Reklama

W moim niedawnym komentarzu dotyczącym podpisania aneksu do umowy Orlen – Rosnieft skupiłem się na przeanalizowaniu jego zapisów. Oceniłem je pozytywnie, a zainteresowanych odsyłam do tekstu na ten temat. Jak się okazuje publikacja nie wyczerpała jednak zainteresowania jakie wzbudził zakup rosyjskiej ropy przez największy polski koncern. Czytelników zainteresowało szczególnie to dlaczego mimo posiadania naftoportu w Gdańsku nadal handlujemy z Rosją? Dodatkowe kontrowersje wzbudziło wśród nich także to, że aneks z Rosjanami podpisał nowy prezes PKN Orlen Wojciech Jasiński, a więc menadżer związany z PiS, mimo antyrosyjskiego stanowiska tej partii.  

 

Zacząć należy od tego, że porozumienie Orlen – Rosnieft było negocjowane od wielu miesięcy. Jego kształt to więc wynik działań jeszcze poprzednich władz płockiego potentata. Aneks został jednak zaaprobowany mimo zmian politycznych, które nie ominęły spółki. Jest to więc rzadki przykład ponadpartyjnej współpracy z pożytkiem dla kraju, bo jak już wspomniałem umowa jest w mojej ocenie dla strony polskiej korzystna. Notabene być może stąd bierze się trudność w jej ocenie przez silnie spolaryzowaną opinie publiczną.

 

Dlaczego związany z PiS Wojciech Jasiński podpisał aneks do umowy Orlen – Rosnieft? Powód jest prozaiczny – z braku alternatywy. To prawda, mamy naftoport, którego moce mogą zaspokoić zapotrzebowanie Polski na ropę, ale wykorzystanie go do obsługi umów długoterminowych nie jest proste. A właśnie taki typ kontraktów interesuje stronę Polską ponieważ rafinerie muszą pracować w trybie ciągłym i oparcie ich na zakupach okazyjnych, spotowych nie gwarantuje należytego bezpieczeństwa. Poza tym ważna jest także rentowność tych zakładów – ceny ropy nie zawsze będą niskie. Spekuluje się, że wzrost cen może nastąpić już za rok, a obecna forma porozumienia z Rosnieftem gwarantuje Orlenowi trzy lata dobrych warunków cenowych. Wracając jednak do braku alternatywy…

 

Mało osób rozumie, że Saudyjczycy pojawili się nad Bałtykiem w ubiegłym roku po raz pierwszy w historii. Ich trwałą obecność zdefiniuje zainteresowanie lokalnych rynków. Polska to zbyt mały gracz, by w pojedynkę zainteresować bliskowschodniego potentata, konieczne jest wciągnięcie w proces zakupowy u strony saudyjskiej innych odbiorców rosyjskiej ropy w regionie – Szwecję i Finlandię. Czy to się uda? Trudno dziś powiedzieć. Na razie Saudyjczycy testują rynek. Do Gdańska trafiło kilka dostaw do Orlenu – łącznie około 200 tys. ton. Trudno oczekiwać po sprzedaży tak niedużego wolumenu zawarcia umowy długoterminowej. Tym bardziej, że Arabia Saudyjska jest ostrożna i mimo aktualnie konfrontacyjnej postawy na rynkach naftowych jej działania muszą uwzględniać innych graczy - w tym Rosjan.

 

Wiele miejsca poświęciłem Saudyjczykom, ale warto odnieść się także do takich zjawisk jak zniesienie sankcji z Iranu i zakazu eksportu ropy w USA. Mogą one drastycznie odmienić globalne rynki naftowe. Użyłem jednak czasu przyszłego ponieważ w momencie wygasania kontraktu Orlen – Rosnieft z 2013 r. ich znaczenie pozostawało marginalne i nie było istotnym czynnikiem negocjacyjnym podczas rozmów toczonych w kontekście przedłużenia porozumienia obu firm.

 

Warto zwrócić uwagę na to, że aneks po raz pierwszy w historii umożliwia płockiemu potentatowi równolegle do funkcjonowania kontraktu długoterminowego realizowanie dużych zakupów spotowych. Nadchodzące trzy lata –aż do momentu wygaśnięcia porozumienia Orlen – Rosnieft- zostaną więc spożytkowane na testowanie funkcjonowania dużych dostaw surowca z Bliskiego Wschodu do Polski. Jak przyznają osoby związane z branżą paliwową – nasz kraj potrzebuje jeszcze kilku lat na dostosowanie infrastruktury do nowych kierunków importowych. Chodzi m.in. o inwestycje w bazę zbiornikową PERN, możliwości separacji gatunków ropy w rafineriach, udrożnienie rurociągu „Pomorskiego”, koordynację zakupów pomiędzy Orlenem i Lotosem. Te działania są konieczne dla pełnej elastyczności dostaw morskich. W dalszej perspektywie być może zapadnie decyzja o rezygnacji z ropy rosyjskiej. Dlatego zarzuty opinii publicznej odnośnie pozorowania dywersyfikacji poprzez zawieranie umów takich jak porozumienie Orlen – Rosnieft są krzywdzące.  

 

Na koniec warto także zdefiniować czym właściwie jest osławiona dywersyfikacja. To stworzenie sobie alternatywy, ale nie odrzucenie ropy rosyjskiej a priori. Powinniśmy o tym pamiętać przy okazji napięć w Zatoce Perskiej pomiędzy Arabią Saudyjską i Iranem. Po drugie, posiadamy naftoport, rozwijamy kontakty z nowymi dostawcami surowca, ale w takich warunkach istotna dla nas powinna być także cena i opłacalność dostaw. Nie wolno o tym zapominać.

Zobacz także: Spektakularne ustępstwa Rosjan. Nowe porozumienie Orlen - Rosnieft

 

Reklama
Reklama

Komentarze