Zdaniem eksperta Polskiego Alarmu Smogowego Polska ma dziś duży problem z monitoringiem jakości powietrza. Chodzi nie tylko o wielkość infrastruktury i jej możliwości, ale także przepisy, które opóźniają informowania społeczeństwa o zagrożeniach.
„Uważam, że liczba stacji badania jakości powietrza jest w Polsce niewystarczająca. Nie wszystkie wykonują pomiary online, dlatego mieszkańcy często dowiadują się o złej sytuacji powietrza post factum” – stwierdza Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Zobacz także: Popkiewicz: walka ze smogiem wymaga termomodernizacji budynków
„Państwowa sieć monitoringu powietrza spełnia swoją funkcję jeśli chodzi o wartości średnioroczne, a nie w danej miejscowości i w danym dniu. W Warszawie stacji online jest 6, a w Berlinie 64. W Pradze ponad 20, a to nie jest miasto drastycznie bogatsze od Warszawy” – dodaje ekspert.
„W UE mamy jedne wspólne, ujednolicone normy powietrza. Niemniej państwa same decydują od jakich poziomów zanieczyszczeń informować społeczeństwo. Tu dzieli nas duży dystans od Zachodu, gdzie ostrzeżenia są natychmiastowe. Np. w Brzeszczach, z których pochodzi premier Beata Szydło sytuacja jest bardzo zła, ale ich mieszkańcy nie zawsze o tym wiedzą” – konkluduje Siergiej.