Reklama

Powód nagłych zmian w ustawie wiatrakowej? Prezydent zapowiadał, że nie podpisze

prezydent rp Andrzej duda sejm rp polska
Autor. Sejm RP🇵🇱 (@KancelariaSejmu)/X

Rząd reklamuje przyjętą przez sejm tzw. ustawę wiatrakową jako inicjatywę prospołeczną, ponieważ – na ostatnią chwilę – zawarto w niej także kwestię mrożenia cen energii. Coś tu śmierdzi? Jak najbardziej.

W ubiegłym tygodniu prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy wiatrakowej (byłaby to siódma zawetowana przez prezydenta ustawa KO. Niedawno Andrzej Duda powtórzył, że jest przeciwny wiatrakom ze względów krajobrazowych – nie podoba mu się, jak wyglądają. A więc rząd naciska – reklamując nowelizację jako będącą niemal niezaprzeczalnie w interesie Polaków i stawiając tym samym prezydenta w bardzo trudnej pozycji, gdyby zdecydował się on nie poprzeć nowelizacji. Ale to jeszcze nie wszystko w tej historii.

Zarabianie na wiatrakach

Koalicja rządząca dorzuciła, co tylko mogła, aby ustawa wiatrakowa – jakkolwiek potrzebna choćby z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego – nie została zablokowana. Co ważne, do ustawy wprowadzono poprawkę dot. utworzenia funduszu partycypacyjnego, którego uczestnikami byliby właściciele i współwłaściciele budynków oraz lokali mieszkalnych położonych w promieniu 1000 m od nowo budowanych turbin.

YouTube cover video

Wytwórca energii z elektrowni wiatrowych będzie w związku z tym zobowiązany do odprowadzenia do funduszu 20 tys. zł za każdy 1 MW mocy zainstalowanej turbiny wiatrowej. Przy założeniu, że moc nowoczesnej turbiny to 5 MW, oznacza to, że do podziału będzie 100 tys. zł na jedną turbinę wiatrową każdego roku. I w ten sposób – Polacy sąsiadujący z wiatrakami mieliby zarobić. Takie przekupstwo.

Reklama

Prezydent pod ścianą, koalicja w natarciu

Jak w przeszłości informowaliśmy na łamach E24, koalicja rządząca chciałaby, aby to jeszcze prezydent Andrzej Duda złożył podpis pod ustawą wiatrakową, a nie obecny prezydent elekt Karol Nawrocki. Dlatego prace nad ustawą, która miała być pierwotnie przyjęta w pierwszych 100 dniach rządów KO, nagle przyspieszyły po wyborach prezydenckich.

Do jej podpisania ostatnio przekonywała również ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska na wspólnej konferencji prasowej z pełnomocnikiem rządu ds. odbudowy obszarów dotkniętych powodzią Marcinem Kierwińskim. „Jeżeli pan prezydent chce zapewnić obywatelom niskie ceny energii, teraz i w przyszłości, oraz wspierać konkurencyjność polskiej gospodarki, to powinien podpisać tę ustawę” – argumentowała.

W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik rządu Adam Szłapka. Stwierdził on, że zamrożenie cen prądu do końca roku dodane do tzw. ustawy wiatrakowej jest dobrym rozwiązaniem i trudno mu sobie wyobrazić, by prezydent Andrzej Duda go nie podpisał. Nie zgodził się z opinią prezydenta, że taki zabieg jest „stawianiem go pod ścianą”, jak przekazała PAP.

Trudno było nie zauważyć tych informacji, przeglądając choćby depesze Polskiej Agencji Prasowej, która swoją wiadomość o przyjęciu ustawy wiatrakowej zaczęła właśnie od kwestii zamrażania cen energii.

Reklama

Cele ustawy i jak się z nimi minięto

Przypomnijmy więc, czego tak właściwie pierwotnie miała dotyczyć „nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw”. Jej głównym celem jest liberalizacja prawa dot. OZE i zniesienie wprowadzonej w 2016 r. zasady 10H i założenie 500 m jako minimalnej odległości wiatraków od zabudowań. Obecnie jest to 700 metrów – zgodnie z poprawką, jaką w 2023 r. zgłosił poseł Marek Suski. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, a od określonych obszarów Natura 2000 – 500 m.

Nowe przepisy wprowadzają elastyczność w lokowaniu elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych najwyższych napięć. Obecne przepisy przewidują tu minimalną odległość 3H. Przewiduje się wprowadzenie możliwości, by na etapie tworzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla konkretnej inwestycji wiatrowej inwestor mógł uzgodnić z operatorem przesyłowym mniejszą odległość. A teraz do ustawy włączono także przepisy dotyczące zamrożenia cen energii do końca bieżącego roku na poziomie 500 zł netto za MWh i wyżej opisane zadośćuczynienia dla osób mieszkających w pobliżu turbin.

Czytaj też

Zmiany – w zakresie prawa stricte dotyczącego wiatraków – które zaproponował rząd, są przez wielu uważane za potrzebne w celu dalszego rozwoju OZE w naszym kraju. Jednocześnie istnieje duży opór społeczny wobec właśnie tego źródła energii, który jest wyrażany w pewnym stopniu przez „krajobrazowe” stanowisko prezydenta Dudy. Jednak w przypadku nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej po oczach nie biją turbiny, a raczej polityczne machinacje, służące do osiągnięcia celu – niezależnie od tego, czy samą liberalizację prawa dot. wiatraków uważa się za słuszną, czy też nie.

Reklama

Komentarze

    Reklama