Reklama

We wtorek na posiedzeniu komisji przemysłu, badań i energii europarlamentu odbyła się prezentacja sprawozdania do propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej zmiany rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu.

Projekt ten to jeden z filarów unii energetycznej, który ma zapewnić, że każdy z krajów unijnych będzie odporny na ewentualne zakłócenia w dostawach błękitnego paliwa.

KE zaproponowała w lutym podział UE na siedem regionów, w ramach których mają być obowiązkowo przygotowywane plany na wypadek kryzysu gazowego. Polska ma się znaleźć w jednym koszyku z Niemcami, Słowacją i Czechami.

Szef komisji przemysłu i badań PE Jerzy Buzek, który odpowiada za przygotowanie raportu w tej sprawie, zaproponował w nim, by rozwiązanie to rozszerzyć o korytarze dostaw awaryjnych. Dzięki nim gaz mógłby płynąć z jednego regionu UE do drugiego, jeśli doszłoby do kryzysu uniemożliwiającego dostawy. 

Korytarze te byłyby oparte na istniejącej infrastrukturze, ale niewykluczone byłoby również zbudowanie odcinków gazociągów, tak by udrożnić wąskie gardła lub połączyć odcięte od siebie regiony.

W projekcie raportu Buzka doprecyzowano też zaproponowaną przez KE klauzulę solidarnościową. Zgodnie z nią wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie będą otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem mieliby najbardziej potrzebujący, wrażliwi konsumenci.

Buzek chce zdefiniowania na poziomie UE takich wrażliwych odbiorców, tak by wszystkie kraje uznały za nie m.in. gospodarstwa domowe, szpitale, hospicja czy systemy dostarczające ciepło do osiedli. Minimalne dostawy miałyby też otrzymywać elektrownie napędzane gazem, tak by zapewnić np. prąd do przepompowni gazu ziemnego.

W praktyce zastosowanie klauzuli solidarnościowej oznaczać ma, że państwo członkowskie będzie musiało zagwarantować dostawy dla podstawowych odbiorców u swojego sąsiada nawet kosztem swojego przemysłu.

W rozporządzeniu jest też mowa o kontrolowaniu umów, jakie zawierają między sobą firmy gazowe. KE zaproponowała, by te najbardziej znaczące dla bezpieczeństwa energetycznego UE były jej przedstawiane tuż po zawarciu. 

W propozycji przepisów zapisano jednak ograniczenie, że dotyczyć ma to kontraktów z dostawcami, którzy zapewniają ponad 40 proc. rocznego zapotrzebowania w danym kraju (może być to rozłożone na kilka umów).

W projekcie raportu Parlamentu Europejskiego 40 proc. rocznego zapotrzebowania zamieniono na 40-procentowy całkowity roczny import, co oznacza, że obowiązkiem badania objętych byłoby więcej umów. 

Komisja przemysłu PE będzie głosowała nad tym sprawozdaniem w październiku. Później na podstawie tego mandatu będą się mogły zacząć negocjacje z państwami członkowskimi. Dotychczasowe dyskusje na poziomie przedstawicieli rządów pokazały, że ustalenie tych przepisów nie będzie łatwe. Obiekcje zgłaszają m.in. Niemcy, które w razie kryzysu miałyby być zapleczem dostaw w naszej części Europy.

Zobacz także: Woźniak: w obecnym kształcie kontrola umów gazowych przez KE kontrowersyjna

PAP - mini

Reklama

Komentarze

    Reklama