Reklama

Wiadomości

Dania przetarła szlaki na Anholt. Czas na moc dla Polski prosto z Bałtyku

Morska farma wiatrowa Anholt w Danii
Morska farma wiatrowa Anholt w Danii
Autor. Energetyka24

Polska energetyka jest coraz bliżej wypłynięcia – dosłownie – na szerokie wody. W nadchodzących latach nowe źródła wytwórcze powstaną na Bałtyku, a udział w rozwoju morskiej energetyki wiatrowej mają nie tylko krajowe, ale i zagraniczne spółki. Choć Polska dopiero stawia pierwsze kroki w offshore wind, startuje z zupełnie innej pozycji niż Dania – od samego początku budowane będą o wiele większe elektrownie.

W tej chwili w Europie morska energetyka wiatrowa (offshore wind) dysponuje mocą ponad 34 GW, a na różnych akwenach stoi ok. 6,3 tys. turbin. Chociaż pod względem liczby elektrowni wiatrowych na morzu i ich mocy przodują Wielka Brytania i Niemcy, to kiedy myśli się o potencjale wykorzystania energii wiatru, nie sposób nie wspomnieć o Danii. W czym nie ma przypadku.

Dzieje się tak za sprawą sukcesów w rozwoju energetyki wiatrowej w tym państwie, zwłaszcza na lądzie. Dania ma swoje dokonania także na morzu, a w planach jest znaczące zwiększenie potencjału generacji energii elektrycznej z morskich farm. Kopenhaga planuje ogromny przetarg na dodatkowe 6 GW nowych mocy z offshore wind.

Reklama

Towarzyszył temu rozwój np. Vestas, duńskiego producenta turbin wiatrowych, czy Ørsted (dawne DONG Energy), który skupił się na porzuceniu paliw kopalnych i budowie nowych odnawialnych źródeł. Swoje trzy grosze dołożyły mniej lub bardziej powiązane z sektorem podmioty jak logistyczny gigant Maersk, nie wspominając o duńskich portach, które stały się hubami dla projektów offshore wind. Port Esbjerg w zachodniej części kraju obsługuje lub obsługiwał ponad 90 proc. projektów morskich farm w północnej Europie. Doszło do tego, że inwestujące w offshore wind Niemcy wcale nie mają własnego portu instalacyjnego, wszystkie operacje wykonują właśnie z Esbjergu.

Port w Esbjergu (widoczne gondole turbin Siemens Gamesa)
Port w Esbjergu (widoczne gondole turbin Siemens Gamesa)
Autor. Energetyka24

Podsumowując: zagrało wszystko, co powinno, aby zamienić Danię w jeden z najważniejszych punktów na offshore’owej mapie świata.

Duńska ekspansja na morzach

Tak się składa, że dwa najbardziej zaawansowane projekty polskich farm wiatrowych na Bałtyku powstają w mniejszym lub większym stopniu we współpracy z duńskimi spółkami. Ørsted razem z PGE Baltica wybudują farmy Baltica 2 (uruchomienie zaplanowano na rok 2027) i Baltica 3 (planowany termin – najpóźniej do 2030). Z kolei wspólny projekt Orlenu i kanadyjskiego Northland Power – Baltic Power – będzie korzystać z turbin na morza od Vestas (o mocy 15 MW). Przy okazji duński producent wiatraków jest coraz bliżej otwarcia dwóch zakładów produkcyjnych nad Wisłą – powstaną w Szczecinie i Świnoujściu.

Duńskie doświadczenia będą więc przenoszone do Polski na różnych poziomach. Jednak na zupełnie inną skalę. W trakcie niedawnej misji handlowej polskich spółek z sektora (zorganizowało ją Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej) odwiedzono morską farmę Anholt na północnym wschodzie Danii. Uruchomiona w 2013 r. elektrownia wiatrowa powstała w bardzo krótkim czasie – jej konstrukcja trwała 18 miesięcy.

Reklama

Jednocześnie, jak na obecne standardy, Anholt jest stosunkowo niewielka. Zajmuje 88 km2, a każda z zainstalowanych tam turbin (jest ich 111) dysponuje mocą zaledwie 3,6 MW. Razem to ok. 400 MW mocy – nadal dużo, w dodatku farma dostarcza czystą energię elektryczną, ale już oddawane są do użytku o wiele większe projekty. Tylko Anholt jest – uogólniając – małą perełką w duńskiej offshore’owej koronie. Doświadczenia z jej budowy i obsługi Ørsted przenosi na inne projekty, a i zainteresowani budową morskich elektrowni wiatrowych analizują, jak zrealizowano to przedsięwzięcie. Serwisowanie tej farmy, rozwiązania w zakresie jej obsługi itd. są powielane przez innych inwestorów.

Morska farma wiatrowa Anholt
Morska farma wiatrowa Anholt
Autor. Energetyka24

Lekcje z Anholt zostaną przeniesione i na wspólny projekt PGE Baltica z Ørsted, czyli Baltica 2. Polska farma będzie zdecydowanie większa: zajmie 190 km2, a każda z zainstalowanych tam turbin (107 wiatraków) będzie mieć moc 14 MW – razem da to 1,5 GW. Tak się złożyło, że dla tej farmy zakontraktowano nie modele od Vestas, a od Siemens Gamesa.

