Reklama

Portal o energetyce

PoPiSowe zagranie Rosji w Gruzji i na Litwie

  • Główne skupisko anten systemu LOFAR koło Exloo w Holandii

Rosja w ostatnim czasie osiąga znaczne sukcesy energetyczne wśród krajów należących niegdyś do bloku sowieckiego bądź będących częścią Sojuzu.


Przy czym co ciekawe nie są to jedynie prymusi programów integracyjnych realizowanych przez Kreml jak Białoruś, która będzie musiała zrezygnować z korzystania z litewskich i łotewskich portów, i skierować swój eksport do portów rosyjskich. Tym razem chodzi o podmioty silnie zantagonizowane z Rosją takie jak Litwa oraz Gruzja. Choć pewnie ten katalog można byłoby poszerzyć o mniej jaskrawe przykłady takie jak choćby Polska. Nasz kraj doszedł przecież do porozumienia z Gazpromem, wpuścił go na swój rynek (projekty z PGNiG), wycofał pozew z trybunału arbitrażowego w Sztokholmie, rozważa również realizację rekordowego kontraktu na dostawy ropy dla Orlenu z rosyjskimi firmami oraz zajmuje coraz bardziej niejednoznaczne stanowisko w sprawie własnej elektrowni atomowej. Przykład Polski przytoczyłem zresztą nie bez powodu, ponieważ procesy, które -wprawdzie nieporównywalnie szybciej- zachodzą w Gruzji i na Litwie po wyborach parlamentarnych jakie się tam odbyły bardzo przypominają realia kohabitacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego i rządu Platformy Obywatelskiej. Mam tu na myśli pewne mechanizmy, które Rosja coraz sprawniej wykorzystuje w całym regionie Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego.


I tak dla przykładu niezwykła dbałość o kwestie energetyczne jakie wykazywał rząd Andriusa Kubiliusa przy współudziale prezydent Dalii Grybauskaite wymagał od partii lewicowych korekty tego kursu, odróżnienia się od oponenta. Liderzy formującej się koalicji centrolewicowej już w chwili obecnej nieprzychylnie wyrażają się zatem o możliwościach realizacji elektrowni atomowej w Wisagini, a więc jednego z kluczowych projektów dawnej ekipy, co bardzo musi cieszyć Rosatom w kontekście jego inwestycji w Obwodzie Kaliningradzkim (ma produkować energię na eksport). Warto wspomnieć również o innym przykładzie „korzystnego kontrastowania” zwycięzców wyborów parlamentarnych z odchodzącym w cień rządem.3 października br gabinet Kubiliusa zdecydował o złożeniu przeciwko Gazpromowi pozwu w Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie. Chodziło o zawyżane ceny gazu – zdaniem litewskiego rządu w latach 2004–2012 Litwa przepłaciła za gaz 1 mld 450 mln euro. Zwycięzcy Socjaldemokraci tymczasem krytykują pozew przeciw Gazpromowi, ich zdaniem należy skończyć z „konfrontacyjnymi działaniami” względem rosyjskiego koncernu. Polityczny kontrast litewskich partii (odpowiednio podsycany) z łatwością wykorzystuje Rosja, tym bardziej, że urzędująca prezydent pozostaje elementem starego systemu, co ułatwia rozgrywanie obu ośrodków władzy. Zresztą i ta metoda może niebawem zostać zastąpiona przez Moskwę grą w bardziej otwarte karty. Przyłączenie się AWPL do formującej się koalicji rządowej da jej większość niezbędną do usunięcia prezydent Grybauskaite na drodze impeachmentu. Gdyby taki scenariusz się udał to koalicja, w której prym wiedzie Partia Pracy na czele ze swoim liderem Viktorem Uspaskichem , urodzonym w Rosji, kontrowersyjnym multimilionerem, który zbudował fortunę dzięki Gazpromowi, mogłaby zająć się i innymi problemami np. Gazoportem w Kłajpedzie.


Według podobnego klucza przeprowadzono również realizację projektu „Ivanishvili”. Zwycięzca wyborów parlamentarnych w Gruzji to tak jak na Litwie multimilioner, dorobił się majątku w Rosji, a później bez problemu spieniężył go, gdy wycofywał z niej swoje interesy (sic!). Sukces wyborczy Ivanishvili zawdzięcza kontestowaniu wszelkich poczynań Saakaszwilego, który uniezależnił kraj od Kremla i wprowadził go na drogę reform. Jednym z priorytetów rządów prezydenta Gruzji był sojusz energetyczny z Azerbejdżanem. To właśnie w tej dziedzinie już u progu rocznej kohabitacji „Miszy” i ugrupowania Ivanishvilego ujawniła się skłonność do realizacji rosyjskich interesów u drugiego z wspomnianych polityków. Już 12 listopada strona gruzińska poinformowała o rozważeniu zmian umów zawartych z azerskim gigantem energetycznym SOCARem. Jednocześnie Paata Zakareishvili, nowy minister ds. reintegracji Gruzji, oświadczył, że: „Tbilisi zamierza podnieść kwestię odnowienia transportu towarowego zarówno dzięki abchaskiej linii kolejowej, jak i drogowej”. Realizacja tego pomysłu, zwłaszcza po ustanowieniu bezpośredniego połączenia z Turcją oznaczałaby m.in. wzrost tureckiego eksportu, otwarcie na świat pozostającej w izolacji prorosyjskiej Armenii i zmniejszenie wpływów energetycznych Azerbejdżanu (abstrahując od znaczenia takiego gestu dla abchaskiej „niepodległości”).


Powyższe przykłady choć są najbardziej transparentne, to jednak nie jedyne w ramach udanej ofensywy energetycznej (a więc i politycznej) Rosji. Wydarzenia, których stajemy się świadkami charakteryzuje duża dynamika, ma ona jednak wspólny mianownik. Jest nim zmniejszająca się niezależność energetyczna krajów byłego ZSRS i jego dawnych satelitów, zwiększające się możliwości rosyjskich koncernów i niwelowanie ruchów, które mogłyby im zaszkodzić. Sposobem na uzyskanie takiego rezultatu jest przede wszystkim podsycanie antagonizmu partyjnego w niedojrzałych demokracjach, co przekłada się na uzależnienie „opcji pragamatycznej” układającej się z Rosją także po uzyskaniu przez nią pełni władzy. Oprócz tego struktury polityczne we wspomnianych krajach nasyca się elementami prorosyjskimi bądź wręcz jak w przypadku Ivanishvilego i Uspaskicha po prostu je projektuje i wspiera.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama