Reklama

Fotowoltaika jak “podajnik ognia”, czyli jak szybko rozprzestrzenia się dezinformacja

Autor. Państwowa Straż Pożarna

Dyskusje po pożarze w podwarszawskich Ząbkach nie cichną w przestrzeni publicznej, a teorie dotyczące przyczyn tragedii zbaczają na dezinformacyjne tory - również te energetyczne. W sieciach społecznościowych pojawiła się informacja, że pożar mógł być wywołany przez panele fotowoltaiczne (PV). Czy w podobnych twierdzeniach tkwi choć ziarno prawdy?

Jak podało 4 lipca konto na portalu X o nazwie Paweł Abramczyk, przyczyną pożaru w Ząbkach miały być panele fotowoltaiczne, które “zadziałały jak podajnik ognia na trzy dachy sąsiadujących budynków”. We wpisie umieszczono niewyraźne zdjęcie płonącego dachu budynku (sugerujące, że umiejscowiono na nim wspomniane panele), a obok - standardowy obrazek małej elektrowni słonecznej.

Pożar w Ząbkach vs. OZE

Wpis był fałszywy - widoczne “panele” to tak naprawdę rozmazany obraz blachy falistej, a na dachu nie zamontowano żadnych instalacji fotowoltaicznych. Podkreślają to zarówno inni użytkownicy platformy, jak i rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, st. bryg. Karol Kierzkowski w wypowiedzi dla Energetyka24: “Jeśli chodzi o pożar w Ząbkach nie potwierdzamy informacji, aby na budynku znajdowała się instalacja fotowoltaiczna”.

YouTube cover video

Co prawda post został już usunięty z konta, lecz parafrazując klasyka “screeny nie płoną”. Jak wskazuje Leszek Kraskowski z “Reporterzy online”, dzień po publikacji wpis wyświetliło 260 tys. użytkowników platformy społecznościowej, polubiło go 1,2 tys. osób a udostępniło - 346. To wystarczyło, by fałszywa informacja o niebezpiecznej fotowoltaice dotarła “pod strzechy” i zaczęła żyć własnym, dezinformacyjnym życiem, wpisując się w atmosferę niepokoju otaczającą ostatnie pożary metra i stacji transformatorowych.

Promile, nie procenty

Należy pamiętać, że dezinformacja bazuje na silnych emocjach, takich jak strach czy złość. Nawet jeśli nie wszyscy, do których dotarł wpis z konta Pawła Abramczyka, uwierzyli w teorię “podajników ognia”, to ziarno braku zaufania zostało zasiane. Pozostaje pytanie, czy w podanym twierdzeniu znajduje się choć trochę prawdy?

Owszem - pożary wywołane przez panele fotowoltaiczne zdarzają się. Jak wskazuje Przegląd Pożarniczy, w Polsce nie prowadzi się rządowych statystyk dotyczących pożarów budynków z instalacją fotowoltaiczną, co jest bezpośrednim efektem niskiego udziału elektrowni słonecznych w polskim bilansie energetycznym. Bazując jednak na doświadczeniu Niemiec i wynikach badań Instytutu TÜV Rheinland Energie und Umwelt GmbH z 2015 r., ilość pożarów wywołanych przez panele PV w stosunku do wszystkich pożarów można mierzyć… w promilach. W 2013 r., na 1,3 mln zamontowanych systemów fotowoltaicznych zbadano 430 przypadków przegrzania lub pożaru instalacji. Daje to ok. 0,033 proc., czyli 0,33 promila, z czego jedynie połowa pożarów została wywołana przez samą instalację.

Reklama

Jak zaznacza Przegląd Pożarniczy, wyniki ankiety z 2022 r. wskazały, że “ponad połowa incydentów (55,9 proc.) [w Polsce] obejmowała pożary budynków, w których przyczyna nie była związana z istnieniem instalacji fotowoltaicznej”. W pozostałych przypadkach, kiedy system PV był bezpośrednim źródłem zagrożenia, doszło do jego przegrzania lub pożaru.

Warto w tym miejscu podkreślić, że jeśli udało się wskazać konkretne źródło zagrożenia, to w większości wypadków wiązało się ono z “różnymi czynnikami zewnętrznymi”, takimi jak: przegryzienie elementów instalacji fotowoltaicznej przez zwierzęta, wyładowania atmosferyczne czy nieumyślne działanie człowieka podczas wykonywania prac remontowych. “W większości przypadków stwierdzono, że wskazana przyczyna miała bezpośredni wpływ na wzrost zagrożenia pożarowego ze strony systemu fotowoltaicznego w jednorodzinnym budynku mieszkalnym” - podano.