Start MFW Baltica 2 i Anholt dzielić będzie niemal 15 lat i wyraźnie to widać w możliwościach technologicznych. Średnica wirnika turbin na Anholt wynosi zaledwie 120 m. W przypadku wiatraków na Baltice 2 średnica sięgnie 222 metrów. Po upływie kilkunastu lat wiatraki są więc niemal dwukrotnie większe, a ich moc jest prawie 4 razy większa.

Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku i szanse, jakie niesie rozwój offshore wind – to jeden z głównych tematów konferencji Power Connect Energy Summit, która odbędzie się w marcu 2025 roku w Gdańsku. Szczegóły można znaleźć tutaj.

Czy stawiająca pierwsze kroki w morskiej energetyce wiatrowej Polska nie porywa się z motyką na słońce? Niezależnie od tego, jak duży jest projekt offshore wind i tak do jego realizacji trzeba kontraktować statki instalacyjne, szkolić ludzi, szczegółowo planować każdy etap itd. Skoro i tak konieczne będzie rozplanowanie wszystkiego, lepiej od razu mierzyć wyżej przy morskich przedsięwzięciach. I skorzystać z tego, że ktoś wcześniej przetarł szlaki.

Reklama

Lekcje z Kopenhagi

Czego jeszcze można nauczyć się od Duńczyków? Okazuje się, że pod względem przepisów wcale nie jest tak źle. – W Polsce są dosyć solidne ramy regulacyjne dotyczące morskiej energetyki wiatrowej. Jednocześnie w Polsce i Danii są zupełnie różne reżimy, jeżeli chodzi o wspieranie tego sektora. My budowaliśmy system, bazując na doświadczeniach brytyjskich, mamy kontrakty różnicowe (CfD) dla offshore wind – mówi Agata Staniewska-Bolesta, dyrektorka offshore w Ørsted Polska.

– Mamy dobre fundamenty i podstawy regulacji, co nie oznacza, że nie ma czego poprawiać. Z perspektywy doświadczeń Danii warto byłoby przyjrzeć się skracaniu okresu wydawania zgód i pozwoleń (permitting – red.). To jest i będzie ważne dla spółek zainteresowanych rozwojem offshore wind. Jeżeli będziemy mogli w krótszym czasie zdobywać pozwolenia, to zmniejszą się nam ryzyka, w krótszym czasie można wszystko zaplanować. To niezwykle ważne – ocenia Staniewska-Bolesta.

– W Danii jest tzw. One-Stop-Shop, czyli do jednego projektu jest przydzielony jeden urzędnik, który odpowiada za wszystkie pozwolenia dla jednej farmy – dodaje szefowa offshore w Ørsted Polska. Choć zaznacza, że w polskich realiach taka koncepcja byłaby trudna do wdrożenia.

W Danii działa to następująco: między publicznymi podmiotami i instytucjami, które są w jakikolwiek sposób związane z energetyką, za dialog odpowiada Duńska Agencja Energii (Energistyrelsen). To do DAE zwracają się spółki z zapytaniami, a w kontakcie z agencją są m.in. ministerstwa środowiska, obrony czy duński operator sieci przesyłowej Energinet. Pozwala to na koordynację działań zwłaszcza w zakresie permittingu (uzyskiwania pozwoleń). Koncepcja „One-Stop-Shop” przyspiesza te procesy – już na wstępnym etapie można wychwycić sprzeciw czy uwagi. W dłuższej perspektywie to znaczące ułatwienie dla inwestorów.

Port w Esbjergu
Port w Esbjergu
Autor. Energetyka24

Dużo do nadrobienia jest w kwestii łańcucha dostaw i local contentu. Dania miała pod tym względem o wiele prościej, choćby dzięki Vestas, który od lat 80. ubiegłego wieku produkuje turbiny wiatrowe, a krajowe spółki mogły nabyć potrzebne doświadczenie na duńskich projektach. W Polsce nie doczekaliśmy się własnych spółek w sektorze. Nie oznacza to jednak, że rodzime firmy nie znajdą zajęcia przy projektach na Bałtyku. Przedstawiciele PGE Baltica trakcie niedawnego spotkania z mediami zaznaczali, że przy Baltice 2 nie zabraknie polskich podmiotów albo przynajmniej zagranicznych spółek, które mają siedzibę lub oddział w Polsce.

Jest o co zawalczyć przy local contencie, ponieważ polskie plany dla Bałtyku są ambitne. Wymienione dwa duże projekty offshore wind to pierwsze, które zostaną oddane do użytku, a w kolejce jest kilkanaście następnych. Farmy na Bałtyku będą potrzebowały personelu do obsługi, części zamiennych, sprawdzonych dostawców. Najlepiej, gdyby z każdym uruchomionym projektem rosły polskie możliwości. W dodatku nie tylko na potrzeby własnych elektrowni wiatrowych. Swoje plany na morską energetykę mają także inne państwa basenu Morza Bałtyckiego. To szansa na zbudowanie nowych kompetencji i choć częściowe powtórzenie sukcesu, jaki odniesiono w Danii.

Zostań partnerem PowerConnect Energy Summit

kontakt:

Joanna Jankowska-Fąs, Project Manager AmberExpo ,  [email protected]

August Żywczyk, Wiceprezes zarządu Defence24,  [email protected]

Więcej o wydarzeniu dowiesz się tutaj:

Reklama

Komentarze

    Reklama