Reklama
Kilka dni temu Komisja Europejska zapowiedziała rychłe wprowadzenie nowych regulacji dotyczących monitoringu kwestii bezpieczeństwa w elektrowniach atomowych. Autorzy pomysłu opowiadają się za wprowadzeniem systemu obowiązkowych kontroli co 6 lat. Nieznane są jeszcze szczegóły, ale wiadomo, że będzie to bardzo kosztowna sprawa. Więcej: Rosja będzie minimalizować straty związane z zamrożeniem projektu bałtyckiej elektrowni atomowej Tymczasem po katastrofie w japońskiej Fukushimie i tak wzrosty koszty pozyskania megawata energii z atomu. Jeszcze niedawno było to 3,5 mln Euro, dziś jest to już 4,5 mln Euro za każdy MW energii. Tak radykalny wzrost kosztów związany jest między innymi ze zmianą technologii budowy basenów chłodzących wypalone paliwo. Kwestii zmian technologicznych jest zresztą znacznie więcej i specjaliści często narzekają, że po Fukushimie inwestorzy w dbałości o bezpieczeństwo starają się zamawiać takie urządzenia, które jeszcze… nie istnieją. Innym niezwykle istotnym problemem determinującym opłacalność inwestycji w atom jest cena uprawnień do emisji CO2. Dziś oscyluje ona w granicach 4-5 Euro. Tymczasem opłacalność inwestycji w atom pojawia się kiedy cena ta kształtuje się na poziomie 33-40 Euro za tonę CO2. Poziom ten wydaje się obecnie na tyle odległy, że można założyć iż w perspektywie kolejnych dwóch lat pozostanie nieosiągalny, nawet po wprowadzeniu backloadingu. Należy także podkreślić, że dziś inwestycje w atom są bardzo trudne do sfinansowania. Instytucje finansowe, obserwując sytuację na rynku energii, dość niechętnie spoglądają w kierunku elektrowni jądrowych. Tym bardziej, że konwencjonalna energetyka (węgiel, gaz) jest trzykrotnie tańsza. Więcej: Polska jednak zrealizuje z Litwą projekt budowy elektrowni atomowej? Ile kosztuje zatem 1 MWh wyprodukowana w elektrowni atomowej? Ostatnie dane zaprezentowane w Senacie przez Francuzów mówią o przedziale: 37-42 Euro. To bardzo atrakcyjna cena, szczególnie jeżeli zestawimy ją z odnawialnymi źródłami energii gdzie na drugim biegunie mamy energie słoneczną z ceną 1000 zł za 1MWh. Czy to oznacza, że Polska powinna zrezygnować z atomu? W żadnym razie. Do inwestycji należy po prostu podejść z większą ostrożnością lub kupić czas – zamrażając czasowo projekt, aby spróbować jednak porozumieć się z Litwą i wybudować wspólną siłownię dla państw nadbałtyckich i Polski. Abstrakcja? Niekoniecznie. Strona litewska wielokrotnie wysyłała w tej sprawie jednoznaczne sygnały. Niestety, polski MSZ wolał w tym czasie koncentrować się na mniej strategicznych kwestiach jak choćby spór o naukę języka polskiego w szkołach. Więcej: Budowa elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim wstrzymana? Co z importem rosyjskiego prądu do Polski? Dziś władze Litwy, Łotwy i Estonii są przekonane, że Polska podjęła już szereg decyzji istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego regionu. Dodajmy, niekorzystnych dla tegoż wspólnego bezpieczeństwa. Otóż powszechnie uważa się że: 1. Polska zrezygnuje ostatecznie z budowy własnej elektrowni atomowej. 2. Dokończone zostanie połączenie transgraniczne z Litwą, ale tylko po to, aby 3. Polska kupowała energię z rosyjskiej elektrowni usytuowanej w obwodzie kaliningradzkim. Ostatnie informacje prasowe oraz inne źródła rosyjskie wyraźnie jednak wskazują, że budowa elektrowni w obwodzie kaliningradzkim zostanie wstrzymana z powodu braku zainteresowania ze strony polskiej zakupem energii z Rosji. To zupełnie nowa sytuacja – stwarzająca szansę na powrót do wspólnego, regionalnego projektu atomowego. Takie rozwiązanie byłoby nie tylko interesujące z politycznego punktu widzenia (osłabienie dominującej roli Rosji w regionie), ale także zgodne z europejską ideą budowy regionalnego, bałtyckiego rynku energii. Z drugiej strony warto także przyjrzeć się aspektom praktycznym, związanym choćby z rozłożeniem ryzyk na kilka stron przedsięwzięcia. Pytanie tylko czy jest wola i odwaga po polskiej stronie aby tę rysująca się szansę wykorzystać? Maciej Sankowski  
Reklama

Komentarze

    Reklama