Reklama

Analizy i komentarze

Za dużo wiatru, za małe zapotrzebowanie. Nowa świąteczna tradycja [KOMENTARZ]

Autor. Envato Elements / Mint_Images

Trzeba będzie przywyknąć do podobnych sytuacji w okresie świątecznym. Jak w 2022 roku, tak i teraz, produkcja energii elektrycznej z farm wiatrowych była tak duża, że krajowy operator musiał zlecić redukcję mocy. Nie pomógł nawet eksport energii elektrycznej do sąsiadów. Przez kilka dni mieliśmy do czynienia w polskim systemie elektroenergetycznym z klęską urodzaju.

Reklama

Historia zatoczyła koło – 26 i 27 grudnia 2022 r. Polskie Sieci Elektroenergetyczne, operator systemu przesyłowego w kraju, zlecały redukcję generacji energii elektrycznej ze źródeł wiatrowych. W tym roku PSE taką decyzję wydawały na 25 grudnia. Zlecenie redukcji obejmowało kilka godzin (od nocy do godzin porannych) i w pewnym momencie ograniczenia sięgały 1777 MW. Dlaczego operator zrezygnował z taniej energii wiatrowej i odgórnie nakazał wytwórcom zmniejszyć produkcję? Nałożyło się na to kilka czynników.

Reklama

Wiatraki poszły w odstawkę

Reklama

Jesienią i zimą w Polsce występują dobre warunki wietrzne, co przekłada się na wyższą efektywność farm wiatrowych. Zwykle to pod koniec lub na początku roku notowane są rekordy wiatraków. Jeszcze przed świętami wiatraki na lądzie pracowały z mocą powyżej 7, a nawet ponad 8 GW (na 9,8 GW mocy zainstalowanej w farmach wiatrowych w Polsce).

Być może w innym okresie nie stanowiłoby to problemu, ale gdy nadszedł weekend, a po nim dwa dni świąt – zapotrzebowanie na energię elektryczną spadło. Przestał pracować przemysł, więc lista odbiorców prądu drastycznie się skróciła. Jednocześnie, nieopłacalne jest wyłączanie działających elektrowni węglowych. Ich aktywność utrzymuje się na tzw. minimach technicznych, czyli pracują z najniższą możliwą mocą. To kolejny element układanki: węglowe bloki już zmniejszyły produkcję, energii elektrycznej z wiatru było dużo, a generacja przekraczała krajowe zapotrzebowanie.

Czytaj też

W takich sytuacjach operator sięga po jeszcze jedno narzędzie: eksport energii elektrycznej do sąsiadów. Taki ruch także wykonały PSE, a nadwyżki kierowano do Niemiec, Słowacji czy Czech. Nawet wówczas energii elektrycznej w systemie było zbyt dużo. Dopiero gdy wszystkie te kroki zostały podjęte, zdecydowano o przymusowej redukcji.

Gdyby doszło do tego w tygodniu, gdy pracuje przemysł, mogliby znaleźć się wygrani tej sytuacji. Przez krótką chwilę ceny energii elektrycznej były ujemne – odbiorcy, którzy by ją zakontraktowali, otrzymaliby zapłatę od wytwórców. Ceny schodzą poniżej zera, gdy energii elektrycznej jest zbyt dużo i dla wytwórców bardziej opłacalne jest „oddać” ją za darmo lub z dopłatą niż redukować generację.

Klęska urodzaju, do której trzeba przywyknąć

Takie zdarzenia nie są już nowością w Polsce. W przeszłości ograniczano pracę farm wiatrowych, a w 2023 r. pierwszy raz redukowano generację ze źródeł fotowoltaicznych. Interwencje tego typu będą się powtarzać coraz częściej wraz z rozwojem odnawialnych źródeł energii. Na razie jednak przypadają na weekendy i inne dni wolne od pracy.

Czytaj też

Czy da się uniknąć takiego marnowania energii elektrycznej? I tak i nie. Na razie w Polsce jest za mało magazynów energii (zarówno bateryjnych, jak i np. elektrowni szczytowo-pompowych), które odebrałyby nadwyżki. W najbliższych latach ma ich przybyć, więc problem byłby rozwiązany. Jednak przy obecnym tempie przybywania mocy z OZE, same magazyny mogą nie wystarczyć. Stąd pomysły, by budować elektrolizery do produkcji zielonego wodoru (wyprodukowanego przez elektrolizery zasilane energią elektryczną z OZE), a nadwyżki kierować właśnie do nich. Sęk w tym, że i elektrolizery, zwłaszcza o dużej mocy, to pieśń przyszłości.

Należy mieć też na uwadze, że polecenie redukcji nie zwiastuje fiaska transformacji energetycznej w kraju. Wręcz przeciwnie. Skoro Polska zaczyna borykać się z takimi nadwyżkami, świadczy to o postępującej zmianie w miksie wytwórczym kraju, kolejnym etapie przemian zachodzących w elektroenergetyce. Teraz czas na pomyślenie o tym, jak efektywniej zagospodarować nadwyżki.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Anonymous

    Marksizm - klimatyzm jest per saldo bardzo podobny do marksizmu - leninizmu: bohatersko walczy z problemami, które sam spowodował.

Reklama