Gaz
Putin i Erdogan instalują kurek do stabilności Ukrainy na Kremlu. Jakie będą skutki budowy Turk Stream? [ANALIZA]
W poniedziałek 19 listopada prezydenci Rosji i Turcji uczcili zakończenie budowy podmorskiej części gazociągu Turk Stream. Rosyjsko-turecki projekt, którego oddanie do użytku planowane jest na przyszły rok, jest kolejnym krokiem do dalszego uzależnienia Ukrainy od Rosji. Przy wsparciu Turcji.
Prezydenci Rosji i Turcji w poniedziałek wspólnie uczcili oddanie podmorskiej części gazociągu Turk Stream. Rurociąg łączący oba kraje ma brać swój początek w rosyjskiej Anapie oraz kończyć się w tureckim Kiyiköy. Składać się ma z dwóch nitek o długości 930 km każda i mieć łączną przepustowość 31,5 mld m3 rocznie. W 2019 roku cały projekt wraz z częścią lądową ma zostać oddany do użytku.
Podczas ceremonii świętowano zakończenie budowy podmorskiej części projektu. Tego samego dnia prace zakończył największy na świecie statek do układania rur Pioneering Spirit należący do włoskiej Alseas. Jednostka teraz uda się na Morze Bałtyckie, aby wspomóc inne statki w budowie Nord Stream 2.
Czarnomorski bypass Ukrainy
Gazociąg Turk Stream jest kolejnym projektem mającym na celu ominięcie tranzytu przez Ukrainę. Obecnie przez to państwo przesyłane jest na zachód około 90 mld m3 rosyjskiego gazu ziemnego rocznie. Za pomocą Nord Stream z pominięciem Ukrainy już teraz do UE trafia 51 mld m3 gazu. Nord Stream 2 ma sprawić, że do Niemiec będzie mogło trafić kolejne 55 mld m3.
Gaz z Turk Stream ma co prawda w połowie być przeznaczony na rynek turecki, ale kolejne 15,75 mld m3 ma trafić do punktu odbiorczego na granicy turecko-greckiej. Już teraz Serbia ogłosiła, że jest zainteresowana rosyjskim gazem z Turk Stream.
Ukraińscy eksperci oszacowali, że otwarcie gazociągu Turk Stream pozwoliłoby Rosji na zmniejszenie tranzytu przez Ukrainę o 12-13 mld m3 rocznie. W rezultacie, niekoniecznie znajdując oparcie w logice biznesowej, za pomocą Nord Stream 2 i Turk Stream byłyby możliwe wyeksportowanie z pominięciem Ukrainy do UE ok. 68 mld m3 gazu rocznie.
Wówczas wolumen gazu transportowanego przez Ukrainę mógłby spaść znacznie poniżej 40 mld m3 rocznie, co jest przybliżoną wartością minimalną, konieczną dla utrzymania funkcjonowania ukraińskiej sieci przesyłowej. Poniżej tego wolumenu część gazociągów musiałaby zostać zakonserwowana lub rozebrana.
Zdążyć przed umową
Turk Stream nieprzypadkowo ma zostać oddany do użytku już w przyszłym roku. Z końcem 2019 roku wygasa umowa na tranzyt gazu przez Ukrainę do UE. Obecnie przewiduje ona przesył 110 mld m3 gazu rocznie. Dochód z tranzytu zabezpiecza aż 10% ukraińskich dochodów budżetowych.
I choć Rosja od dawna nawet nie zbliża się do wyznaczonego w umowie limitu, w rekordowo niskim 2014 roku przesyłając zaledwie 62,2 mld m3 gazu (w 2017 roku było to już 93,5 mld m3), wciąż transport przez Ukrainę pozostaje kluczowym kanałem dostaw błękitnego paliwa do UE.
Oddanie Turk Stream do użytku wzmocniłoby rosyjską pozycję negocjacyjną w rozmowach z Kijowem. W dodatku na 1 stycznia 2020 roku przewiduje się oddanie do użytku Nord Stream 2, choć najprawdopodobniej ten termin ulegnie przesunięciu.
Moskwa najpewniej będzie zabiegać o podpisanie krótkoterminowego kontraktu na tranzyt o niższym wolumenie. Opłata tranzytowa najprawdopodobniej nie ulegnie zmianie, bo nie leży to w interesie Rosji. Niski koszt tranzytu podważyłby opłacalność inwestycji w Nord Stream 2 i Turk Stream.
Celem Rosji w rozmowach tranzytowych z Ukrainą nie jest wytargowanie najbardziej opłacalnej formuły kontraktu. Z punktu widzenia Moskwy najistotniejsze jest zachowanie wpływu politycznego na Ukrainę. Do tego celu najwygodniejsza będzie umowa krótkoterminowa na wolumen pozwalający zachować istnienie ukraińskiej sieci przesyłowej (ok. 40 mld m3 rocznie).
Wówczas każde zmniejszenie ciśnienia w punkcie wejście na granicy rosyjsko-ukraińskiej będzie stanowiło żywotne zagrożenie dla ukraińskiej sieci i gospodarki. Kurek do stabilności Ukrainy będzie zamontowany na Kremlu.