„Wzrost konsumpcji nie zrównoważy wzrostu podaży” - powiedział Terry Marshall, wiceprezes Moody's Investors Service. W jego przekonaniu najpoważniejszym problemem światowych rynków jest brak decyzji o zmniejszeniu wolumenu produkowanego surowca.
Ekspert zwraca uwagę, że OPEC właściwie zniósł wszelkie ograniczenia związane z górnym limitem wydobycia i walczy o udziały w coraz bardziej „zatłoczonym” rynku. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Rosji, która pomimo spadających od dłuższego czasu cen pobiła niedawno radziecki rekord produkcji. Nie jest tajemnicą, że najważniejszym członkiem OPEC, posiadającym przemożny wpływ na obecną politykę kartelu, jest Arabia Saudyjska, która od pewnego czasu ostrzy sobie zęby m.in. na rynki w regionie Morza Bałtyckiego, które dotychczas znajdywały się w rosyjskiej „strefie wpływów”. I mowa tutaj nie tylko o kolejnych dostawach surowca dla Polski, ale również o planach związanych z dalszą ekspansją i utworzeniem w Gdańsku centrum przeładunkowego dla ropy sprowadzanej z Bliskiego Wschodu. Ta coraz bardziej brutalna walka zwiastuje, że w najbliższym czasie żadna ze stron nie podejmie decyzji o zmniejszeniu produkcji - wiązałoby się to bowiem z utratą rynków, być może bezpowrotną.
Trzeba także pamiętać, na co zwraca uwagę Terry Marshall, że w 2016 roku do grona państw - eksporterów powróci Iran. Aktualnie nadpodaż ropy na rynku wynosi ok. 1,5 mln baryłek dziennie i wiele wskazuje na to, że będzie rosła. Według ekspertów agencji, dostawy z Kraju Ajatollahów wyrównają lub nawet przewyższą spodziewany spadek produkcji w USA, co oznacza że w zasadzie zostanie zachowany status quo.
Analitycy twierdzą, że przywrócenie równowagi w stosunku popytu do sprzedaży będzie wymagało dalszych redukcji wydatków inwestycyjnych - pomimo tego, że w 2015 roku spadły o ponad 20%.
Zobacz także: Projekt EFRA: przeprowadzono nowatorskie badania gruntu
Zobacz także: USA: W środę decyzja dotycząca eksportu ropy