Reklama

Analizy i komentarze

USA uzupełniają zapasy ropy naftowej. Obecnie na najniższym poziomie od 40 lat [KOMENTARZ]

Joe Biden
Autor. The White House/Wikimedia Commons/CC 3.0

Stany Zjednoczone starają się zakupić ropę naftową do rezerw strategicznych po jej gwałtownej wyprzedaży w efekcie rosyjskiego ataku na Ukrainę. Plany może pokrzyżować m.in. brak funduszy. 

Do amerykańskich strategicznych rezerw powoli wraca ropa naftowa. W 2022 r. te awaryjne zapasy zostały bardzo uszczuplone, gdy administracja Bidena postanowiła przeciwdziałać wzrostowi cen na krajowym rynku po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ogłoszono wówczas sprzedaż 180 mln baryłek w ciągu sześciu miesięcy. Kongres uchwalił wtedy sprzedaż dodatkowych 34 mln baryłek.  

Rezerwy osiągnęły najniższy poziom od 40 lat, a w październiku wybuchła nowa wojna na Bliskim Wschodzie. Teraz ataki Hutich na statki na Morzu Czerwonym pogłębiają obawy. Mimo, że Stany Zjednoczone produkują wystarczająco dużo ropy na pokrycie własnych potrzeb, to wciąż importują ją z innych krajów. Chodzi przede wszystkim o koszty wydobycia, które w innych krajach bywają znacząco niższe, oraz o właściwości amerykańskiej ropy. Ta wydobywana w USA jest zazwyczaj lekka i słodka, czyli łatwiejsza do przetworzenia. Jednakże rafinerie na terenie kraju są przystosowane do ropy cięższej i o wyższej zawartości siarki, czyli importowanej z Rosji i Bliskiego Wschodu, która przez wiele lat zaspokajała potrzeby kraju. 

Czytaj też

Zapasy Stanów Zjednoczonych, czyli Strategiczne Rezerwy Ropy Naftowej (SPR), są największe na świecie. Powstały w 1975 r. po kryzysie naftowym lat 70. Wtedy to arabscy producenci ropy nałożyli embargo na dostawy do USA po tym, jak kraj postanowił wesprzeć Izrael w wojnie w 1973 r. W efekcie ceny ropy znacznie wzrosły, co doprowadziło do inflacji i spowodowało szkody dla gospodarki. 

12 stycznia opublikowano najnowszą ofertę kupna nawet 3 mln baryłek ropy naftowej, której dostawa miałaby dotrzeć w maju tego roku. Dodatkowo przyspieszono o cztery miesiące zwrot 4 mln baryłek, które wcześniej pożyczono firmom naftowym. Pierwotnie miało się to odbyć do połowy roku. Do tej pory zakupiono niecałe 14 mln baryłek. Biorąc pod uwagę, że Amerykanie zużywają ich dziennie około 19 mln, nie wygląda to imponująco. W planach jest jeszcze negocjowanie z Kongresem, aby anulować sprzedaż 140 milionów baryłek ropy z SPR do 2027 roku. Głosowali za nią zarówno demokratyczni, jak i republikańscy kongresmeni. 

Czytaj też

Obecnie w rezerwach przechowywane jest nieco ponad 350 mln baryłek, czyli mniej niż połowa rekordowych zapasów z 2009 r. Nawet po nowych zakupach to wciąż najniższy poziom od 1983 r. Dochodzi do tego dodatkowy problem – ropa jest składowana w podziemnych jaskiniach w czterech miejscach w Teksasie i Luizjanie. Możliwości zakupu zapasów są ograniczone ze względu na prace konserwacyjne w dwóch z nich. 

Kolejnym problemem jest dostępność funduszy na wykup ropy. Cena sprzedaży z rezerw wynosiła średnio 95 USD za baryłkę, a teraz administracja zamierza zapłacić maksymalnie 79 USD za baryłkę. Obecnie cena baryłki ropy WTI kosztuje 73 USD, ale zgodnie z analizą firmy badawczej ClearView Energy Partners w budżecie zostało jedynie niecałe 3,7 mld USD na ten cel. Pozwala to kupić nieco ponad 45 mln baryłek po maksymalnej cenie przyjętej przez rząd, co nie wystarczy, by odbudować zapasy. 

Czytaj też

Ponadto analitycy przewidują , że szybkie, duże zakupy mogą spowodować wzrost cen ropy i benzyny przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi w listopadzie. Republikanie oskarżają Demokratów, że ograniczyli możliwości reagowania na ewentualny kryzys w kraju. Rzeczywiście, te podejście może okazać się niebezpieczne obecnej sytuacji. Zakłócenia, jakie wywołują Huti w ruchu towarowym wpływają na gospodarkę światową. W poniedziałek zapowiedzieli , że zaczną atakować także brytyjskie i amerykańskie statki, po czym ostrzelali kontenerowiec firmy z USA. Jednostki zaczęły zmieniać trasy, wybierając drogi dłuższe o tysiące kilometrów, a koszty transportu wzrosły. Przekłada się to na ceny ropy, a zarazem ceny w całej gospodarce.

Reklama
Reklama

Komentarze