 miesięcy. Inwestycja jest warta 3 mld dolarów.
Gaz, ropa, chemia
Algieria to kolejne państwo bogate w złoża węglowodorów, które także regularnie rozbudowuje i modernizuje infrastrukturę. I również przetargi wygrywa Samsung, tym razem Samsung Constructions. Dwa projekty, które koreański gigant realizuje, to elektrownie gazowe w Nama i Mostaganem. Tutaj opóźnienia są znacznie większe, bowiem pierwsza jednostka jest już spóźniona o 51 miesięcy, a druga o 79 (!).
Koreański konglomerat GS i Daelim buduje trzecią algierską elektrownie w Kais – ten projekt ma już 70 miesięcy opóźnienia. Oczywiście przy takich liczbach wpływ na zwłokę mają inne czynniki niż Covid-19, ale z pewnością epidemia ją spotęgowała. Łączna wartość trzech inwestycji to ponad 2 miliardy dolarów.
Algieria gazem stoi, więc inwestycji związanych z niebieskim paliwem ciąg dalszy. Stację kompresji gazu ZCINA-Hassi buduje włoski Tecnimont – projekt ma już rok poślizgu. Rozbudowa infrastruktury na złożu Hassi R’mel, za którą państwowy Sonatrach zapłaci japońskiemu JGC 1,2 mld dolarów, ma już 10 miesięcy opóźnienia.
Zakład produkcji amoniaku w Arabii Saudyjskiej, którego konstrukcja przypadła koreańskiemu Daelim, za który Maaden zapłaciła 900 mln dolarów będzie skończony z poślizgiem 7-miesięcznym. Inny chemiczny projekt, EO/EG (tlenek etylenu – glikol etylenowy), który padł łupem Samsung Engineering ma 7 miesięcy poślizgu.
Samsung Constructions wraz z GE upolowały inwestycję w Indonezji. Elektrownia gazowa Jawa I będzie kosztowała 900 mln dolarów i pojawi się z… półrocznym opóźnieniem. To i tak niezły wynik w porównaniu innym indonezyjskim przedsięwzięciem, czyli rozbudową rafinerii Balikpapan, która będzie spóźniona o rok. Realizuje ją konglomerat firm koreańskich i indonezyjskich.
W Indonezji budują nie tylko Koreańczycy, bo zadanie budowy ropociągu Lawe-Lawe dostała kanadyjska spółka CPP, której pomaga rodzimy Hutma Karya. Warty ok. ćwierć miliarda dolarów projekt ma zwłokę 5 miesięcy.
Tajlandia, podobnie jak Polska, stawia na gaz i buduje terminal LNG w Map Ta Phut. Warty prawie miliard dolarów (925 mln) projekt realizowany przez Saipem i tajwański CTCI będzie spóźniony o 8 miesięcy. Clean Fuel Project w rafinerii Thai Oil w Sriracha będzie kosztował rekordowe (przynajmniej w zestawieniu) 4 miliardy dolarów, a już ma roczny poślizg. Zaawansowany projekt relizują aż 4 spółki – brytyjski Petrofac, Samsung Engineering holenderski PSS, oraz Saipem.
Dwie pierwsze spółki z powyższego konglomeratu odpowiadają za rozbudowę omańskiej rafinerii w Duqm. Opiewająca na 2 mld dolarów inwestycja również jest spóźniona o rok.
Skala zwłoki w realizacjach wielkich inwestycji energetycznych i chemicznych jest ogromna, niespotykana od bardzo dawna. Właściwie trudno znaleźć projekt realizowany w ostatnich latach, również w czasie światowej epidemii, który nie byłby opóźniony. Czarny łabędź, jakim był i wciąż jest koronawirus, pokrzyżował plany niemal każdej branży. Im większa skala projektu, im bardziej złożone i dedykowane komponenty, tym opóźnienie większe. W czasach Covid-19 niezwykle trudno zdążyć przed deadline’m.