Chiny ogłaszają nowy kurs klimatyczny. Cięcie emisji i skok w OZE do 2035 roku
Autor. Flickr / James B Cutchin @xi152way
Chiny ogłaszają nowy kurs klimatyczny do 2035 roku. Pekin stawia na szybszy wzrost OZE i pierwsze w historii realne cięcie emisji.
Na szczycie klimatycznym przy ONZ prezydent Xi Jinping zapowiedział, że do 2035 roku jego kraj obniży emisje gazów cieplarnianych o 7 do 10 proc. względem poziomu szczytowego, a moce wiatru i słońca wzrosną sześciokrotnie wobec roku 2020, co ma podnieść udział OZE w krajowym zużyciu energii powyżej 30 proc. Zapewnił, że zielona transformacja jest kierunkiem naszych czasów i wezwał najbogatsze państwa do większej odpowiedzialności, ponieważ od niej zależy wiarygodność porozumienia paryskiego.
Xi odpowiada Trumpowi
Jak podaje Reuters, wystąpienie Xi brzmiało jak zawoalowana odpowiedź na słowa prezydenta Donalda Trumpa, który dzień wcześniej na forum ONZ podważał sens polityki klimatycznej oraz atakował technologie wiatrowe i słoneczne. W tym kontekście analitycy zwracali uwagę, że oddawanie pola w gospodarce powęglowej wzmacnia pozycję Chin, które już dziś budują status potęgi energetycznej, podczas gdy Stany Zjednoczone wciąż pozostają największym historycznym emitentem.
Politico dodaje, że Pekin zapowiada przyspieszenie sprzedaży samochodów elektrycznych oraz wprowadza pierwszą absolutną redukcję obejmującą wszystkie sektory gospodarki. Portal przypomina, że Chiny instalują rekordowe ilości nowych turbin, a jednocześnie w Stanach Zjednoczonych wstrzymywano część pozwoleń dla farm morskich, co pokazuje rozejście się praktyk po obu stronach Pacyfiku.
Eksperci studzą jednak entuzjazm, ponieważ brak jasnej definicji poziomu szczytowego może skłaniać część firm i władz lokalnych do krótkoterminowego podbijania emisji, co osłabia siłę celu. W decyzji Pekinu widza ostrożność typową dla chińskiej polityki i szansę na większą rolę międzynarodową i dodają, że przy obecnej sytuacji politycznej w Waszyngtonie umiarkowany cel i tak uchodzi za poważny sygnał. Greenpeace East Asia dodaje, że realne tempo dekarbonizacji może przewyższyć papierowe ambicje.
Czytaj też
Globalne tło pozostaje wymagające, ponieważ, jak przypomniał sekretarz generalny ONZ, działania po Porozumieniu paryskim obniżyły ścieżkę prognozowanego ocieplenia z ok. 4,0°C do ok. 2,6°C, co wciąż nie zabezpiecza celu 1,5°C i wymaga ambitniejszych planów na 2035 roku. Unia Europejska pracuje nad nowym celem redukcji emisji na 2035 roku w przedziale 66,25 a 72,5 proc. względem 1990 roku, przy czym zakres ten pozostaje przedmiotem uzgodnień między państwami członkowskimi. Australia ogłosiła, że do 2035 roku zetnie emisje między 62 a 70 proc. w stosunku do 2005 roku, co rząd w Canberze określa jako cel „ambitny i osiągalny”, a Palau jako przewodniczący sojuszu małych państw wyspiarskich, zadeklarowało redukcję emisji do poziomu 44 proc. wartości z 2015 do 2035 roku, podkreślając prawny obowiązek silniejszych działań największych emitentów.

Zbyszek
Cele celami a globalna emisja rośnie. Najbardziej w krajach rozwijających się - i jest tam silnie skorelowana z ich PKB. Po drugie - czy koszty całkowite OZE nie okażą się wyższe od kosztów wytwarzania energii z paliw kopalnych (liczone z uwzględnieniem kosztów utrzymania mocno rozbudowanych sieci energetycznych zdolnych pracować z wiatrem i słońcem, magazynów energii oraz mocy rezerwowych a nie tylko przez pryzmat samego kosztu wytworzenia). Czy w związku z tym strategia USA nie okaże się lepsza niż strategie oparte na zielonej energii? Jaka jest sprawdzalność prognoz klimatycznych (tzn jak poprzednie projekcje się sprawdziły a nie co mówi ostatni raport)? Konieczne jest też zobaczenie czy wzrost temperatury naprawdę przekłada się na wieszczone skutki. Przykładowo mimo ocieplenia i wzrostu poziomu wód w oceanach nie ma informacji potwierdzających zalewanie terenów nisko położonych.