Reklama

Wiadomości

Świetny weekend dla wiatraków w Polsce. Wykręciły kilka rekordów jednego dnia

Jedna z niedawno oddanych do użytku farm wiatrowych w Polsce - FW Żnin, należąca do RWE
Jedna z niedawno oddanych do użytku farm wiatrowych w Polsce - FW Żnin, należąca do RWE
Autor. RWE / mat. prasowe

W miniony weekend farmy wiatrowe w Polsce ustanowiły kilka nowych rekordów. Jednocześnie, choć mocy z odnawialnej energetyki było dużo, to operator nie musiał ograniczać pracy elektrowni wiatrowych, co miało miejsce w przeszłości.

Sobota 3 lutego 2024 r. przez jakiś czas (bo rekordy OZE w Polsce są ustanawiane co kilka miesięcy, a nawet co kilka tygodni) będzie najważniejszym dniem dla energetyki wiatrowej w Polsce. Tego dnia farmy wiatrowe ustanowiły trzy nowe rekordy: chwilowy, godzinowy i dzienny.

Nigdy wcześniej turbiny wiatrowe nie pracowały tak regularnie i wydajnie. Przez całą sobotę w każdą godzinę pracowały z mocą przekraczającą 8 GW (łącznie w kraju jest zainstalowane ok. 10 GW mocy w wiatrakach).

Reklama

Wiatrowe rekordy ustanowione jednego dnia

Jak przekazały portalowi Energetyka24 Polskie Sieci Elektroenergetyczne, operator krajowej sieci, w sobotę o godz. 12.15 wiatraki pracowały z mocą chwilową 8504 MW (ponad 8,5 GW), co jest nową najwyższą odnotowaną wartością.

Jednocześnie w ciągu jednej godziny (między 12 a 13) wiatraki wytworzyły prawie 8493 MWh energii elektrycznej – to kolejny rekord ustanowiony w sobotę. Przez cały dzień – tj. 3 lutego br. – turbiny wiatrowe w Polsce wyprodukowały 199,1 GWh energii elektrycznej. Nigdy wcześniej w ciągu doby nie odnotowano takiego wyniku.

W niedzielę generacja z wiatraków wciąż pozostawała wysoka, ale wynik z dnia poprzedniego nie został pobity.

Kiedy w systemie jest za dużo OZE

Kolejne rekordy OZE w Polsce są kwestią czasu – przybywa mocy zainstalowanej w wiatrakach czy fotowoltaice, więc naturalną konsekwencją jest ich większy udział w miksie wytwórczym. Natomiast chyba najważniejszą informacją z minionego weekendu jest fakt, że mimo tak dużej generacji z odnawialnych źródeł, nie wystąpiła konieczność ograniczania produkcji energii elektrycznej przez farmy wiatrowe.

Reklama

Nie tak dawno, bo w okresie świąt Bożego Narodzenia w 2023 r., mocy z farm wiatrowych było za dużo. W takich sytuacjach operator – czyli PSE – najpierw próbuje nadwyżkę przesłać do sąsiadów (co wówczas zrobił), ale jeżeli to nie pomoże, zapada decyzja o przymusowej redukcji pracy wiatraków. Wtedy wystąpiła konieczność ograniczenia pracy farm.

Takie interwencje (redukcja generacji z OZE) występują najczęściej, gdy zapotrzebowanie na moc w Polsce jest niższe – zwykle w dni świąteczne lub właśnie w weekendy, gdy nie pracuje przemysł etc. Do tej „klęski urodzaju”, czyli nadwyżki energii elektrycznej, dochodzi, gdy nałoży na siebie kilka czynników: zapotrzebowanie na energię elektryczną dołuje, OZE pracują nadzwyczaj dobrze, a elektrownie konwencjonalne (bloki węglowe) już osiągnęły tzw. minima techniczne, czyli pracują z najniższą możliwą mocą – a wyłączenie ich byłoby nieopłacalne z wielu powodów.

Jednak ani 3, ani 4 lutego, PSE nie musiały sięgać po najbardziej radykalny ze środków – czyli redukcji pracy wiatraków. Z danych udostępnianych przez operatora wynika natomiast, że nadwyżki awaryjnie eksportowano do sąsiadów – przede wszystkim do Czech i Słowacji.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama