Perspektywy polskiego górnictwa były w piątek jednym z tematów kończącego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Szefowie górniczych spółek zastanawiali się m.in., na ile możliwe jest odbicie rekordowo niskich cen węgla w nieodległym czasie.
"Ceny są nieprzewidywalne; dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie będą za pół roku czy rok. Obecne benchmarki to ok. 46 USD za tonę węgla energetycznego oraz lekko poniżej 100 USD za tonę węgla koksowego. Dziś, wiosną, mamy dno rynku, jest jednak optymistyczne, że w tym tradycyjnie trudnym dla węgla okresie ceny nie spadają. Stąd można przypuszczać, że jesienią nastąpi ich umocnienie" – ocenił prezes Węglokoksu Jerzy Podsiadło.
Z danych katowickiego oddziału ARP wynika, że w pierwszym kwartale tego roku średnia cena węgla energetycznego z polskich kopalń wyniosła ponad 215 zł za tonę. Prezes Węglokoksu uważa, że w należącej do tej spółki kopalni Bobrek-Piekary możliwe jest obniżenie kosztu produkcji węgla nawet poniżej 200 zł na tonie, co zapewnia rentowność produkcji; kopalnia Węglokoksu liczy w tym roku nawet na 60 mln zł zysku. Wydajność w tym zakładzie przekracza 800 ton na pracownika, z szansą dojścia w przyszłym roku do ponad 1000 ton na pracownika rocznie.
W największej węglowej firmie - Polskiej Grupie Górniczej (dawnej Kompanii Węglowej) koszt produkcji przekracza obecnie 250 zł na tonie (jak informowano wcześniej, ma zmniejszyć się do ok. 214 zł), a wydajność wynosi ponad 700 ton na jednego pracownika.
"Optymalizacja, której dokonujemy, ma doprowadzić do takiego stanu, żeby zaspokojenie rynku wewnętrznego, które jest naszym głównym celem, zamykało nasze koszty; musimy osiągnąć rachunek kosztów pozwalający na stabilne funkcjonowanie spółki" – powiedział prezes PGG Tomasz Rogala. Firma ma obecnie 44 proc. udziału w krajowym rynku węgla energetycznego.
Jak powiedział Rogala, obecnie rozmowy PGG z odbiorcami węgla nie dotyczą obniżki cen, a raczej jakości produktu i parametrów dostaw. "Według mojej opinii obecnie jest dół cen węgla" – powiedział prezes, według którego w kopalniach spółki są jeszcze znaczne rezerwy kosztowe. "Przy naszej skali działania nawet nieznaczny ruch cenowy powoduje zasadniczą zmianę jakościową" – tłumaczył prezes, według którego ewentualny wzrost cen, w połączeniu z konsekwentną restrukturyzacją, mogą szybko poprawić wyniki PGG.
"Ważne, żeby nie utrzymywać na siłę najtrudniejszych aktywów (…). W ich przypadku nie ma uzasadnienia oczekiwanie na wyższą cenę węgla z nadzieją, że będą one dobrze funkcjonować. Jeśli chodzi o te aktywa, wykorzystanie mechanizmów Spółki Restrukturyzacji Kopalń (gdzie trafiają likwidowane kopalnie i inne części zbędnego majątku) powinno być bardziej dynamiczne i bardziej płynne" – ocenił Rogala.
Prezes Katowickiego Holdingu Węglowego Zygmunt Łukaszczyk uważa natomiast, że – jak mówił – "trzeba się przygotować na zły scenariusz i założyć, że być może to jeszcze nie jest dno cenowe", co powoduje konieczność dalszej restrukturyzacji i zmniejszania kosztów. Według prezesa KHW, już podniesienie wydajności o ok. 23-25 ton rocznie na osobę gwarantowałoby w KHW operacyjną rentowność produkcji nawet przy obecnych, niskich cenach węgla. Docelowo KHW chce zwiększyć wydajność do ok. 800 ton na pracownika, wobec 680 ton w ubiegłym roku. Wydajność planowana na 2016 r. to 764 tony średnio na jednego pracownika.
Należąca do czeskiego inwestora kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach osiąga obecnie wydajność pracy rzędu 1100 ton na jednego pracownika i zamierza zwiększyć ją – jak powiedział prezes Silesii Michal Herzman – do 1200 ton na osobę. Kopalnia, która pracuje w trybie ciągłym, siedem dni w tygodniu, zmniejsza zatrudnienie – w ubiegłym roku odeszło ok. 100 osób, kolejne 100 odejdzie w 2016 r., co zmniejszy zatrudnienie z 1,8 tys. osób na początku 2015 r. do 1,6 tys. pracowników w końcu 2016.
Prezes spółki Lubelski Węgiel Bogdanka Krzysztof Szlaga poinformował, że również ta grupa zmniejszyła zatrudnienie o prawie 10 proc.; w sumie w ubiegłym roku odeszło ok. 400 osób – w trzech czwartych w drodze przejścia na emerytury, ale także w formie nieprzedłużenia umów o pracę z częścią pracowników. Firma nadal optymalizuje zatrudnienie, w pierwszej kolejności rezygnując z usług firm zewnętrznych tam, gdzie ma to uzasadnienie.
Bogdanka pracuje sześć dni w tygodniu, co daje jej elastyczność produkcji rzędu 10-15 proc. rocznie. Wydajność pracy wynosi ok. 1600-1700 ton na jednego pracownika. "Ciągle widzimy możliwości poprawy tej sytuacji, nie powiedzieliśmy w tym zakresie ostatniego słowa" – powiedział prezes Szlaga, podkreślając, że spadek cen węgla spowodował konieczność odrobienia straty przychodowej w kosztach.
Prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski podsumował, że na międzynarodową cenę węgla składa się wiele czynników, innych niż popyt i podaż. To m.in. uwarunkowania geopolityczne, ceny gazu i ropy itp. "Jestem przekonany, że ceny węgla w końcu odbiją" – powiedział Olszowski, przestrzegając, by w okresie kryzysu nie podejmować pochopnych decyzji. "Nie da się zamknąć kopalni w dwa miesiące i uruchomić po roku; każda taka decyzja powinna być wyważona i poparta rachunkiem ekonomicznym w skali makro. Konieczne są także zmiany systemowe, by górnictwo przerwało kryzys i mogło dalej funkcjonować" – wskazał prezes górniczej Izby.