Realne czynniki ryzyka

Wynika z tego, że instalacje PV nie działają jako “podajnik ognia”, zagrażający życiu i zdrowiu użytkowników. Niemniej jednak, nawet w najlepszych technologiach zdarzają się usterki. W przypadku paneli fotowoltaicznych, jedną z przyczyn pożarów przez nie wywoływanych jest przegrzanie mikroinstalacji. Zgodnie z wynikami ankiety przeprowadzonej przez Przegląd Pożarniczy, w latach 2018-2021 doszło jedynie do 76 incydentów pożarowych tego typu. Częstotliwość awarii wyraźnie wzrastała wraz z natężeniem naświetlenia. Niemniej jednak to nie samoistne przegrzanie jest głównym czynnikiem powodującym awarie.

“Najczęstszą pierwotną przyczyną pożaru wywołanego przez instalację fotowoltaiczną są błędy w jej montażu (np. niedokładne połączenie przewodów, użycie nieprofesjonalnych narzędzi do zaciskania itp.), czy też użycie nieoryginalnych, słabej jakości części, w tym przede wszystkim złącz MC4” - podkreśla Michał Franusiak, Zastępca Kierownika Serwisu w Columbus Energy. “Dodatkowo, w bardzo rzadkich przypadkach, w instalacjach fotowoltaicznych mogą powstać uszkodzenia mechaniczne, np. z powodu intensywnych opadów gradu, które nienaprawione mogą w dłuższym okresie skutkować przepalaniem się paneli” - dodaje ekspert.

Reklama

Czy jest się czego obawiać?

Biorąc pod uwagę częstotliwość występowania pożarów wywołanych bezpośrednio przez instalacje fotowoltaiczne oraz ich specyfikę - nie. Michał Franusiak podkreśla, że głównym sposobem, aby ustrzec się przed ewentualną awarią systemu PV, jest wybranie profesjonalnej firmy monterskiej. “Szukajmy usługodawców, którzy są doświadczeni (przeprowadzili tysiące montaży), odpowiednio przeszkoleni oraz którzy używają oryginalnych i odpowiednio dobranych części”.

Jak dodaje ekspert Columbus Energy, równie ważne są regularne przeglądy instalacji fotowoltaicznych - zwłaszcza przeglądy pomiarowe, które mogą wykryć niewidoczne gołym okiem uszkodzenia wywołane np. opadami gradu. “Certyfikowane urządzenia, z jakich korzystamy, posiadają wbudowane zabezpieczenia wykrywające między innymi uszkodzenia izolacji dzięki czemu falownik po prostu się wyłączy zanim dojdzie do ryzyka pożaru” - podkreśla Franusiak.

Przedsiębiorstwa oferujące instalację paneli fotowoltaicznych oferują szeroką gamę rozwiązań wzmacniających bezpieczeństwo użytkowników, m.in. wyłączniki przeciwpożarowe DC (umożliwiające manualne odcięcie zasilania), systemy odgromowe, inspekcje termowizyjne (pozwalające wykryć przegrzewające się elementy instalacji) czy nawet systemy wideo-detekcji pożaru.

Mitem jest również, jakoby strażakom brakowało umiejętności i wiedzy do gaszenia pożarów wywołanych przez panele fotowoltaiczne. Opublikowano standardowe zasady postępowania, gdzie usystematyzowano wiedzę o instalacjach PV, przedstawiono krok po kroku działania ratownicze, procedury zabezpieczenia sprzętu i główne zasady bezpieczeństwa dla samych strażaków. Wytyczne są stosowane w praktyce i pozwalają ograniczyć zagrożenia, takie jak łuk elektryczny (przepływ prądu przez przestrzeń gazową, np. powietrze), wystawienie na toksyczne gazy czy występowanie napięcia na konstrukcji wsporczej.

Czytaj też

Awarie wywoływane przez instalacje fotowoltaiczne nadal należą do rzadkości i stanowią mniej niż pół promila wszystkich zgłaszanych przypadków pożarów. Zdarzenia są epizodyczne i w łatwy sposób można się przed nimi ustrzec, a w najgorszym wypadku - liczyć na pomoc przeszkolonej straży pożarnej.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama