Jak podaje serwis, kluczem do sukcesu są obecnie rynki Dalekiego Wschodu, gdzie już teraz trafia ropa z Morza Północnego (jej transporty zawinęły go południowokoreańskich portów) oraz z USA (amerykański surowiec dociera do odbiorców w Japonii i Tajlandii).
Za wszystkim stoi mechanizm rynkowy określany jako contango, kiedy to cena surowca w transakcjach natychmiastowych jest niższa od jego ceny w kontraktach terminowych. Dlatego też, dla odbiorców w Azji Wschodniej bardziej opłacalny jest zakup ropy europejskiej lub amerykańskiej niż tej z krajów zrzeszonych w OPEC, takich jak chociażby państwa Zatoki Perskiej. Choć transport z Bliskiego Wschodu byłby krótszy o nawet miesiąc, to do ceny surowca doliczane zostałyby wtedy koszty magazynowania, powstałe ze względu na wysoką nadpodaż ropy, odnotowywaną zwłaszcza na rynkach członów OPEC.
Zdaniem cytowanego przez serwis singapurskiego analityka Nevyna Naha, krajom na Dalekim Wschodzie opłaca się kupować surowiec z obu Ameryk, nawet jeśli transport trwałby do dwóch miesięcy.
We wtorek w stolicy Austrii zakończyło się dwudniowe spotkanie grupy eksperckiej kartelu OPEC zrzeszającego największych eksporterów ropy na świecie. Jego celem było omówienie szczegółów porozumienia algierskiego zakładającego ograniczenie produkcji tego surowca. Zakończyło się ono fiaskiem ze względu na stanowisko Iraku i Iranu.
Zobacz także: Iran i Irak blokują porozumienie OPEC w sprawie ograniczenia produkcji ropy