Reklama


Próba zwiększenia polskiego potencjału politycznego w ewentualnej konfrontacji z Moskwą poprzez poszukiwanie sojusznika nad Bałtykiem nie jest niczym odkrywczym. Autorem tych planów był Jan Zamoyski, który w wyborze Zygmunta III Wazy dostrzegał nie tylko jagiellońską krew jaka w nim płynęła, ale przede wszystkim możliwość zażegnania walki o Dominium Maris Baltici, co umożliwiłoby ukierunkowanie potencjału Rzeczpospolitej i Szwecji przeciwko Rosji (do czego de facto doszło w okresie wielkiej smuty, mimo wrogości obu krajów). Dziś nowe wcielenie tej geopolitycznej idei ma o wiele korzystniejsze warunki rozwoju.


Zarówno Warszawa jak i Sztokholm imperialną przeszłość mają już za sobą i to z tego samego powodu- rosyjskiej ekspansji. Rozpatrując ją z perspektywy geopolitycznej dochodzimy do wniosku, że upadek ZSRS jest jedynie strategiczną pauzą. Kreml znów staje się coraz bardziej asertywny co przekłada się na wzrost zaniepokojenia Polski i Szwecji. Oba kraje reagują na powyższy problem podobnie według wymogów jakie postawiła przed nimi historia będąca pochodną ich geograficznego położenia. Warszawa z różnym skutkiem próbuje od dwóch dekad rozbudowywać swój potencjał odstraszający integrując obszary wchodzące niegdyś w skład przedrozbiorowej Rzeczpospolitej bądź rządzone przez Jagiellonów (Grupa Wyszehradzka). Szwecja realizuje natomiast przystosowany do obecnych realiów plan Dominium Maris Baltici, który wyraża się w dwóch projektach.


Tzw. “Plan Stoltenberga” zawiera wytyczne dotyczące zawarcia sojuszy wojskowych Szwecji z Estonią, Łotwą, Litwą, Finlandią, Norwegią i Danią. W obliczu zmieniających się realiów geopolitycznych i rosnących wpływów Rosji na akwenie bałtyckim- Sztokholm postanowił zrezygnować z tradycyjnej neutralności, związać się z ościennymi krajami oraz zwiększyć wydatki na obronę. W zeszłym roku został zgodnie z wytycznymi planu zawarty sojusz obronny Szwecji i Estonii. Kraje skandynawskie i bałtyckie wiąże zresztą również współpraca w formacie „NB8” (Estonia, Litwa i Łotwa oraz Finlandia, Dania, Islandia, Norwegia i Szwecja) ściśle związanym z ideą “Planu Stoltenberga”. Warto wspomnieć także o innych formach aktywności wojskowej Szwecji takiej jak “Nordycka Grupa Bojowa” będąca częścią grup szybkiego reagowania UE.


Polskie i szwedzkie plany geopolityczne wraz z upływem czasu dojrzewają i zaczynają przynosić pierwsze owoce. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że w obu stolicach- Warszawie i Sztokholmie zaczęto zdawać sobie sprawę, że obie struktury należy połączyć- tworząc południkowy blok wspólnych interesów w obrębie UE, ale i szerszych, który stałby się przedmurzem dla coraz bardziej asertywnej Rosji. Echa takiej postawy odnajdziemy nie tylko w regularnych już podwójnych wizytach Sikorski- Bildt na wschodzie (ostatnio w Gruzji), ale również w oficjalnych dokumentach. „Priorytety Polskiej Polityki Zagranicznej 2012-16” umiejscawiają na północ od naszego kraju „strategiczny sojusz” ze Szwecją i „istotne pole współpracy gospodarczej z Radą państw Morza Bałtyckiego”. Zresztą w dyplomatycznych kuluarach coraz głośniej mówi się o tym, że Sztokholm chciałby poszerzyć pierwotny katalog Stoltenberga o Polskę. Czy istnieje realna szansa realizacji tego projektu? Do publicznych wiadomości przedostaje się niewiele informacji na ten temat, wiadomo jedynie, że Minister Tomasz Siemoniak podczas tegorocznej wizyty Króla Norwegii w Polsce poruszał temat omawianego powyżej projektu politycznego.


W chwili obecnej jedyną smugą na procesach geopolitycznych zachodzących południkowo od Skandynawii po Europę Środkową kładzie się pewne rozedrganie naszego MSZu. Duża liczba krajów wchodzących w skład Planu Stoltenberga i Grupy Wyszehradzkiej (a nawet Grupy Wyszehradzkiej poszerzonej o Rumunię) napawa niepokojem co do powodzenia całej operacji, która mogłaby się stać nowym "Przedmurzem" lub "Międzymorzem" rodzimej myśli geopolitycznej. Z tego powodu takie same starania -często np. w kwestii kaliningradzkiej sprzeczne z interesami „południkowymi”- Rzeczpospolita podejmuje w stosunku do ścisłego związania się z Republiką Federalną Niemiec, a ściślej z „obozem niemieckim” w obrębie UE.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama