Reklama

OZE

Nord Stream 2, Rosja i polityka klimatyczna w cieniu rozmów Trump - Macron i Trump - Merkel

Fot.:White House
Fot.:White House

24 kwietnia Prezydent Francji Emmanuel Macron rozpoczął trzydniowa, oficjalną wizytę w Stanach Zjednoczonych. W jej trakcie poruszano kwestie globalnych zagrożeń ładu międzynarodowego, czyli konfliktu syryjskiego, umowy z Iranem i oczywiście kwestii handlowych. Przyjęcie zgotowane Macronowi przez Trumpa było imponujące i składało się między innymi z wystąpienie podczas wspólnej sesji izb Kongresu. Wcześniej tego zaszczytu dostąpił, między innymi, w 1960 roku Charles de Gaulle.

W świecie dużego ryzyka spotkanie prezydentów należy uznać za powrót do zacieśnienia tradycyjnych więzi między Francją a Stanami Zjednoczonymi. Francja realizuje ambicje powrotu do roli mocarstwa, a przynajmniej istotnego gracza na arenie międzynarodowej, dysponującego nie tylko bronią atomowa, ale również zdolnością zastosowania sił konwencjonalnych w dowolnym miejscu na świecie. Z tego powodu decyzja o ścisłym partnerstwie ze Stanami Zjednoczonymi jest logiczna, a stanowisko w sprawie Syrii i Iranu zbieżne. 

Z kolei robocza wizyta kanclerz Merkel rozpoczęta 27 kwietnia uwidoczniła istotne rozbieżności co do oceny globalnych problemów. Brak spójności poglądów dotyczył porozumienia z Iranem z 2015 roku, którego sygnatariuszem były, wraz z Niemcami, Chiny, USA, Francja, Wielka Brytania i Rosja. Irytację amerykańską budzi stanowisko Niemiec w kwestii zwiększenia wydatków na obronności do 2% PKB, która zgodnie z deklaracjami kanclerz Merkel, nastąpi dopiero w 2024 roku.

Również w sprawie sankcji amerykańskich nałożonych na Rosję wyraźnie widać ambiwalentne stanowisko Niemiec. Z punktu widzenia Berlina mają one negatywny wpływ na realizowane zacieśnienie współpracy w sektorze energetycznym z Rosją.

Reasumując, wizyta kanclerz Merkel ogniskowała się na kwestiach ekonomicznych: wzajemnych relacjach handlowych, deficycie w bilansie obrotów bieżących, a więc również ceł na stal i aluminium.

W tych kwestiach Berlin ma zdecydowanie więcej do stracenia niż Paryż. Można odnieść wrażenie, iż Nord Stream 2 jest ważniejszy niż polityka klimatyczna, a Pani Kanclerz stara się ratować dobre relacje z Rosją, mimo nacisków ze strony USA. W dłuższej perspektywie jest to niemożliwe, ponieważ nieskrępowany import gazu i ropy z Rosji wzmacnia jej sektor militarny i zwiększa jej skłonność do stosowania siły. Przy niemieckich wydatkach na obronę na poziomie 1,3% PKB w 2018 roku, polityka ta staje się coraz bardziej nieadekwatna, a Kanclerz Merkel skazana na osamotnienie.

Obie wizyty dały pozytywny efekt polegający na przedłużeniu moratorium na stosowanie ceł na stal i aluminium. Nadwyżka handlowa państw UE ze Stanami Zjednoczonymi to duży problem w spójności strefy euroatlantyckiej.  Stany Zjednoczone od ponad 10 lat cierpią na ujemny bilans handlowy, którego rozmiary są gigantyczne. Przed kryzysem 2008 roku miesięczny deficyt zbliżył się do granicy 70 mld dolarów, kryzys poprawił tę sytuacje, czego efektem były miesięczne deficyty na poziomie 20 mld dolarów. Jednak od tego wydarzenia następuje systematyczne pogorszanie się tego wskaźnika. W styczniu i lutym 2018 roku wynosił on odpowiednio 56 i 57 mld dolarów miesięcznie. Z tego powodu administracja amerykańska zdecydowała się na wprowadzenie ceł. 8 marca USA wprowadziły 25% cło na stal oraz 10% na aluminium. UE została wyłączona z tych ceł do 1 maja 2018 r.

Po wizycie przywódców Francji i Niemiec zostało ono przedłużone.  Z naszego punktu widzenia kluczowe znaczenie ma nadwyżka niemiecka, która w 2015 wyniosła 77 mld dolarów, a w 2016 roku 66,7 mld dolarów rocznie, z racji silnego powiazania z naszym krajem. Deficyt handlowy z Chinami wyniósł w 2015 roku 334 mld dolarów, a w 2016 roku – 309 mld. Skierowanie amerykańskiej polityki handlowej w kierunku ograniczania deficytu handlowego z Chinami siłą rzeczy zacieśni relacje między Stanami Zjednoczonymi i UE, ergo spójność strefy euroatlantyckiej.

Kwestie energetyczne w oficjalnych wypowiedziach pojawiały się w kontekście polityki klimatycznej i niezobowiązującego zaakcentowania w swoim wystąpieniu Macrona nadziei na powrót USA do wypełniania porozumienia paryskiego. Biorąc pod uwagę zacieśnienie współpracy USA - UE jest to bardziej prawdopodobne niż przed wizytą europejskich przywódców w Stanach Zjednoczonych.  Na marginesie, nie ma lepszego narzędzia oddziaływania niż polityka klimatyczna w stosunku do Chin, które są największym emitentem CO2. (patrz szerzej: http://www.energetyka24.com/trump-uzyje-kwestii-klimatycznych-przeciw-chinom-analiza ) W 2016 roku pisałem, że Trump użyje kwestii klimatu do osłabienia pozycji Chin i obecnie ta tezę podtrzymuje. Obecnie wskazuje na to między innymi wprowadzenie w styczniu 2018 roku ceł na panele fotowoltaiczne z Chin w wysokości 30%, które w 2021 roku mają zostać zmniejszone do poziomi 15%.

Dla wszystkich, którzy mieli styczność z ekonomią jest jasne, iż oznacza to dla paneli z ChRL praktyczne zablokowanie dostępu do rynku amerykańskiego. Tak więc administracja amerykańska wprowadza narzędzie, które ma przeciwdziałać hegemonii firm chińskich na tym rynku i wzmacniać firmy krajowe z rynku OZE.

Prezydent Macron odniósł spektakularny sukces nawiązując do bliskich relacji amerykańsko-francuskich i je wzmacniając. Z kolei wizyta Merkel uwidoczniła istotne sprzeczności, których nie udało się na razie rozwiązać. Realizacja Nord Stream 2 przez Niemcy, czyli zwiększenie współzależności z Rosją, spowoduje pogorszenie się relacji między USA a Niemcami, co w obecnej sytuacji międzynarodowej jest bardzo niekorzystne. Warto zauważyć, iż polityka mająca przekonać USA do realizacji porozumienia paryskiego okazała się nieefektywna. Sprawy bieżące dominują w umysłach i działaniach polityków, a skuteczny nacisk ekonomiczny powoduje, iż przywódcy europejscy zapominają o polityce klimatycznej.

Reklama

Komentarze

    Reklama