Reklama

OZE

Nowelizacja OZE: początek koniecznych zmian

Fot.:Pixabay
Fot.:Pixabay

Mająca już ponad 3 lata ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) nie przyniosła dotychczas dobrych efektów. Jej główny element, system aukcyjny, pozostał w fazie testów, krajowy sektor OZE trapi ogólna zapaść, a jedynym w miarę rozwijającym się segmentem rynku są mikroinstalacje prosumenckie. Rząd przyjął właśnie projekt zmian ustawowych, które mogą tę sytuacje zmienić.

Marazm legislacyjny

Ustawa o OZE była dotychczas nowelizowana trzykrotnie. Za każdym razem na podstawie szybkiej ścieżki poselskiej: bez konsultacji publicznych, bez oceny skutków regulacji (OSR), a także – jak się zdaje – głębszej refleksji. W takim też trybie uchwalono tzw. ustawę odległościową, blokującą inwestycje w lądowej energetyce wiatrowej. Tak stanowione prawo przyczyniło się do załamania inwestycyjnego i finansowego w sektorze.

W konsekwencji, coraz bardziej realne staje się niespełnienie krajowego celu, zgodnie z którym w 2020 r. co najmniej 15 proc. zużytej w Polsce energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych.

Ustawa niezgodna z prawem

W tym kontekście przyjęty przez rząd 6 marca projekt nowelizacji ustawy o OZE, ustawy odległościowej oraz prawa budowlanego[1] jawi się przede wszystkim jako konieczność prawna. Głównym celem projektu jest realizacja 15-proc. celu OZE. Aby jakkolwiek się do niego przybliżyć, niezbędne jest szybkie przeprowadzenie dużych aukcji (we wcześniejszej wersji OSR Ministerstwo Energii szacowało, że w 2018 r. może zostać zamówionych około 2,7 GW nowych mocy OZE, głównie w energetyce wiatrowej i słonecznej[2]). Te jednak nie mogą zostać ogłoszone, bo obowiązujące przepisy są niezgodne z unijnym prawem o pomocy publicznej.

Nowela ma więc dostosować krajowe regulacje do wymogów, opublikowanej pod koniec lutego, decyzji Komisji Europejskiej zatwierdzającej warunkowo polski system aukcyjny[3]. Poza zasadami składania ofert w aukcjach – dotychczasowe reguły faworyzowały wytwórców, którzy uzyskali dotację inwestycyjną – Komisja zakwestionowała m.in. obowiązujący od początku 2017 r. sposób naliczania podatku od nieruchomości od elektrowni wiatrowych. Uznała ona, że opodatkowanie całej turbiny, wliczając urządzenia techniczne, stanowi dyskryminację w stosunku do pozostałych technologii wytwarzania energii. Polska zobowiązała się przywrócić poprzednie zasady opodatkowania elektrowni wiatrowych, z mocą od 1 stycznia br.

Wiatr zmian na lepsze

Porównując rządowe propozycje z obecnym stanem prawnym, należy ocenić, że zmiany idą w pożądanym kierunku. Wśród korzystnych zmian można wymienić zwłaszcza podniesienie górnej granicy mocy mikro- i małej instalacji OZE (odpowiednio do 50 oraz 500 kW), wprowadzenie uproszczonego systemu wsparcia w postaci taryf gwarantowanych (choć przeznaczonego wyłącznie dla mniejszych biogazowni i elektrowni wodnych), jak również możliwość zmiany decyzji środowiskowej oraz wydłużenie ważności wydanych już pozwoleń na budowę dla elektrowni wiatrowych, co pozwoli uratować przynajmniej część zaawansowanych projektów. W dłuższej perspektywie pozytywny efekt powinno przynieść umożliwienie udziału w aukcji morskim farmom wiatrowym, które nie posiadają jeszcze kompletu administracyjnych pozwoleń.

Aukcje na papierze

Nowelizacja budzi jednak także szereg wątpliwości. Po pierwsze, wiele propozycji nie zostało uzasadnionych, co rodzi pytania o faktyczne intencje projektodawcy. Po drugie, opis mechanizmu aukcyjnego z treści decyzji Komisji Europejskiej nie jest do końca zgodny z najnowszym projektem nowelizacji ustawy. W praktyce problemem może okazać się też forma tegorocznych aukcji, które mają zostać przeprowadzone nie za pośrednictwem internetowej platformy, ale w oparciu o papierowe dokumenty (!). Projekt zakłada również wsparcie kontrowersyjnej technologii współspalania biomasy z węglem.

Ponadto, Ministerstwo Energii wycofało się z kilku zasadnych propozycji, zawartych w pierwotnym projekcie, z czerwca ubiegłego roku. Chodzi chociażby o tzw. repowering (tj. wymianę istniejących turbin wiatrowych na bardziej wydajne, o większej mocy) lub zniesienie zakazu lokalizacji nowej zabudowy mieszkaniowej w pobliżu istniejących wiatraków. Pokazuje to, że w rządzie brakuje konsensusu odnośnie do głębokości zmian.

Początek, nie koniec

Rządowy projekt, który powinien niebawem trafić do Sejmu, stanowi odpowiedź na najpilniejsze problemy polskiej energetyki odnawialnej. To podejście racjonalne i słuszne. W najbliższej przyszłości będą jednak musiały nastąpić kolejne, bardziej progresywne zmiany regulacyjne w obszarze OZE, w tym dotyczące nowych projektów wiatrowych. Wynika to zarówno z uwarunkowań prawnych (nowy pakiet energetyczny UE, trwające rozmowy z Komisją Europejską co do pozostałych systemów wsparcia z ustawy o OZE), jak i rynkowych (spadek kosztów wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych przy jednoczesnym wzroście kosztów emisji gazów cieplarnianych).

Systematycznie spadające, nieosiągalne dla tradycyjnych elektrowni ceny w przeprowadzanych zagranicą aukcjach OZE pokazują, że od zielonej energetyki nie ma odwrotu. Potwierdzą to również wyniki polskich przetargów, pod warunkiem, że zmieniany system aukcyjny zostanie konsekwentnie wdrożony.

Wojciech Kukuła

[1] Ostatnia wersja projektu jest dostępna na stronie: https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12299905/12442301/12442302/dokument332454.pdf

[2] https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12299905/12442301/12442302/dokument330375.pdf

[3] W związku z wolą polskich władz, decyzja ta jest dostępna wyłącznie w języku angielskim: http://ec.europa.eu/competition/state_aid/cases/261495/261495_1965594_372_2.pdf

Reklama
Reklama

Komentarze