"Staramy sie, zeby kogeneracja miała wieksze znaczenie, niż w chwili obecnej, bo prawdę powiedziawszy niewiele się w tym temacie dzieje. Inwestorzy mają przygotowane projekty, ale czekają z ich realizacją, bo wsparcie zostalo przedłużone tylko do 2018 roku. A w energetyce nie planuje się na 4 - 5 lat, ale na piętnaście i dłużej" - mówił Marian Babiuch.
Dodał, że Polskie Towarzystwo Elektrociepłowni Zawodowych pracuje nad propozycjami rozwiązań w tym zakresie, ale trudno powiedzieć, jakie będzie stanowisko polityków. "Na dzień dzisiejszy jest cienko, zaledwie 3 procent energii elektrycznej jest wytwarzana w oparciu o gaz" - podsumował.
Prezes wielokrotnie podkreślał, że Polska ma największy potencjał kogeneracji w Europie - większy nawet od Niemiec. Wynika to z faktu, że wiele polskich miast posiada scentralizowane systemy ciepłownicze: "Wyobraźmy sobie miasto 50 - 100 tysiecy, jakich u nas wiele. W większości funkcjonują ciepłownie miejskie na węgiel. Aż się prosi, żeby w to miejsce wybudować układ kogeneracyjny i to najlepiej gazowy" - mówił Marian Babiuch. Jego zdaniem zaletą takiego rozwiązania jest to, że wymaga stosunkowo niedużej ilości miejsca, powoduje spadek emisji dwutlenku węgla i nie trzeba dowozić węgla - o czym rzadko się pamięta w rozmowach na ten temat. Jako przykład funkcjonowania takiej instalacji podał Elektrociepłownię Zielona Góra, którą kieruje - całe wytwarzanie zostało oparte o gaz, natomiast paliwem awaryjnym może być olej. Dzięki temu zakład spełnia nawet bardzo surowe normy klimatyczne. Ponadto, warto zauważyć, że uklady kogeneracyje buduje się od 3 do 5 lat, a nie kilkanaście, jak wielkie elektrownie - to ważne w kontekście potrzeby wypełniania rygorystycznych norm.
"Musi powstać strategia ponad podziałami politycznymi, z której będą wynikać rozwiązania prawne" - podsumował prezes PTEZ.
Zobacz także: UE liderem redukcji CO2 w przededniu paryskiej konferencji klimatycznej
Zobacz także: "Sytuacja polskiego górnictwa jest najgorsza od 1989 roku" [RELACJA]