Reklama

Wywiady

Fotowoltaika nadal się opłaca. „Zwrot inwestycji nawet w 5 lat” [WYWIAD]

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

„Słońce dalej się opłaca. Ceny energii rosną, a zwrot inwestycji w fotowoltaikę nawet przy nowych zasadach to jest 5-6 lat” - mówi Paulina Ackermann, Dyrektor Generalny w Otovo.

Reklama

Jakub Wiech: Jak wygląda państwa historia na polskim rynku?

Reklama

Paulina Ackermann, Dyrektor Generalny w Otovo: Jesteśmy norweskim startupem notowanym na giełdzie, działamy w 13 państwach w Europie. Jeśli chodzi o Polskę, to jesteśmy na jej rynku od dwóch lat. Skompletowaliśmy już prawie 400-osobowy zespół, cały czas go powiększamy. Naszym głównym biznesem jest sprzedaż fotowoltaiki i magazynów energii dla domów jednorodzinnych.

Dużo się zmieniło w polskiej fotowoltaice przez ostatnie dwa lata. Jak Państwo patrzycie na ten proces?

Reklama

Z jednej strony nie ukrywam, że weszliśmy do Polski trochę za późno – gdybyśmy pojawili się tu nieco wcześniej, to pewnie nasz rozwój byłby szybszy. Ale rozumiem, że Pana pytanie dotyczy regulacji, które weszły w życie w kwietniu. Wciąż trudno je tak naprawdę ocenić. Były momenty, np. w sierpniu, gdy sprzedawaliśmy energię do zakładów energetycznych drożej niż ją kupowaliśmy. Jednak nadal można powiedzieć, że fotowoltaika bardziej opłaca się w nowym systemie niż w starym. Nie wiemy na razie, jak będzie wyglądało to w przyszłym roku, dlatego trudno też ocenić sytuację branży fotowoltaicznej. Ale patrząc bardziej ogólnie, można powiedzieć, że słońce dalej się opłaca. Ceny energii rosną, a zwrot inwestycji w fotowoltaikę nawet przy nowych zasadach to jest 5-6 lat. Więc w dalszym ciągu to jest bardzo, bardzo opłacalna inwestycja.

Ile Państwo macie mocy w Polsce?

Nie patrzymy na moc, patrzymy na liczbę instalacji, których mamy w Polsce ponad 1500.

A dlaczego nie patrzycie państwo na moc?

Dlatego, że chcemy doradzać klientom, jakiej mocy naprawdę potrzebują, a nie stawiać ich pod presją jak największej instalacji. Nie chcemy, żeby nasi doradcy handlowo-techniczni zwiększali niepotrzebnie moc klientom, ze względu na prowizję od kilowatów. Dlatego patrzymy na liczbę urządzeń.

Nie mają Państwo wrażenia, że polski rynek już się nasycił fotowoltaiką?

Nie, ale rozumiem, skąd można wyciągać takie wnioski. W Polsce mamy 5,5 miliona domów jednorodzinnych i nieco ponad milion instalacji, czyli co piąty dom ma już fotowoltaikę. Oczywistym jest więc, że coraz ciężej dotrzeć do tych osób, które jeszcze nie mają takich urządzeń. Wielu Polaków slogany typu „kiedyś było lepiej". Ci ludzie myślą, że ten najlepszy moment już przepadł. Niestety, cały czas rosną też ceny sprzętu – skaczą koszty falowników i paneli. Cena rośnie wręcz z kontenera na kontener z panelami, które rozładowujemy w portach. Ale nie możemy patrzeć na to, jak było kiedyś. Teraz też jest doskonały moment, żeby inwestować.

Kiedy patrzę po kondycji całej branży fotowoltaicznej, to mam pewne wątpliwości...

Najwięksi gracze najbardziej na tym tracą z tego względu, że mieli zamrożone ogromne zasoby w postaci sprzętu. W magazynach składowali bardzo duże jego ilości. Mówi się teraz o zwolnieniach w tych firmach, mówi się, że niektóre z nich padają. Ale są też inne podmioty, bardziej zdywersyfikowane, które mają inne aktywa. I te firmy pewnie przetrwają, bo oczywiście wciąż jest duże zapotrzebowanie na energię ze źródeł odnawialnych.

A jak Państwo sobie radzicie?

Mieliśmy – mniej więcej – dwumiesięczny przestój po wejściu nowych przepisów, ale patrząc na liczbę instalacji miesięcznie, to działamy teraz tak, jak przed zmianą prawa. Dla nas to okazało się dodatkową możliwością zwiększenia udziału na rynku.

A jak Państwo reagujecie na argumentację, że polskie systemy dystrybucyjne są już po prostu zbyt obciążone fotowoltaiką?

O tym się mówi od lat. Natomiast problemy te nie występują tak często, jak mogłoby się wydawać. Prawda jest taka, że sieć energetyczna musi być zmodernizowana. Mam nadzieję, że stanie się to wcześniej niż później, bo sygnały do decydentów płyną już od dawna. Do mediów dotarły też informacje o odrzuconych wnioskach. Trudno mi powiedzieć, skąd się wziął ten temat. Podejrzewam, że chodzi o duże instalacje, o mocy powyżej 50 kWp. Taka jest moja teoria, ponieważ wszystkie mikroinstalacje muszą być przyłączone. Zakład energetyczny nie może odmówić przyłączenia, to wynika z ustawy. Może to była jakaś zagrywka marketingowa?

Zakładając, że tak było – to czy zagrywka zadziałała?

Część klientów pyta, czy damy im gwarancję, że ich instalacja zostanie przyłączona. A więc gdzieś te materiały medialne dotarły. Ale jak mówię, zakład energetyczny nie może nie przyłączyć mikroinstalacji – to się nie zdarzyło w naszej dwuletniej historii. Natomiast cała sprawa z siecią dystrybucyjną to jest też szansa w przebraniu – to możliwość rozwoju rynku magazynów energii. Już teraz większe zainteresowanie tymi rozwiązaniami. Oczywiście są też istotne dofinansowania, więc to pomaga.

A jak Pani zdaniem kryzys energetyczny wpłynął na fotowoltaikę w Polsce?

Dla branży – na pewno pozytywnie. Przez rosnące ceny energii elektrycznej notujemy szybszy zwrot z instalacji fotowoltaicznych. Kryzys to oczywiście trudna sytuacja dla całej gospodarki, ale mimo wszystko fotowoltaice warunki makroekonomiczne sprzyjają. Widzimy naprawdę duże wzrosty, jeśli chodzi o popyt na innych rynkach. Wystarczy spojrzeć na Norwegię i Szwecję. To niesamowite, co się tam dzieje. Widać ogromne poruszenie i widać ogromną chęć przynajmniej spróbowania zmniejszenia swoich rachunków w przyszłości.

Dziękuję za rozmowę.

Paulina Ackermann, Dyrektor Generalny w Otovo. Odpowiada za rynki w Polsce, Norwegii i Szwecji

Reklama
Reklama

Komentarze